Sprawa swój finał ma po ponad roku. Wtedy generalny konserwator z godził się na wywieszenie reklamy zakrywającej Smyk. Wiceminister kultury (jest jednocześnie GKZ) uznał, że elewacja domu handlowego z lat 70. nie jest zabytkowa.
Warszawski ratusz odwołał się od tej decyzji. Po roku od odwołania, miejscy urzędnicy zaczęli naciskać generalnego konserwatora.
- Mamy informację, że konserwator jednak zmienił zdanie i zakaże reklam na Smyku – powiedział w poniedziałek w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jarosław Jóźwiak, dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej.
Co oznacza to w praktyce? Budynek należy do prywatnej osoby. Ratusz – poprzez nadzór budowlany – będzie mógł wezwać do niezwłocznego usunięcia reklamy. W przeciwnym razie, na właściciela zostanie nałożona kara pieniężna.
We wtorek wieczorem władze miasta potwierdziły, że mają już podpisaną decyzję. - Stołeczny konserwator rozpoczyna kontrolę. Możemy kontynuować dążenia do zdjęcia płachty. Decyzja generalnego konserwatora oznacza, że nie będzie można też w przyszłości wieszać tam reklam - wyjaśnia Jarosław Jóźwiak.
Mobilizacja ratusza?
Od kilku tygodni na tvnwarszawa.pl pisaliśmy o reklamach, które pojawiały się na Pałacu Kultury i Nauki.
Najpierw zawisła tam płachta promująca nową miejską infolinię. Ratusz bronił się, że to nie reklama, lecz "informacja", a zgodę na jej powieszenie wydano w oparciu o przyjęty przez miasto regulamin. Tyle, że regulamin okazał się niezgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a sam reklama - nielegalna.
Reklama została zdjęta po kilku dniach. Ale już dzień później na PKiN zawisła kolejna, promująca szczyt klimatyczny ONZ. Tym razem ratusz złamał zapisy planu zupełnie świadomie - ten mówi bowiem, że na PKiN wisieć mogą wyłącznie banery związane z wydarzeniami historycznymi, kulturalnymi lub sportowymi.
W obu przypadkach przeciwko wieszaniu reklamy był Grzegorz Piątek, był już szef miejskiego wydziału estetyki. W obu, jego głos został zignorowany, dlatego Piątek po trzech miesiącach zrezygnował z funkcji.
bf//ec