Biało-Czerwony Marsz "Dla Ciebie Polsko" z udziałem prezydenta i premiera przeszedł w niedzielę ulicami Warszawy. Został zorganizowany z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
Jak mówił na konferencji prasowej w poniedziałek minister spraw wewnętrznych i administracji, uczestniczyło w nim ponad 250 tysięcy osób.
Brudziński: bezpieczne, radosne uroczystości
- Uroczystości wyjątkowe w dziejach naszego narodu, naszego państwa i w życiu naszego pokolenia, jakimi była 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, przebiegły w atmosferze rzeczywiście radosnego świętowania, były bezpieczne - zapewniał Brudziński.
Zastrzegł jednocześnie, że "jak zawsze przy tego typu okazjach, miały miejsce również zdarzenia, które miejsca mieć nie powinny".
- Były wydarzenia, które kwalifikują się do postępowań karnych, wykroczeń - dodał.
W jego ocenie biało-czerwony marsz był "największą tego typu manifestacją w dziejach Warszawy". Porównywalne pod względem skali - jak zaznaczył - były jedynie zgromadzenia zabezpieczane przy okazji wizyt papieskich.
Minister podziękował służbom, które przyczyniły się do zapewnienia bezpieczeństwa. - Te uroczystości nie miałyby takiego spokojnego charakteru, jeśli nie współpraca wszystkich służb - podkreślił.
Ocenił, że warszawski marsz "okazał się w dużej mierze świętem radości i patriotyzmu".
Około stu zatrzymanych
Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński podkreślał, że "podstawowym celem, jaki postawiono służbom, było zidentyfikowanie osób i środowisk, które mogłyby stanowić zagrożenie dla pokojowego charakteru wszelkich imprez".
Poinformował, że "służby specjalne zidentyfikowały około stu osób, obywateli polskich, których jedynym celem było wywołanie zamieszek".
Niektóre zostały zatrzymane, w przypadku innych "służby uzyskały pewność, że osoby te zrezygnują z przyjazdu do Warszawy".
Przeprowadzono - dodał Kamiński - kilkadziesiąt rewizji w mieszkaniach osób podejrzewanych o działalność neonazistowską. U kilku ujawniono materiały o charakterze neonazistowskim, co zgłoszono prokuraturze.
- Monitorowaliśmy działalność grup ekstremistycznych zagranicznych, których członkowie deklarowali przyjazd do Polski - dodał Kamiński.
Poinformował również, że "przekazano straży granicznej listy 400 osób, których się spodziewaliśmy". - W wyniku działań zdecydowana większość tych osób nie dotarła do naszego kraju - podkreślił.
"Z obrzydliwością należy podchodzić do tych, którzy gloryfikują totalitaryzmy"
Kamiński odniósł się również do obecności na warszawskim marszu neofaszystowskiej włoskiej organizacji Forza Nuova.
- To jest pewien problem, ale to jest legalnie działająca we Włoszech partia. To była sytuacja szczególna - zaznaczył minister. Zaznaczył jednak, że "grupa ta była cały czas monitorowana w kontekście ewentualnego łamania prawa i szerzenia zakazanych haseł".
Brudziński dodał, że "z powodów oczywistych, naszej historii i tragedii, jaka z rąk faszystowskich, nazistowskich oprawców spotkała nasz kraj, z wyjątkową obrzydliwością należy podchodzić do tych, którzy gloryfikują totalitaryzmy, jak i do tych, który tutaj w Polsce wchodzą w relacje z przedstawicielami partii odwołujących się do totalitaryzmów".
- Żeby sprawa była jasna, mówię o totalitaryzmie nazistowskim, faszystowskim, jak i o tych wywodzących swoje źródła z ideologii komunistycznej - zastrzegł szef MSWiA.
"Sześć zdarzeń" na warszawskim marszu
- Z tysiąca zgromadzeń, imprez i innych uroczystości, w dwóch mieliśmy incydenty - poinformował na konferencji Komendant Główny Policji generał Jarosław Szymczyk.
Podczas Biało-Czerwonego Marszu "Dla Ciebie Polsko" policja odnotowała sześć różnego rodzaju zdarzeń. Wśród tych incydentów komendant policji wymienił: uszkodzenie lusterek w ośmiu pojazdach zaparkowanych przy jednej z ulic oraz drobne zniszczenie elewacji jednego ze sklepów.
Policja zatrzymała również dwóch sprawców pobicia, osobę, która zniszczyła telefon jednej z uczestniczek marszu oraz osoby, które zaatakowały operatora kamery jednej ze stacji telewizyjnych.
W kierunku uczestników kontrmanifestacji odbywającej się na skwerze Wisłockiego zostały również rzucone petardy i race. Komendant główny policji zapewnił jednak, że w tym incydencie nikt nie odniósł obrażeń.
"Na bazie materiału filmowego będziemy ustalać sprawców"
Szymczyk wspomniał również o dwóch innych incydentach ujawnionych w internecie, po marszu - podpaleniu flagi Unii Europejskiej oraz znieważeniu reporterki jednej z gazet.
- Założyliśmy z góry, że jeśli chodzi o używanie materiałów pirotechnicznych, jeśli nie będzie stanowiło bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia uczestników - będziemy koncentrować się na zbieraniu materiału filmowego i na bazie tego materiału filmowego będziemy ustalać sprawców - mówił komendant.
Po warszawskim marszu wylegitymowano łącznie 93 osoby.
Zdjęcie główne: PAP
ads/ PAP//now