Całą sprawę na bieżąco opisują w mediach społecznościowych działacze Syreny.
"Stefan od 10 lat wynajmuje mieszkanie od prywatnego właściciela, nie zalega z żadnymi opłatami za czynsz i media. Właścicielowi zmieniły się jednak plany, które nie mogły czekać na 3-miesięczny okres wypowiedzenia umowy. W zamian, kazał się Stefanowi wynosić natychmiast, wielokrotnie mu grożąc" - czytamy w ich relacji.
Włamanie
Sytuacja zaogniła się w czwartek.
- Właściciel włamał się do mieszkania, pomimo, że nie miał do tego prawa. Nie wiem o której, bo mnie nie było [w domu - red.]. Wróciłem około 20-21 i spostrzegłem, że jest wyrwany zamek. No i wtedy poszedłem na policję, złożyć doniesienie o włamaniu - opisuje pan Stefan, na nagraniu opublikowanym przez Syrenę.
Jego zdaniem policja nie zareagowała należycie. Mężczyzna miał usłyszeć od funkcjonariuszy, że właściciel ma prawo w każdej chwili przyjść do mieszkania, które jest jego.
Poszkodowany wrócił na Marszałkowską 1. W piątek - jak wynika z jego relacji - miało dojść do kolejnego incydentu.
Uderzenie
- Rano, o 9, ja coś tam robiłem, przygotowywałem się, robiłem śniadanie… Przyszedł facet [właściciel - red.], chciał wtargnąć do mieszkania. Miał klucz, ale tam był łańcuch założony przeze mnie na noc, dla bezpieczeństwa. Ja zbliżyłem się do drzwi. On wtedy, jak mnie zobaczył, wściekłość pełna, uderzył mnie drzwiami, znienacka. Nie spodziewałem się tego. Padłem na ziemię, byłem w szoku kompletnym - opisuje lokator.
Jak dodaje, bez chwili wahania uciekł z mieszkania. Nie zabrał ze sobą dowodu osobistego, nie miał nawet butów. Ponownie - jak informuje - wezwał policję.
Zajścia w budynku przy Marszałkowskiej 1
Blokada
W piątek wieczorem kolektyw Syrena i działacze ruchów lokatorskich zorganizowali demonstrację przed budynkiem.
Na miejsce udał się reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński. - Zobaczyłem tam bardzo duże siły policji, która blokowała wejście do klatki schodowej. Z relacji świadków wynikało, że kilka godzin wcześniej odbyła się eksmisja. W jej wyniku eksmitowany trafił do szpitala. Jedni mówili, że zasłabł, inni że został pobity - opisywał Zieliński.
Jak dodaje, na ulicy stało 15 policyjnych radiowozów. Na miejscu znajdowała się też liczna grupa (około 50 osób) anarchistów i działaczy lokatorskich. Mieli głośniki i transparenty. Na jednym z nich było napisane: "Ślad po uderzeniu niewidzialnej ręki rynku". - Bardzo dosadnie wypowiadali się o policjantach - przyznaje nasz reporter.
- Lokatorzy znajdowali się też na górze, ale po pewnym czasie zostali wyprowadzeni przez policję. Możliwie spokojnie, bez użycia siły, przynajmniej w momencie, gdy byłem na miejscu - relacjonował Zieliński.
Obrażenia
Wróćmy jednak do pana Stefana, najemcy mieszkania. Po piątkowym incydencie udał się do szpitala przy ulicy Lindleya, by zrobić obdukcję. Ze skanu wyników badań zamieszczonych na profilu Syreny wynika, że doznał między innymi "złamania łuku jarzmowego", "wieloodłamowego złamania ściany bocznej oczodołu" i "złamania tylnej ściany zatoki szczękowej".
Zarówno sam poszkodowany, jak i działacze Syreny kierują w stronę policji szereg poważnych oskarżeń: o brak pomocy czy działanie na korzyść właściciela.
"Pan Stefan jeszcze przed spotkaniem w Syrenie zgłosił sprawę na policji z komendy na Wilczej. Zamiast interwencji w obronie lokatora, funkcjonariusze proponowali mu, że 'powinien dać właścicielowi czas na ochłonięcie i po kilku dniach spróbować się dogadać'. Lokator usłyszał też, że jego postulaty zachowania zgodnie z umową najmu i zakaz dzikiej eksmisji brzmią, jakby 'urwał się z innego świata' - opisują na Facebooku anarchiści z kolektywu.
Pretensje
Pan Stefan o policji mówi jeszcze ostrzej. - To ona jest sprawcą tych moich nieszczęść. Bo gdyby wcześniej nastąpiła interwencja policji w tej sprawie, to przecież do tych następnych wydarzeń by nie doszło, bo nie byłoby eskalacji - przekonuje.
Dopowiada też, że czwartkowe i piątkowe incydenty z właścicielem mieszkania nie działy się po raz pierwszy. - Było wiele incydentów. Policja już zna moją sytuację i ataków na mnie tego właściciela - mówi lokator.
Próbowaliśmy w niedzielę uzyskać komentarz policji do sprawy. Zostaliśmy poproszeni o przesłanie pytań mailem. Odpowiedź ma przyjść w poniedziałek.
Blokowanie budynku przy Marszałkowskiej 1
kw/mś/b