"Żądamy legalnej, bezpłatnej aborcji". Manifa przeszła przez miasto

Manifa na Marszałkowskiej
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Manifa organizowana pod hasłem "Aborcja w obronie życia" przeszła ulicami centrum.

Ruszyła ok. godz. 12.40 z placu Defilad. - Zamknięta jest w obu kierunkach ul. Marszałkowska pomiędzy rondem Dmowskiego a ulicą Świętokrzyską - powiedział Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.

Przed godz. 13 skręcili w ulicę Świętokrzyską, a następnie w Nowy Świat w kierunku placu Zamkowego. - Jest ok. dwóch tysięcy osób - dodał Węgrzynowicz. Przed godz. 14 marsz doszedł w okolice placu Zamkowego.

Już od południa uczestnicy Manify zbierali się na placu Defilad. Jak relacjonował Węgrzynowicz, ok. godz. 12.20 było kilkaset, może tysiąc osób.

Przed Pałacem Kultury i Nauki uczestniczki i uczestnicy Manify zebrali się z transparentami. "Zakaz aborcji, piekło kobiet", "Moje ciało, mój wybór", "Aborcja w obronie życia", "Księża chcą ofiar, księżniczki chcą praw", "Prekariuszki nie chcą rodzić", "Żądamy legalnej, bezpłatnej aborcji, bezpłatnych żłobków i przedszkoli", "Urodzę jak zechcę", "Zlikwidować bezrobocie, umowy śmieciowe, nierówności ekonomiczne" - głoszą niektóre z nich.

Obawy przed zaostrzeniem prawa

Przemawiające na niedzielnej manifestacji działaczki środowisk kobiecych podkreślały, że w Polsce praktycznie nie ma dostępu do aborcji, o czym świadczy minimalna liczba aborcji dokonywanych legalnie. Wyrażały też obawy, że może dojść jeszcze do zaostrzania prawa, które już obecnie - według nich - de facto nie daje możliwości przeprowadzenia aborcji.

- To jest realny problem, ponieważ w czasie kampanii wyborczej również te kwestie były mocno stawiane. Istnieje ryzyko, że bardzo restrykcyjne przepisy, które sprowadziłyby kobiety tylko do roli inkubatora, mogą wejść w życie, dlatego między innymi tu jesteśmy - powiedziała PAP Katarzyna Piekarska (SLD).

Przygotowania do Manify

Organizatorki Manify podkreślały jednak, że bardzo często nawet w tych sytuacjach aborcja nie jest wykonywana, ponieważ lekarze - powołując się na tzw. klauzulę sumienia - odmawiają wykonania zabiegu. Według przemawiających podczas marszu działaczek klauzula sumienia jest często wykorzystywana przez lekarzy, którzy tak naprawdę nie mają oporów moralnych wobec przerywania ciąży, ale są zastraszani przez środowisko albo "po prostu chcą mieć spokój".

Na trasie Manify stanęły także trzy kilkunastoosobowe pikiety obrońców życia z drastycznymi zdjęciami i plakatami z hasłem: "Dziś aborcja, jutro Auschwitz" oraz narodowców z transparentem przeciw "brukselskiej okupacji" i plakatem "Naród, który zabija dzieci, nie ma przyszłości". Uczestnicy marszu zasłonili je swoimi hasłami "Nasze brzuchy w ręce biskupów" czy "Menstruacja zabija 60 proc. dzieci". Jak skandowały z platformy organizatorki chodziło o "pokazanie absurdu" haseł obrońców życia.

"Hasło może wydawać się absurdalne"

Manifestacja odbywała się w tym roku pod hasłem "Aborcja w obronie życia". - Hasło może wydawać się absurdalne, ale jego uzasadnienie jest bardzo proste: to właśnie prawo do aborcji chroni życie – życie kobiet i dzieci - wyjaśniały organizatorki.- Tak naprawdę jest to wycinek tego, o co nam chodzi w tym roku, bo chodzi nam o cały pakiet praw reprodukcyjnych czyli: dostęp do edukacji seksualnej, do nowoczesnej, taniej, a najlepiej bezpłatnej antykoncepcji, do godnego porodu, do godnego traktowania po poronieniu, do usług in vitro - mówiła Natalia Broniarczyk z Porozumienia Kobiet 8 Marca.

Klauzula sumienia

W Polsce, w myśl ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.Organizatorki Manify podkreślają jednak, że bardzo często nawet w tych sytuacjach aborcja nie jest wykonywana, ponieważ lekarze - powołując się na tzw. klauzulę sumienia - odmawiają wykonania zabiegu.

Manify w wielu miastach

Międzynarodowy Dzień Kobiet to święto ustanowione w 1910 r. dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet, pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych. W wyniku pożaru zginęło wówczas 129 kobiet.Co roku z okazji Dnia Kobiet w wielu miastach Polski organizowane są Manify, które mają zwracać uwagę na prawa i problemy kobiet.

Uczestnicy na placu Defilad

PAP/ran/sk

Czytaj także: