Występ Bolta - specjalnego gościa i największej gwiazdy tegorocznego memoriału - miał być wisienką na torcie, jaki dwudziestotysięcznej publiczności przygotowali organizatorzy. Sprinter na Stadionie pojawił się już ponad godzinę przed swoim startem. Na płytę wjechał wojskowym hummerem w towarzystwie…Marcina Gortata.
Rywalizację od razu rozpoczął do finału, bo otrzymał od organizatorów wolny los. Nie zawiódł. Z bloku startowego wyszedł powoli, ale potem - w swoim stylu - z każdym kolejnym metrem "łykał" następnych rywali. Na metę wpadł z czasem 9,98 s, co jest najlepszym wynikiem w tym sezonie.
Cel osiągnięty
Bolt przebywał w Warszawie od kilku dni. Tutaj obchodził swoje 28. urodziny. Start na Stadionie Narodowym był dla niego wyjątkowy. Sprinter jest wielkim fanem piłki nożnej i pochlebnie wypowiadał się o stołecznej arenie. Oprócz tego chciał pobić najlepszy wynik na świecie pod dachem (10,05). Przed startem przyznał, że jeśli nie pobiegnie poniżej 10 sekund, to będzie zawiedziony.
Z Warszawy wyjedzie w poczuciu dobrze wykonanego zadania.