Reprywatyzacja Chmielnej 70. "W tych 450 tomach akt nie ma jednego rzeczowego dowodu"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Wyjaśnienia Jakuba Rudnickiego
Wyjaśnienia Jakuba RudnickiegoTVN24
wideo 2/2
Proces w sprawie reprywatyzacji

Podczas trzeciej rozprawy oskarżony Jakub Rudnicki, były wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami, kontynuował swoje wyjaśnienia. Zdążył ustosunkować się tylko do jednego z ośmiu zarzutów, jakie stawia mu prokuratura.

To najgłośniejszy proces dotyczący nieprawidłowości przy warszawskiej reprywatyzacji. Na ławie oskarżonych zasiadają najważniejsze postaci tej afery. Sąd będzie musiał ocenić, czy zasiadają tam słusznie.

Nie będzie to ani łatwe, ani szybkie. Dokumenty dotyczące 34 zarzutów postawionych ośmiu osobom (sprawę dziewiątej wyłączono do osobnego postępowania) zawarto w ponad 450 tomach, a jeden tom to zwykle około 200 stron dokumentów. Na stole sędziego Janusza Zalewskiego mieści się tylko ich część. Pozostałe leżą w sąsiednim pokoju narad.

Nie będzie to też szybkie, co pokazały już pierwsze rozprawy. Samo odczytanie aktu oskarżenia zajęło kilka godzin.

We wtorek swoje wyjaśnienia kontynuował Jakub Rudnicki, były wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami, który w imieniu prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz podpisywał decyzję o zwrocie nieruchomości spadkobiercom przedwojennych właścicieli albo ich następcom prawnym.

Zabrakło czasu

Prokuratura stawia Jakubowi Rudnickiemu łącznie osiem zarzutów. Jeden z nich dotyczy działki na placu Defilad pod dawnym adresem Chmielna 70. Według prokuratury ta działka nie powinna zostać zwrócona, bo jej dawnemu właścicielowi Janowi Henrykowi Holgerowi Martinowi zostało wypłacone odszkodowanie na mocy tak zwanego układu indemnizacyjnego. Martin, jak twierdzi prokuratura, był Duńczykiem i odszkodowanie miał dostać na podstawie umowy między Polską a Danią.

Roszczenia do gruntu nabyli biznesmen Janusz P., ówczesna urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Marzena K. oraz adwokat Grzegorz M., późniejszy dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej. I to oni odzyskali ten grunt. Ale według prokuratury Grzegorz M. był jedynie tak zwanym słupem, bo zapisany na niego udział był łapówką dla Jakuba Rudnickiego. Sprawę miał prowadzić specjalizujący się w reprywatyzacji adwokat Robert Nowaczyk. Wszystkie te osoby zasiadają dziś na ławie oskarżonych.

Podczas wtorkowej rozprawy były wiceszef BGN przez ponad cztery godziny odnosił się do zarzutu dotyczącego Chmielnej. Na odniesienie się do pozostałych zarzutów zabrakło czasu.

Rudnicki: nie było nieprawidłowości

- Zarzut w tej sprawie można w skrócie przedstawić następująco. Otóż ja i moja mama [Alina D. - również oskarżona w tej sprawie - red.] mieliśmy rzekomo przejąć za pośrednictwem Grzegorza M. połowę udziałów w roszczeniach do Chmielnej 70, po to tylko, żeby następnie wydać już niejako sobie samemu dwie rzekomo niezgodne z prawem decyzje administracyjne. Czyli zgodnie z tą tezą, jako zastępca dyrektora BGN, który pracując w urzędzie miasta podpisał ponad półtora tysiąca zgodnych z prawem i prawidłowych decyzji, to akurat te dwie, których sam miałem być beneficjentem, wydałem niezgodnie z prawem - ironizował Rudnicki. - Chcę podkreślić, że ta teza została skonstruowana wyłącznie na podstawie zmieniających się i całkowicie wykluczających się zeznań Roberta Nowaczyka. I w tych 450 tomach akt, nie ma jednego rzeczowego dowodu na jej poparcie. W Polsce prawa do nieruchomości nabywa się na podstawie aktów notarialnych i umów. W aktach [sprawy - red.] takich dowodów po prostu nie ma - stwierdził.

Przekonywał sąd, że przy reprywatyzacji Chmielnej 70 nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Że urząd, którego był wiceszefem, opierał się na dokumentach, którymi dysponował. I, podkreślał Rudnicki, nie wynikało z nich, że Jan Henryk Holger Martin otrzymał odszkodowanie za nieruchomość przy Chmielnej 70. Bo choć Holger Martin był na liście osób objętych układem indemnizacyjnym, to nie było jasne, za co miał dostać odszkodowanie.

- W tamtym czasie nie było nawet wiadomo, czy Polska wykonała układ z Danią. A skoro w 2012 [w tym roku została wydana decyzja reprywatyzacyjna dotycząca Chmielnej 70 - red.] Ministerstwo Finansów nie dysponowało żadnymi dowodami świadczącymi o objęciu Jana Martina układem, a wręcz brak było dowodów na wykonanie układu w ogóle, to nie posiadał ich także prezydent miasta i BGN - mówił przed sądem, broniąc podpisanej przez siebie decyzji.

Obywatel polski czy duński?

Ale to nie wszystko. Bo zdaniem Jakuba Rudnickiego Jan Henryk Holger Martin nie był Duńczykiem, więc w ogóle nie powinien być objęty układem indemnizacyjnym.

Oskarżony zwrócił sądowi uwagę na zawarte w aktach dokumenty, z których wynika, że Martin był Polakiem. To między innymi przedwojenny akt notarialny podpisany przez notariusza, w którym stwierdza on między inny: "że stawił się przed nim znany mu osobiście Jan Henryk Holger trzech imion Martin, obywatel polski".

- Zwracam uwagę, że przed wojną dokumenty notariuszy pełniły rolę dokumentów urzędowych. Notariusze przed wojną cieszyli się estymą i zaufaniem - ocenił Rudnicki.

Następnie szczegółowo opisał duńskie ustawodawstwo z XIX i XX wieku, z którego wynikało, że Martin nie mógł być obywatelem duńskim, ponieważ nie urodził się w Danii. W Polsce urodzili się też jego rodzice.

Zdaniem Rudnickiego prokuratura uznała go za Duńczyka, ponieważ podczas podpisywania aktu notarialnego dotyczącego nieruchomości przy Chmielnej w 1942 roku, Martin posługiwał się duńskim paszportem. To, według oskarżonego, nie świadczy o tym, że był Duńczykiem.

Ciąg dalszy jeszcze w grudniu

- Mam przed sobą fotokopię paszportu Wojciecha Korfantego, którym Wojciech Korfanty, wielki Polak i patriota posługiwał się w czasach konspiracyjnych. Jest to paszport francuski, wydany w 1939 roku chyba przez członka mafii reprywatyzacyjnej - stwierdził Jakub Rudnicki. I podsumował: - Jak sam sąd widzi, ferowanie nie popartych niczym, żadnymi dowodami, tez i przemyśleń prowadzi, niestety, do żałosnych konkluzji.

Ciąg dalszy procesu i wyjaśnień Jakuba Rudnickiego jeszcze w grudniu.

Źródło: tvnwarszawa.pl

Autorka/Autor:Piotr Machajski

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Na chodniku, na zakazie, tuż przy skrzyżowaniu, na trawniku, miejscu dla osób z niepełnosprawnościami, drodze pożarowej, w bramie czy na przejściu dla pieszych - niektórzy kierowcy wciąż uważają, że przy parkowaniu obowiązuje brak zasad.

Dla tych kierowców przy parkowaniu nie ma zasad

Dla tych kierowców przy parkowaniu nie ma zasad

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Samochód osobowy oraz tramwaj zderzyły się na nowej trasie do Wilanowa. Uszkodzony został sygnalizator świetlny. Na miejscu pracowały służby.

Zderzenie na nowej trasie tramwajowej

Zderzenie na nowej trasie tramwajowej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pod Piasecznem zderzyły się trzy samochody. Dwa z nich są mocno rozbite. Jak wynika z ustaleń policji, do zdarzenia doszło, kiedy jeden z kierowców skręcał w lewo. Jedna osoba trafiła do szpitala. Okazało się, że jednym z aut kierował 17-latek, który nie miał prawa jazdy.

Dwa samochody mocno rozbite. Jeden z kierowców nie miał prawa jazdy

Dwa samochody mocno rozbite. Jeden z kierowców nie miał prawa jazdy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pod Mińskiem Mazowieckim czołowo zderzyły się dwa samochody. Cztery osoby odniosły obrażenia, trafiły do szpitali. Służby wyjaśniają okoliczności wypadku.

Czołowe zderzenie pod Mińskiem Mazowieckim. Cztery osoby w szpitalu

Czołowe zderzenie pod Mińskiem Mazowieckim. Cztery osoby w szpitalu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pożar wybuchł w domku letniskowym pod Wyszkowem. Strażacy ewakuowali dwie osoby. Niestety, ich życia nie udało się uratować. Jedna osoba trafiła do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Tragedia pod Wyszkowem, dwie osoby zginęły w pożarze

Tragedia pod Wyszkowem, dwie osoby zginęły w pożarze

Źródło:
tvnwarszawa.pl

28-latek ugodził nożem kobietę podczas domowej imprezy i uciekł, a 23-latka groziła znajomym poszkodowanej. Ranna kobieta trafiła do szpitala. Podejrzani usłyszeli zarzuty, mężczyzna trzy miesiące spędzi w areszcie.

Ciosy nożem na imprezie, ranna kobieta w szpitalu

Ciosy nożem na imprezie, ranna kobieta w szpitalu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Funkcjonariusze komendy stołecznej "wszczęli czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" byłego ministra - przekazała w piątek wieczorem policja, dodając, że informacje o "niebezpiecznej jeździe" polityka w centrum Warszawy pojawiły się w mediach.

Policjanci sprawdzają, jak "były minister" jechał przez centrum Warszawy

Policjanci sprawdzają, jak "były minister" jechał przez centrum Warszawy

Źródło:
tvn24.pl, "Fakt"

W Powstaniu Warszawskim walczyli o wolność. O wyzwolenie stolicy Polski spod niemieckiej okupacji. Często byli jeszcze nastolatkami. - Oczywiście, że słysząc gwizd spadającej bomby czy nadlatującego pocisku, to się bałem, ale gdzieś wewnątrz zawsze tkwiła świadomość złożonej przysięgi i poczucie, że jestem żołnierzem. A także strach przed wstydem (…), gdybym się sprzeniewierzył wpajanym latami wartościom - mówił Stanisław Majewski ps. "Stach". W dniu Wszystkich Świętych wspominamy powstańców, którzy zmarli w ciągu ostatniego roku.

Powstańcy warszawscy, których pożegnaliśmy w minionym roku

Powstańcy warszawscy, których pożegnaliśmy w minionym roku

Źródło:
tvn24.pl

Na Cmentarzu Powązkowskim trwa 50., jubileuszowa kwesta. Pieniądze na ratowanie zabytkowych nagrobków zbierają znani artyści, dziennikarze, politycy i rekonstruktorzy w strojach historycznych.

Od pół wieku kwesta ma ten sam cel: ratowanie zabytkowych nagrobków

Od pół wieku kwesta ma ten sam cel: ratowanie zabytkowych nagrobków

Źródło:
PAP

Małżeństwo policjantów spod Warszawy spędzało wolny dzień w stolicy. Kiedy rozpoznali na ulicy poszukiwanego listem gończym 32-latka, po chwili był on już obezwładniony. Dalsze działania policjantów w tej sprawie doprowadziły do zatrzymania kolejnej osoby. Odzyskano też kradzione bmw warte 160 tysięcy złotych.

Małżeństwo policjantów rozpoznało przestępcę. Po chwili był obezwładniony

Małżeństwo policjantów rozpoznało przestępcę. Po chwili był obezwładniony

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Poszukiwani listami gończymi niemal zawsze są zaskoczeni widokiem zatrzymujących ich policjantów. Tak było też w przypadku 48-latka i 57-latka. Oni sądzili, że - by uniknąć kary - wystarczy zamieszkać w innych miastach.

Sądzili, że przeprowadzka do innego miasta wystarczy, by uniknąć kary

Sądzili, że przeprowadzka do innego miasta wystarczy, by uniknąć kary

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Targówka pracują nad sprawą kradzieży w galeriach handlowych. Łupem złodziei padły drogie perfumy. Na stronie pojawiły się zdjęcia dwóch osób: kobiety i mężczyzny, którzy mogą mieć związek ze sprawą. Policja prosi pomoc w ich identyfikacji.

Kradzieże drogich perfum w galeriach handlowych. Policja szuka tych osób

Kradzieże drogich perfum w galeriach handlowych. Policja szuka tych osób

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Podtrzymujemy nasze stanowisko w sprawie odbudowy centrum handlowego przy Marywilskiej. Jesteśmy na końcowym etapie koncepcji - mówi w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Małgorzata Konarska, prezes zarządu spółki Marywilska 44. Hala targowa przy Marywilskiej w Warszawie spłonęła 12 maja. - Myślę, że w drugim półroczu przyszłego roku uda się wbić łopatę i rozpocząć pracę - dodaje Konarska.

"Podtrzymujemy nasze stanowisko". Co dalej z handlem przy Marywilskiej 44?

"Podtrzymujemy nasze stanowisko". Co dalej z handlem przy Marywilskiej 44?

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z Siedlec (Mazowieckie) poszukiwali zaginionego 90-letka. Wyszedł on z domu i poszedł w kierunku rzeki Bug. Życie starszego mężczyzny było zagrożone.

W klapkach wyszedł z domu w kierunku rzeki i zniknął

W klapkach wyszedł z domu w kierunku rzeki i zniknął

Źródło:
tvnwarszawa.pl

500 złotych mandatu i powrót do domu zamiast lotów na wakacje. Tak skończyły się dla dwóch podróżnych "bombowe żarty" na warszawskim lotnisku.

Nikogo nie rozbawili i nigdzie nie polecieli

Nikogo nie rozbawili i nigdzie nie polecieli

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Strażnicy miejscy podczas patrolu zauważyli leżącego na ulicy człowieka i stojącą obok taksówkę. Byli przekonani, że doszło do wypadku. Mylili się. Taksówkarz zatrzymał się, by pomóc leżącemu na jezdni mężczyźnie.

"Jako jedyny zainteresował się leżącym na ulicy człowiekiem"

"Jako jedyny zainteresował się leżącym na ulicy człowiekiem"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zgłosił, że na jednym z warszawskich przystanków autobusowych napadł go nieznany mężczyzna i grożąc nożem, zabrał mu telefon komórkowy. W trakcie kolejnych przesłuchań zaczął się motać, a policjanci szybko poznali jego plan. Teraz 40-latkowi grozi bardzo surowa kara.

Chciał dwa razy zarobić na telefonie, zgłosił napad z nożem

Chciał dwa razy zarobić na telefonie, zgłosił napad z nożem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W czwartek wieczorem trzy samochody zderzyły się na trasie S7 niedaleko Piaseczna. Dwie osoby trafiły do szpitala. Były utrudnienia w kierunku Warszawy.

Na S7 zderzyły się trzy auta, w tym porsche

Na S7 zderzyły się trzy auta, w tym porsche

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na rondzie Wojnara w warszawskich Włochach trwa montaż kamer, które będą rejestrowały kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle. Nad skrzyżowaniem zawisło 28 żółtych urządzeń. To pierwszy taki system w Warszawie.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Kierowcy łamiący przepisy dostaną mandaty

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Kierowcy łamiący przepisy dostaną mandaty

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zgodnie z programem hodowlanym, zamieszkująca warszawskie zoo samica krokodyla kubańskiego o imieniu Dwójka została przekazana do ogrodu zoologicznego w Tallinie. W środowisku naturalnym jest to gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem, stąd bardzo istotna rola ogrodów w jego ratowaniu.

Samica krokodyla z warszawskiego zoo pojechała do Tallina. Dorobiła się pseudonimu "pani meteorolog"

Samica krokodyla z warszawskiego zoo pojechała do Tallina. Dorobiła się pseudonimu "pani meteorolog"

Źródło:
PAP

31-latek został zatrzymany przez stołecznych policjantów tuż po tym, jak odebrał od pokrzywdzonego 113 tysięcy złotych. Mężczyzna usłyszał zarzut i trafił do aresztu. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Niósł w papierowej torbie 113 tysięcy złotych. Podejrzany o oszustwo obezwładniony i zatrzymany

Niósł w papierowej torbie 113 tysięcy złotych. Podejrzany o oszustwo obezwładniony i zatrzymany

Źródło:
tvnwarszawa.pl