"Kręcili bączki" na czteropasmowej trasie. "Gdzie była policja"?

Nielegalne wyścigi na trasie S17
Wyścig "na kreskę", sygnał do startu daje młoda kobieta ( nagranie z lipca 2023 roku)
Źródło: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl
Sznur samochodów na czteropasmowej jezdni, gapie przy barierkach i driftujące auto. W weekend grupa fanów nielegalnych wyścigów zablokowała trasę S17. "Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą bmw, a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic!! Są całkowicie bezkarni" - nie kryje oburzenia warszawski radny Jan Mencwel.

Na niebezpieczne zachowanie zwrócili uwagę aktywiści z Miasto Jest Nasze. "To tylko nielegalne kręcenie bączków, które zablokowało nocą całą ulicę, a hałas był słyszalny w odległości kilometra" - napisali w poście na platformie X. Choć wpis jest ironiczny, to sprawa jak najbardziej poważna.

Chodzi o zachowanie członków grupy Warsaw Night Racing, organizującej nielegalne wyścigi. Tym razem pojawili się na trasie S17, przy kładce. Drifterzy zablokowali drogę, by kręcić na niej "bączki".

"Są całkowicie bezkarni"

Swoje oburzenie wyraził w mediach społecznościowych Jan Mencwel, radny Warszawy z klubu Lewica oraz aktywista stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

"To się dzieje naprawdę. W Warszawie zorganizowano w ten weekend nielegalne nocne wyścigi, na potrzeby których … zablokowano ruch na całej kilkupasmowej ulicy!" - napisał. "Zrobiła to grupa Warsaw Night Racing, która od dawna jawnie opisuje swoje wybryki. Ba - chwalą się nimi w socialmediach. Wrzucają jakby nigdy nic film, na którym ktoś driftuje sobie nocą bmw a cała ulica stoi przez niego w korku. I co? I nic!! Są całkowicie bezkarni. A przecież ryk takich wyścigów słychać na kilometry. Nie wspominam już o blokowaniu drogi, ewidentnym łamaniu przepisów i stwarzaniu olbrzymiego zagrożenia" - wyliczył Mencwel.

"Jeśli w tak ewidentnej sytuacji nie da się po prostu rozbić tej grupy, to naprawdę znaczy że mamy państwo z kartonu i potrzebna jest pilna zmiana prawa" - stwierdził radny.

Gdzie były służby, gdy dochodziło do łamania prawa na trasie S17? - pyta radny i przypomina: "jak @ostatniepokolenie blokuje ulice to policja jest tam w sekundę i ściąga ich z jezdni siłą". Pyta też o działania prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego: "Gdzie jest prezydent @trzaskowskirafal? Jeszcze lepsze pytanie. Od miesiąca apelujemy do niego, żeby zrobił coś w celu ukrócenia nocnych wyścigów. Bez odzewu. A jego partia w ostatni czwartek nie zgodziła się, by dopisać ten punkt do porządku obrad Rady Warszawy. No comments" - podsumowuje.

Na bezradność służb wskazało też Miasto Jest Nasze. "Można scrollować dalej, bo wiadomo, że policja, samorząd i państwo nie są na serio zainteresowane ukróceniem procederu nocnych wyścigów samochodowych" - napisali aktywiści na platformie X.

Przeczytaj także: Nielegalne wyścigi. W Poznaniu zarzuty dla organizatorów, w Warszawie mandaty po sto złotych >>>

GDDKiA: patrol nie stwierdził żadnych utrudnień

O sprawę zapytaliśmy w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Chcieliśmy wiedzieć, czy w miejscu, w którym odbywały się nielegalne wyścigi, jest monitoring. Jeżeli tak, czy kamery zarejestrowały takie zdarzenie w weekend oraz czy GDDKiA zamierza o incydencie powiadomić służby.

Okazuje się, że GDDKiA nie ma kamer na S17 we wskazanym miejscu. "Z informacji, które pozyskałam blokada miała miejsce po godz. 20.00. Patrol pomiędzy węzłami Lubelska i Warszawa Wschód był po 23.00 i nie stwierdził żadnych utrudnień. Punkt Informacji Drogowej nie otrzymał zgłoszeń od kierowców czy też mieszkańców w tym temacie" - odpowiedziała na nasze pytania Małgorzata Tarnowska z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

O nielegalne wyścigi zapytaliśmy również policję, czekamy na odpowiedź.

Czytaj także: