Stragan z warzywami przy ulicy Danuty Siedzikówny "Inki" działa od dwóch dekad i bez wątpienia wrósł w krajobraz Woli. Jednak za kilka dni warzywniak zniknie za sprawą uchwalonego 11 lat temu planu zagospodarowania. Mieszkańcy protestują, a urzędnicy zapewniają, że pomogą znaleźć dla kramu nową lokalizację.
Halina Rojek, właścicielka popularnego wśród mieszkańców Woli warzywniaka, niedawno dowiedziała się, że musi zamknąć swój interes. Ma czas do 15 października. Jej historię jako pierwsze opisało Radio Kolor, a wieść o likwidacji straganu lotem błyskawicy rozniosła się w portalach społecznościowych. Mieszkańcy nie kryją oburzenia, a miejski aktywista Jan Śpiewak postanowił zorganizować protest w obronie warzywniaka. "Ratusz postanowił pozbyć się po 20 latach warzywniaka pani Halinki na Woli. Niedługo w stolicy będą same Biedronki i Żabki" - napisał Śpiewak na Twitterze. Zaapelował do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o cofnięcie decyzji.
"Tymczasowe zagospodarowanie"
To jednak nie jest możliwe ze względu na uchwalony w 2009 roku miejscowy plan zagospodarowania dla rejonu Ulrychowa. Mateusz Witczyński, rzecznik dzielnicy Wola, przekazał, że teren, na którym znajduje się warzywniak, w planie określony jest "jako budynek podlegający tymczasowemu zagospodarowaniu do 2020 r. z przeznaczeniem na usługi i handel". "Stosując kodeks postępowania administracyjnego oraz ustawy kodeksu cywilnego dopuszczenie wykorzystania obiektu zgodnie z obecną (tymczasową!) funkcją upływa z dniem 15 października 2020 r. Jest to termin ostateczny" - napisał w mailu do redakcji tvnwarszawa.pl Witczyński.
Teoretycznie Rada Warszawy mogłaby zmienić plan zagospodarowania. To jednak wieloletnia procedura.
Jak poinformowało Radio Kolor, pani Halina była przekonana, że czas na ewentualną likwidację swojej budki będzie miała do końca grudnia. - Rozmawiałam z sąsiadami, wiedząc, że oni też idą do likwidacji i słysząc od nich, że oni mają podpisaną umowę w tym roku na kolejne trzy lata, zaczęłam walczyć! Napisałam wiele odwołań do ZGN, napisałam też do Pana Rafała Trzaskowskiego i jak na razie nic - mówiła Halina Rojek.
"Będziemy wspierać panią Halinę"
Jednak handlujący w murowanych pawilonach są w innej sytuacji. Uchwalony w 2009 dokument dopuszcza ich funkcjonowanie bez ograniczeń, w odróżnieniu od obiektów tymczasowych. - W 2018 roku ostatnią umowę na dzierżawę gruntu pod kioskiem Pani Haliny mogliśmy podpisać jedynie na dwa lata, a najemcy pawilonów mają standardowe, trzyletnie umowy – poinformował Leszek Popłoński, zastępca dyrektora Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w dzielnicy Wola.
- Rozumiem, że dla mieszkańców takie miejsca są bardzo ważne, dlatego też do planu wprowadzony został tak długi, 11-letni okres przejściowy, przeznaczony na zmianę lokalizacji punktu handlowego. - mówi z kolei Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli. Ale deklaruje również pomoc. - Będziemy wspierać panią Halinę w znalezieniu nowego miejsca do prowadzenia działalności - dodał Strzałkowski.
Tymczasem w środę wieczorem Jan Śpiewak poinformował na Twitterze, że Halina Rojek została w trybie pilnym zaproszona na czwartek do urzędu dzielnicy. "Trzymajmy kciuki" - napisał aktywista.
W czwartek po południu rzecznik Woli potwierdził, że spotkanie się odbyło. Jak wyjaśnił, władze dzielnicy poruszyły z panią Haliną kilka alternatywnych możliwości, ale na konkretne decyzje w tej sprawie potrzeba czasu.
Źródło: tvnwarszawa.pl, Radio Kolor
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl