Ryk motocyklowych silników, wielka prędkość i ogromne emocje. Przez lata Warszawa była pozbawiona żużla, jednego z popularniejszych sportów w Polsce. W najbliższym czasie może się to zmienić - projekt budowy toru ponownie zgłoszono do budżetu partycypacyjnego.
Choć projekt budowy MotAreny Ursynów może wydawać się egzotyczny, to ubiegłoroczne doświadczenia pokazały, że nie jest bez szans. Przypomnijmy, w głosowaniu mieszkańców dzielnicy zdobył 2 779 głosów, co dało mu czwarte miejsce. Jednak wówczas całą pulę (3 mln zł) zgarnął ośrodek dla niepełnosprawnych i żaden inny projekt nie mógł zostać zrealizowany. Warszawskie Towarzystwo Speedwaya postanowiło nie składać broni.
Inna lokalizacja
– Postanowiliśmy zgłosić jeszcze raz projekt, który w ubiegłym roku zdobył poparcie prawie 3 tysięcy osób. Podstawową różnicą jest zmiana lokalizacji. Rok temu proponowaliśmy okolice Lasu Kabackiego, ale po licznych komentarzach i sugestiach ówczesnych władz dzielnicy, znaleźliśmy lepsze miejsce - w rejonie ulic Pląsy, Zatorze i Osmańskiej. Obok znajdują się pas startowy lotniska, centrum spedycyjne DHL i sortownia śmieci. Nie ma norm hałasu, nikomu nie będziemy przeszkadzać – tłumaczy nam Wojciech Jankowski, menadżer Warszawskiego Towarzystwa Speedwaya.
Dookoła pełnowymiarowego toru do wyścigów żużlowych miałby się znaleźć plac do stuntu, czyli motocyklowych akrobacji i motoballu – to odmiana piłki nożnej na motorach. Jednocześnie przestrzeń ta mogłaby służyć za boisko do koszykówki ulicznej. Autorzy projektu twierdzą, że sam tor mógłby przydać się także fanom psich wyścigów. Projekt wyceniono na 925 400 zł.
– Za tę kwotę planujemy wybudować tor i wał ziemny. Chcemy od czegoś zacząć. Potem możemy myśleć o organizacji zawodów czy zgłoszeniu drużyny na trzecim poziomie rozgrywek. Przede wszystkim chcemy jednak skupić się na szkoleniu młodzieży – opowiada Jankowski i dodaje, że na torze będą mogły trenować dzieci już od 4 roku życia na motocyklach o różnej pojemności silnika.
Żużlowy Narodowy
Czarny sport ma w Warszawie bogatą tradycję. W pierwszej edycji rozgrywek ligowych w 1948 roku drużyna ze stolicy zdobyła pierwsze miejsce. Na żużlu ścigano się na stadionach Skry przy Wawelskiej, a później Gwardii przy Racławickiej (ostatni raz 12 lat temu). Okazjonalnie zawody odbywały się także na Stadionie X-lecia.
– Wszystkie problemy żużla w stolicy zaczynają się i kończą na braku toru. Jest zainteresowanie mediów, sponsorów, a przede wszystkim publiczności. Najlepszym dowodem są liczby – 50 tysięcy biletów na zawody żużlowe na Stadionie Narodowym sprzedanych w ciągu kilkudziesięciu godzin – zauważa Wojciech Jankowski.
Mowa o zawodach Grand Prix, na których z prestiżowym cyklem pożegna się wielki mistrz Tomasz Gollob. Imprezę zaplanowano je na 18 kwietnia, a bilety rzeczywiście sprzedały się na pniu.
Speedway integruje
Pewnie wiele wody w Wiśle upłynie, nim Warszawa dołączy do żużlowych potęg – Torunia, Zielonej Góry czy Bydgoszczy. Ale, jak podkreśla nasz rozmówca, także na niższym poziomie rozgrywkowym czarny sport ma wielki walor społeczny.
– Jak wiadomo, w Warszawie jest wielu przyjezdnych, część z tych osób to ludzie z miast, które mają silne drużyny żużlowe. Ten sport daje ogromne możliwości do zintegrowania mieszkańca z miastem. Nie ma wierniejszego kibica niż kibic żużlowy – podsumowuje.
51 milionów do podziału
Na razie projekt przeszedł wstępną selekcję. Teraz musi jeszcze zostać pozytywnie zweryfikowany przez urzędników. Jeśli stwierdzą, że jest wykonalny w ciągu roku, przejdzie do drugiego etapu, czyli głosowania mieszkańców. Zaplanowano je na drugą połowę czerwca.
Do budżetu partycypacyjnego zgłoszono w tym roku ponad 2300 projektów. Do podziału jest 51 milionów złotych.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: Agata Grzegorzewska, WTS Nice Warszawa