Stan wiaduktów jest tak zły, że dla bezpieczeństwa drogowcy wprowadzili ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę. Obie estakady trzeba wyburzyć i postawić od nowa. Materiał Łukasza Wieczorka z programu "Polska i Świat".
Od kilku miesięcy kierowców dziwi widok ograniczenia prędkości do 40 kilometrów na godzinę na trzypasmowym odcinku Trasy Łazienkowskiej. Takie oznakowanie pojawiło się nad rondem Sedlaczka, na odcinku drogi sąsiadującym z parkiem Agrykola. - Tu chodzi o to, żeby nie powstały takie mocne drgania związane z jazdą. Po to, żeby one (wiadukty - red.) się jeszcze bardziej nie rozpadały - tak Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich, tłumaczy zmiany w organizacji ruchu . - To ma 50 lat, nigdy nie było remontowane - dodaje.
Jak zły jest stan wiaduktów, najlepiej widać pod spodem. Podpory podtrzymują wiadukty, specjalna siatka chroni przechodniów i kierowców przed spadającymi kawałkami. Jeśli remont nie ruszy, będzie w końcu trzeba zamknąć drogę. - Te estakady są w stanie agonalnym. To jest ostatnie pięć minut tych estakad - twierdzi Adam Sobieraj, były rzecznik Zarządu Dróg Miejskich, dziś związany z fundacją Drogi Mazowsza.
Drogowcy zapowiadają przetarg
Trasa od lat figuruje na liście dróg do pilnej naprawy. Jacek Wojciechowicz, były wiceprezydent odpowiedzialny w ratuszu za inwestycje oraz kandydat na prezydenta stolicy dwa lata temu alarmował, że z remontem nie można już zwlekać. "Dziś zwróciłem się do władz miasta o jak najszybszy remont wiaduktu Agrykoli, który jest w katastrofalnym stanie (decyzję podjąłem jeszcze w 15 roku)" - pisał wówczas w mediach społecznościowych. Pytany o to, dlaczego za czasów jego urzędowania nikt nie zabrał się za naprawę Trasy Łazienkowskiej, odpowiada: - Proszę pamiętać, że myśmy wyremontowali mnóstwo i zbudowaliśmy mnóstwo węzłów, estakad. Każda estakada w Warszawie praktycznie jest kluczowa. Któraś musiała zostać, zawsze któraś jest ostatnia. Trasa powstała prawie pół wieku temu, kiedy budowało się szybko i według zupełnie innych standardów niż dziś. Drogowcy zapewniają, że kapitalnego remontu wiaduktów już nic nie zatrzyma. - W tym miesiącu chcielibyśmy ogłosić przetarg na ich wykonanie – zapowiada Małgorzata Gajewska, rzeczniczka Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych. Jej również zadaliśmy pytanie o to, dlaczego wiadukty tak długo czekają na remont. - Wiele obiektów było w złym stanie i trzeba to po kolei robić. Natomiast nie ma aż tylu pieniędzy, żeby można było można wyremontować wszystko naraz - przyznaje.
Wiadukty od nowa
To nie będzie zwykły remont wiaduktów. Trzeba postawić je od zera. Najpierw drogowcy zburzą jeden wiadukt i ruch puszczą starym. Potem ruch zostanie przełożony na nową estakadę, a stara będzie zburzona i postawiona na nowo. - Prace zapewne już w terenie ruszą w przyszłym roku i zakładamy, że łącznie z okresem przygotowawczym i z czasem, jaki będzie potrzebny na uzyskanie pozwolenia na użytkowanie, będzie to około 35 miesięcy - informuje Gajewska. Trasa Łazienkowska to jedna z najpopularniejszych tras w stolicy. Codziennie przejeżdża nią ponad sto tysięcy samochodów. Kierowcy na myśl o skutkach nadchodzącego remontu mówią: "będzie armagedon". - To jest droga do Śródmieścia, będzie bałagan. Po prostu będzie bałagan, ale coś trzeba robić - stwierdzają. Wyburzenie wiaduktów oznacza kolejne gigantyczne utrudnienia dla kierowców jeżdżących tą trasą. W 2015 roku spalił się most Łazienkowski. Odbudowa trwała 8 miesięcy w ramach specjalnej uproszczonej procedury. Remont estakad ma być cztery razy dłuższy.
Źródło: TVN24 / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl