Na Wybrzeżu Kościuszkowskim zmieniła się organizacja ruchu. Ale wielu kierowców nie zwraca uwagi na znaki i jedzie pod prąd. Co chwilę dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, o czym przekonał się reporter tvnwarszawa.pl. – Strach jechać zgodnie z przepisami – mówi Artur Węgrzynowicz.
Po otwarciu skrzyżowania z Tamką zmieniła się też organizacja ruchu na Wybrzeżu Kościuszkowskim. Teraz, przy Centrum Nauki Kopernik, na odcinku od Zajęczej do wjazdu z Wisłostrady, samochody jechać mogą w obu kierunkach. Przyzwyczajeni do jednokierunkowego ruchu kierowcy, nie zwracają uwagi na znaki i jadą w stronę Tamki całą szerokością jezdni.
"Migali światłami, krzyczeli"
- Samochody jeżdżą lewym pasem, pomimo że prawy jest pusty. Również na skrzyżowaniu z Zajęczą ustawiają się pod prąd – relacjonuje Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl. - Tylko ze względu na to, że jest mały ruch w przeciwna stronę nie dochodzi do kolizji – dodaje.
Mimo obaw, reporter wjechał, zgodnie z przepisami, w Wybrzeże Kościuszkowskie od Zajęczej. – Jechałem bardzo wolno i cały czas patrzyłem gdzie uciekać w przypadku zagrożenia. Z przeciwka cały czas jechały samochody. Wielu kierowców migało światłami i krzyczało do mnie – opowiada.
Na filmie, który zarejestrował widać, że większość aut jedzie nieprawidłowo.
Pomagają kierowcy autokarów
Około godziny 17 na miejsce przyjechała policja. – Radiowóz stanął przy Zajęczej, a później przejechał do Lipowej. Ma włączone koguty – mówi reporter. Jak dodaje, niewiele to pomogło. W akcję włączyli się kierowcy autokarów, które parkują przed CNK. – Kierowcy machają swoim kolegom z samochodów, żeby zjechali na prawą stronę – relacjonuje Węgrzynowicz.
Ruch dwukierunkowy funkcjonował na tym odcinku przed zalaniem budowanej stacji metra Powiśle CNK. Po awarii wprowadzono ruch jednokierunkowy. Teraz ponownie zmieniono organizację ruchu.
wp/b