Wojna o pierogi i naleśniki

fot. Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl
fot
Nie chcą się pogodzić z likwidacją baru mlecznego przy Marszałkowskiej, więc rozpoczęli walkę o lokal. Włamali się do "Prasowego" i... zaczęli gotować jedzenie. Chętnych na pierogi i naleśniki nie brakowało, ale na miejscu pojawiła się też policja i ślusarz. Osoby okupujące bar zapowiadają, że będą tam wchodzić codziennie.

Protest rozpoczął się około 15.00: - Istnieje podejrzenie, że osoby ze środowiska skrajnej lewicy wdarły się do "Prasowego" w celu dożywiania ludzi biednych – potwierdził rzecznik Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, Mateusz Dallali, gdy zapytaliśmy go o sprawę.

Informacje o włamaniu do "Prasowego" potwierdza śródmiejska policja. - 30 osób wdarło się do środka. Policja wszystkich legitymuje, możliwe, że dojdzie do zatrzymań - powiedziała rzeczniczka śródmiejskiej policji Agnieszka Hamelusz.

"Nie jesteśmy lewakami"

Postanowilśmy sprawdzić, jak sytuacja rzeczywiście wygląda na Marszałkowskiej 10/16. Dotarliśmy na miejsce, a w "Prasowym" trwała sielanka. W jadalni kilkadziesiąt osób raczyło się domową kuchnią, niektórzy przynieśli ze sobą nawet książki. Co chwilę ktoś przychodził, inni wychodzili.

Z kamerą zajrzeliśmy też na zaplecze. W kuchni pełen zestaw do gotowania, który protestujący sami zorganizowali. Jak przyznają, do akcji przygotowywali się przez kilka ostatnich dni.

- Weszliśmy tutaj nielegalnie, bo chcieliśmy zaprotestować przeciwko zamykaniu barów mlecznych. Planujemy otwierać "Prasowy" codziennie w godzinach 15:00 – 18:00. Zapraszamy na naleśniki i pierogi, które sami przygotowujemy – powiedział Przemek, jeden z protestujących.

Ewakuacja kuchni

– Na miejscu są też dwa radiowozy i sześciu policjantów. Stoją przed lokalem, rozmawiają z przedstawicielami ZGN. Na zatrzymania na razie się nie zanosi. Protestujący po krótkiej naradzie zdecydowali, ze nie opuszczą lokalu – relacjonował dziennikarz tvnwarszawa.pl Andrzej Rejnson.

Zakład Gospodarowania Nieruchomościami oddelegował na miejsce jednego z dyrektorów - Jerzego Majewskiego. - To nie jest nielegalne wejście. Dokonane zostało włamanie - przekonuje Majewski.

Po godz. 17.00 funkcjonariusze zaczęli zaglądać do lokalu od strony podwórka. Chwilę później zaczęła się ewakuacja kuchni. - Wynosimy sprzet, bo nie chcemy go stracić - przyznał jeden z protestujących.

Ślusarz w akcji

Tuż przed 18.00 poniedziałkowa reaktywacja baru się zakończyła. - Na wyraźne żądanie policji, osoby znajdujące sie w barze go opuściły - poinformowała Agnieszka Hamelusz. - Na miejscu jest też ślusarz, który zabezpiecza wejście - dodaje.

Organizatorzy włamania porozumieli się na facebooku. Na swojej podstronie tłumaczą tam przyczyny protestu:

"Nie zgadzamy się na podwyżki czynszów, reprywatyzację, eksmisje. Nie zgadzamy się na zamknięcie "Prasowego" – czytamy w ich odezwie do warszawiaków.

- Protestujący zapewniają, ze nie są lewakami, że nie mają nic wspólnego z żadną partią, a akcja powstała spontanicznie – przekazuje Andrzej Rejnson.

Znany bar znika

Bar Mleczny "Prasowy" funkcjonował przy Marszałkowskiej przez kilkadziesiąt lat. Od kilku lat władze miasta systematycznie podnosiły mu jednak czynsz, aż w końcu przestał być rentowny i trzeba było go zamknąć. Nowy najemca lokalu przy Marszałkowskiej 10/16 ma wkrótce zostać wyłoniony w konkursie.

Wojna o pierogi i naleśniki

band/ran

Czytaj także: