W środku nocy strażnicy miejscy zauważyli chłopca siedzącego na krawędzi peronu stacji kolejowej w Międzylesiu. Okazało się, że to zaginiony 13-latek, którego od dwóch godzin poszukiwała policja.
Dochodziła godzina 1.30, gdy strażnicy miejscy patrolowali ulicę Patriotów. Kiedy dojeżdżali do stacji w Międzylesiu, zauważyli chłopca, który siedział na krawędzi peronu kolejowego. "Jego nogi zwisały nad torami" - przekazał wydział prasowy warszawskiej straży miejskiej.
Strażnicy natychmiast podbiegli do niego i ściągnęli go z peronu. Był roztrzęsiony i mówił niewyraźnie. Funkcjonariusze uspokoili chłopca i zaprowadzili do radiowozu. "Ponieważ powtarzał, że jest głodny, strażnicy oddali mu swoje kanapki i wodę. Gdy zaspokoił głód, wyjął z kieszeni zabawki i zaczął się nimi bawić w radiowozie" - napisano.
Okazało się, że jego rysopis odpowiada podanemu niespełna dwie godziny wcześniej w komunikacie o zaginionym w Śródmieściu 13-latku. Chłopca intensywnie poszukiwano z użyciem psa tropiącego. O odnalezieniu dziecka powiadomiono policję. Tuż przed godziną 2 na miejsce zdarzenia przyjechał patrol policji oraz matka chłopca, której przekazano odnalezione dziecko.
Czytaj również: Strażnicy miejscy mają nową szefową. Magdalena Ejsmont oficjalnie przejęła obowiązki:
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska