Zaczęło się od tego, że w nocy z 3 na 4 lipca radni PO przegłosowali 12 uchwał wprowadzających zmiany w okręgach wyborczych w 12 dzielnicach. Sposób, w jaki wprowadzono zmiany wywołał lawinę komentarzy u opozycyjnych samorządowców. Zarzucali oni radnym PO, że temat granic "wrzucono" do porządku obrad "w późnych godzinach, bez uprzedzenia, żeby zdążyć do wyborów i zmaksymalizować wynik PO".
Warszawska Wspólnota Samorządowa zapowiedziała złożenie skargi do komisarza wyborczego na te uchwały rady Warszawy. Jak poinformowało biuro prasowe WWS stało się to 18 lipca. Teraz zgodnie z kodeksem wyborczym, komisarz wyborczy ma 5 dni na rozpatrzenie skargi.
Maciej Białecki mówił, że WWS przyjrzała się tym uchwałom i w ośmiu przypadkach dopatrzono się wad prawnych. : - W czterech z tych ośmiu uchwał przedstawiciel prezydenta wprowadził radnych w błąd twierdząc, że granice się nie zmienią, a granice zostały zmienione, ale w nieznacznym stopniu. To jednak wystarcza, żeby zwiększyć szanse radnych PO do ponownego wyboru – mówił.
"Liczba mieszkańców rośnie, to zmieniają się granice okręgów"
Ratusz zarzuty opozycji stanowczo odpiera i tłumaczy, że wyznaczenie nowych granic okręgów było koniecznie przez "dynamicznie zmieniająca się liczbę mieszkańców" i "zgodne z kodeksem wyborczym".
Posłuchaj, jak decyzję radnych PO argumentuje Jarosław Jóźwiak z warszawskiego Centrum Komunikacji Społecznej:
"Liczba mieszkańców rośnie, to zmieniają się granice okręgów"