Zobaczyli dym, po 45 sekundach ogień. Uciekli. Redakcja spłonęła, trwa zbiórka 

Pożar w redakcji Press
Pożar w redakcji Press
Źródło: TVN24
Ogień pojawił się w znajdującym się piętro niżej sklepie spożywczym, a później się rozprzestrzenił. Pismo straciło siedzibę. Trwa zbiórka pieniędzy, by dziennikarze mieli gdzie pracować. 

- W momencie, w którym zobaczyliśmy dym, do momentu, w którym zobaczyliśmy za oknami ogień, minęło właściwie 45 sekund. Każdy wyszedł jak stał - mówi Katarzyna Buszkowska zastępca redaktora naczelnego magazynu "Press".

W poniedziałek przed godziną 18, w sklepie, nad którym jest redakcja magazynu Press, wybuchł pożar, który dotarł na wyższe piętra.

- Teraz jesteśmy jak aktorzy ze spalonego teatru, co dla dziennikarza jest najbardziej dziwne, bo nie tylko, że stracił redakcję, ale nagle sam stał się bohaterem newsa, a do tego nie jesteśmy przyzwyczajeni - opisuje Andrzej Skworz redaktor naczelny.

Z całego budynku ewakuowano prawie 40 osób. Dziennikarka, która była w redakcji w momencie eksplozji okien, schroniła się za filarem. Na szczęście, nikt nie został ranny.

Nowa siedziba

W budynku redakcja mieściła się dopiero od stycznia. - Prawdopodobnie będziemy musieli skuć tynki i zedrzeć podłogi, a na to nie jesteśmy przygotowani - zaznacza naczelny i przyznaje, że zarówno on, jak i jego dziennikarze, bardzo chcieliby do siedziby na Świętokrzyskiej wrócić.

- To była najlepsza redakcja od lat. We wspaniałym miejscu, nasi czytelnicy mogli tu do nas przychodzić - dodaje.

Magazyn "Press" powstał w 1996 roku. Od ponad 20 lat jego dziennikarze piszą o mediach w Polsce i zagranicą. Opisują kuchnię dziennikarską, pokazują także ciekawe reklamy i działania PR-owe. Rano wysyłają serwis z najnowszymi informacjami. Redakcja co roku organizuje również konkurs Grand Press, w którym nagradzani są najlepsi dziennikarze.

- Chwilę po spaleniu myśleliśmy o tym, żeby wstrzymać konkurs dziennikarza roku i Grand Press, bo miał się zaczynać następnego dnia. O godzinie 6.30 mieliśmy to ogłaszać. Ale postanowiliśmy, że działamy dalej, konkurs ruszył. Jedyny kłopot, który teraz mamy, to ten, że będziemy musieli poinformować, gdzie dostarczać prace do konkursu - relacjonuje Andrzej Skworz.

Dziennikarze próbują normalnie funkcjonować, na razie poza siedzibą - pracują w domu albo w kawiarni.

Z pomocą przychodzą inni dziennikarze. W internecie trwa zbiórka pieniędzy dla redakcji.

- To jest wielki gest, za który jesteśmy bardzo wdzięczni – komentuje Andrzej Skworz.

Czytaj także: