Ratusz zmierzył hałas na zmodernizowanym odcinku Wołoskiej. Z analizy wynika, że jest tam za głośno. To może oznaczać, że ulica zniknie jednak za ekranami akustycznymi. Urzędnicy zapowiadają wprawdzie, że najpierw sięgną po inne metody "przyciszania" ulicy, ale możliwości mają niewielkie.
Wołoską na odcinku od Wiktorskiej do Konstruktorskiej poszerzono w 2015 roku. W projekcie początkowo były ekrany, ale pomysł ich stawiania w środku miasta spotkał się z krytyką. Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych wystąpił więc o nową decyzję środowiskową, dotyczącą ochrony przed hałasem. Zamiast ekranów zastosowano tzw. cichy asfalt.
Zgodnie z decyzją środowiskową, rok po zakończeniu inwestycji drogowcy sprawdzili poziomu hałasu. Analiza miała wykazać czy zastosowane rozwiązania spełniają swoją rolę.
Już wiadomo, że nie spełniają.
"Przekroczenia w różnych miejscach"
- Badania wykazały przekroczenia w różnej skali (w zależności od miejsca pomiaru), które oscylują w granicach, o których mowa w raporcie oddziaływania na środowisko - zawile podsumowuje Paweł Olek z zespołu prasowego Zarządu Dróg Miejskich. I dodaje, że w raporcie, który był podstawą wydania decyzji środowiskowej, przewidywano - w pierwszych latach po oddaniu inwestycji - przekroczenia o około 3 decybele.
Jakie konkretnie były wyniki przeprowadzonych pomiarów? Na to pytanie rzecznik nie dał rady odpowiedzieć, mimo konsultacji z kilkoma innymi instytucjami, które zajęły mu trzy tygodnie. Nie był też w stanie udostępnić nam samej analizy. - Wciąż czekamy, aż nasze informacje zostaną uzupełnione przez urzędników w ratuszu - tłumaczył.
Analiza do powtórki
Nie wiemy więc, jak duże są przekroczenia, a co za tym idzie nie wiemy, czy odpowiedzią będzie ustawienie ekranów. Wiemy za to, że na pewno nie pojawią się od razu. Drogowcy przyznają bowiem, że wykonana właśnie analiza... za chwilę będzie nieaktualna.
Wszystko przez trwający remont Marynarskiej i planowane przebicie Woronicza do Żwirki i Wigury. - Zakończenie tych inwestycji może spowodować konieczność aktualizacji analizy. Wyniki mogą ulec zmianie, więc podejmowanie tak radykalnych działań, jak budowa ekranów akustycznych, nie jest uzasadnione – tłumaczy Olek.
Na razie drogowcy chcą zmusić kierowców, by poszerzoną ulicą jeździli wolniej. - Nieprzestrzeganie ograniczenia jest jedną przyczyn przekroczenia norm hałasu – przyznaje Olek.
Nie jest to niespodzianka. Już na etapie projektu miejscy aktywiści zwracali uwagę, że jest on przeskalowany. Wołoska zmieniła się w szeroką arterię o pasach zachęcających do szybkiej jazdy. I choć obawy się potwierdziły, drogowcy nie myślą o zwężaniu pasów czy uspokajaniu ruchu. Zamiast tego proponują... fotoradar.
Wołoskiej nie ma na liście
Tyle, że miasto nie ma już uprawnień do stawiania tego typu urządzeń. Może jedynie wystąpić do Generalnego Inspektoratu Transportu Drogowego z wnioskiem o jego postawienie, a do stołecznej drogówki - o częstsze kontrole prędkości, aby zmusić kierowców do jazdy przepisowymi 50km/h. Trudno więc liczyć na szybką i trwałą poprawę.
Tym bardziej, że Wołoskiej nie ma nawet w planach GITD, która niedawno uruchomiła 20 fotoradarów na stołecznych ulicach. Był to efekt wielomiesięcznych negocjacji między nimi a warszawskim ratuszem. Przedstawiciele Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym CANARD, które formalnie zarządza radarami, poinformowali nas, że przygotowują się jeszcze do uruchomienia jeszcze trzech urządzeń - przy Przyczółkowej, u zbiegu Górczewskiej i Budy, a także na Wisłostradzie przy Karowej.
W nowej perspektywie finansowej UE CANARD chce ustawić ponad 200 nowych urządzeń w całym kraju, a 400 starych wymienić na nowocześniejsze. Nie wiadomo jednak, gdzie miałyby stanąć. - Wydatkowanie środków unijnych z nowej perspektywy jest przewidziane aż do 2023 roku, więc jest jeszcze dużo czasu -mówił niedawno w tvnwarszawa.pl Krzysztof Łazarowicz z wydziału prasowego Centrum.
Przebudowa Wołoskiej kosztowała 81,7 mln zł.
skw/r