Celebrytka Monika G., która wjechała w budynek na Pradze, usłyszała zarzuty. Jak ustaliła prokuratura, kobieta prowadziła pod wpływem alkoholu oraz środków odurzających.
Do zdarzenia doszło trzy miesiące temu. Audi, które prowadziła 25-letnia celebrytka, wbiło się w mur budynku na rogu Ząbkowskiej i Brzeskiej. Tuż obok, na zamienionej w deptak ulicy, odbywała się duża impreza - Otwarta Ząbkowska.
- Podejrzana usłyszała w piątek zarzut z artykułu 178a Kodeksu karego, który dotyczy prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu lub środków odurzających - informuje Marcin Saduś rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Według śledczych, G. przed spowodowaniem kolizji piła zarówno alkohol, jak i zażywała środki odurzające. - Miała 1,5 promila alkoholu we krwi - precyzuje Marcin Saduś.
Potrzebna była opinia biegłego
Prokurator Saduś zwraca uwagę, że po wypadku kobieta została zabrana do szpitala, gdzie podano jej różnego rodzaju lekarstwa, co wpłynęło na wydłużenie czasu oczekiwania na opinię biegłego z zakresu toksykologii.
- Podejrzana w szpitalu brała leki, te powodowały, że we krwi pojawiły się substancje podobne do środków odurzających. Jednak w opinii biegłego, te, pod wpływem których była podejrzana, nie były spożywane w celach leczniczych - mówi Marcin Saduś.
I dodaje, że kobieta przyznała się do winy. Złożyła obszerne wyjaśnienia, "wyraziła skruchę oraz chęć dobrowolnego poddania się karze". - To jednak nie koniec postępowania. Pojawiły się wątpliwości co do poczytalności G. w momencie popełniania czynu. Zlecono badania psychiatryczne - zastrzega prokurator.
"Kocham Cię moja malutka Esmi"
Chwilę po wypadku do sprawy odniosła się siostra celebrytki - Małgorzata. Napisała, że "każdy ma w życiu gorszą chwile" oraz "każdy ma prawo popełnić błąd".
"Dziękuję Bogu za to że Cię mam, za to że mi Cię nie zabrał do siebie bo masz jeszcze drogę do przejścia i to ja poprowadzę Cię za rękę..." - napisała w mediach społecznościowych. Dalej przeprosiła, że nie może być przy siostrze, ponieważ jest w Grecji. "Jesteś teraz pod najlepszą opieką specjalistów i anioł stróż nad Tobą czuwa... Kocham Cię moja malutka Esmi" - zakończyła.
G. grożą dwa lata więzienia.
Zdjęcie na stronie głównej: TVN Warszawa, Piotr Fotek/REPORTER/East News
kz/b