To nie pierwsze podwarszawskie miejscowości, które nie zgadzają się ze stawkami zaproponowanymi przez Zarząd Transportu Miejskiego. Na początku stycznia pisaliśmy o protestach Pruszkowa i Piastowa.
Do tego grona dołączają kolejne. Wołomin, Kobyłka, Zielonka i Ząbki płacą Warszawie za korzystanie z komunikacji podmiejskiej ponad 6 mln zł rocznie, a to - jak mówią - spory wydatek. - Od ZTM otrzymaliśmy sygnał, że w 2011 roku mamy wygospodarować na wspólny bilet 2 mln zł - mówi gazecie burmistrz Wołomina Ryszard Madziar. - Za te pieniądze moglibyśmy na przykład wyremontować ul. Moniuszki, która została wykreślona z planów inwestycyjnych z powodu oszczędności.
"Liczymy na kompromis"
- Potrzebujemy pieniędzy m.in. na inwestycje w kanalizację deszczową i meliorację - mówi "ŻW" burmistrz Kobyłki Robert Roguski. - Liczymy na zmniejszenie opłat pobieranych przez ZTM - dodaje.Zainteresowane problemem władze miejscowości postanowiły powołać specjalną grupę, która poszuka oszczędności.
W czwartek jej przedstawiciele spotkają się z dyrektorem Zarządu Transportu Miejskiego. - Liczymy na kompromis. W razie fiaska rozważamy wystąpienie z systemu wspólnego biletu - mówi Madziar.
"Koszty rosną"
Co na to ZTM? - Koszty z każdym rokiem rosną. Komunikacja miejska i podmiejska pochłonie w tym roku prawie 2 mld zł, a wpływy z biletów pokryją tylko 30 procent tej kwoty - tłumaczy na łamach "ŻW" rzecznik ZTM Igor Krajnow.ran/mz