W grudniu prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy na sprzedaż gazu. Przeciętny rachunek miał wzrosnąć o 54 procent. Pod koniec roku okazało się jednak, że podwyżki mogą być znacznie wyższe. Wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska alarmowała, że w jednej z miejskich przychodni na Ursynowie wzrost opłat za gaz wyniesie 815 procent. Jednak niechlubny rekord padł w Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami w dzielnicy Włochy, gdzie mieszkańcy lokali komunalnych, czyli ludzie z najniższymi dochodami, mają zapłacić rachunki o 980 procent wyższe. Podobnie sytuacja wygląda w wawerskim ZGN. Jak wyjaśniał jego szef, samotna emerytka, która do tej pory płaciła 112 złotych za ogrzewanie, teraz za to samo będzie musiała zapłacić prawie tysiąc.
PGNiG Obrót Detaliczny twierdzi, że takiej sytuacji dało się uniknąć i że każdy indywidualny odbiorca (gospodarstwo domowe, zarządca lub właściciel budynku wielolokalowego), ma możliwość wyboru pomiędzy ceną gazu zatwierdzoną przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (taryfą dla gospodarstw domowych) a stawkami wolnorynkowymi. Według dystrybutora gazu, jeżeli jakakolwiek wspólnota jest objęta cennikiem dla biznesu, wynika to tylko i wyłącznie z deklaracji, którą sama wcześniej - kiedy klient biznesowy mógł uzyskać ceny korzystniejsze od ceny taryfowej - przedłożyła. "Były przypadki spółdzielni i wspólnot wnioskujących o takie właśnie wyceny, deklarujących zużycie gazu na inne potrzeby" - przekonuje PGNiG Obrót Detaliczny.
Przeszli na umowy biznesowe, ale jest to odwracalne
Rzecznik spółki Rafał Pazura w rozmowie z tvnwarszawa.pl wyjaśnił, że oferty w nowych przetargach zostały złożone na podstawie wcześniejszych umów tzn. jeśli jakaś wspólnota kupowała gaz po stawkach wolnorynkowych, to teraz automatycznie PGNiG uznał ją za podmiot biznesowy i nie proponował ceny taryfowej. Jednak nie jest to nieodwracalne, nawet jeśli umowy zostały już podpisane. - Wystarczy złożyć oświadczenie i zadeklarować, że gaz jest na cele mieszkaniowe i wtedy można przejść na taryfę - wyjaśnia Pazura.
- Od kiedy prezes URE w oświadczeniu [z października 2018 roku - red.] dał wykładnię, że wspólnoty i spółdzielnie mogą rozliczać się według taryf po spełnieniu wymogów, od tego momentu blisko 3,4 tysiąca takich podmiotów z całej Polski wyraziło taką chęć. W ostatnim roku było to 1500 takich wniosków, z czego tysiąc tylko w grudniu - zwrócił uwagę rzecznik PGNiG Obrót Detaliczny.
Dodał, że nie ma znaczenia czy w danym budynku znajdują się lokale usługowe czy nie: - Jeśli są lokale usługowe to można je olicznikować i oddzielić od reszty. Wtedy zarządca musi wykazać, że daną część klientów stanowią gospodarstwa domowe, a daną biznesowe i będą oni rozliczać się według stawek.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Tylko w 2021 r. wpłynęło do nas 1561 wniosków od wspólnot, spółdzielni, zarządców itd. z całej Polski o rozliczanie mieszkańców wg cen taryfowych.
— PGNiG Obrót Detaliczny (@PGNiG_OD) January 3, 2022
Przypominamy, że taka możliwość istnieje od października 2018 r. zgodnie z komunikatem URE. pic.twitter.com/v479DbMypP
Dyrektor ZGN Wawer: omyłka po stronie składającego ofertę
Wydaje się jednak, że wielu zarządców nieruchomości o tym nie wiedziało. Zakładali, że skoro w ogłoszeniu przetargowym na dostawę gazu w wykazie budynków znalazł się zwrot "budynek mieszkalny", to zostaną oni rozliczeni według taryfy dla gospodarstw domowych. - Po stronie dostawcy leży obowiązek ustalenia prawidłowej stawki za dostawę gazu, tak brzmi rozporządzenie prezesa URE. My podpisaliśmy umowę z Fortum - powinni nam podać stawkę dla gospodarstw domowych - twierdzi dyrektorka ZGN we Włochach Aneta Pozowska.
Tak się jednak nie stało, dlatego ZGN we Włochach wystąpił do firmy Fortum z prośbą o oszacowanie kwoty jaką zostaną zafakturowani i informację jaka stawka będzie uwzględniona. Pozowska liczy, że przedsiębiorstwo gazowe dostosuje się i zmieni zaproponowane stawki na taryfę dla gospodarstw domowych.
Podobnie sytuacja wygląda w Wawrze. - Do tej pory taryfy biznesowe były korzystniejsze, więc wszyscy proponowali nam oferty biznesowe, chcąc wygrać przetarg. Płaciliśmy dziewięć groszy za kilowatogodzinę, a teraz ta stawka wzrosła do 79 groszy. Wysłaliśmy więc pismo do PGNiG z prośbą o wyjaśnienie oczywistej omyłki, żeby policzyli budynki mieszkalne według taryfy. Mam nadzieję, że nieporozumienie zostanie szybko wyjaśnione, bo - moim zdaniem - była to właśnie oczywista omyłka po stronie składającego ofertę - powiedział nam dyrektor wawerskiego ZGN Piotr Stefański.
Zaznaczył, że nawet jeśli PGNiG rozpatrzy pismo pozytywnie i zaproponuje stawki według taryfy, to i tak ceny za gaz poszybują w górę więcej niż deklarowane 54 procent. - Teraz możemy dostać ofertę na poziomie około 20 groszy za kilowatogodzinę, co i tak stanowi 100 procentową podwyżkę - zwrócił uwagę Stefański.
Największe spółdzielnie nie wiedzą, ile zapłacą
Jak podała w piątek Polska Agencja Prasowa, największe stołeczne spółdzielnie takie jak Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wola" oraz Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa "Bródno" nie są w stanie na razie podać informacji na temat tego, jakie stawki za gaz zapłacą ich mieszkańcy. Przedstawiciele tej drugiej poinformowali PAP, że wśród budynków należących do spółdzielni są jedynie dwa, w których funkcjonują liczniki zbiorcze - we wszystkich pozostałych mieszkańcy mają liczniki indywidualne. Umowy bezpośrednio z dostawcą gazu mają również mieszkańcy w budynkach należących do SMB "Batory" na Mokotowie czy SMB "Jary" na Ursynowie.
Na grudniową fakturę od PGNiG czeka jeszcze Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa "Praga". Jak podkreśliła zastępca prezesa zarządu Agnieszka Haponiuk, dopiero po jej otrzymaniu możliwa będzie przymiarka do zmiany stawek dla mieszkańców. Spółdzielnia złożyła też do dostawcy gazu specjalne oświadczenie, w którym mowa o przeznaczeniu gazu na cele gospodarstw domowych. RSM "Praga" ma w swoich zasobach jedynie kilka pawilonów handlowych i nie występują one w budynkach, gdzie są gazomierze zbiorcze - nie ma więc problemu dotyczącego tego, że część gazu w budynku wykorzystywana jest przez klientów indywidualnych, a część - przez klientów biznesowych.
Prezydent Warszawy: oczywisty absurd i żenada
Tymczasem we wtorek wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin poinformował, że zostało przygotowane rozwiązanie ustawowe, zakładające, że spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe będą w całości objęte indywidualnymi taryfami na gaz, a wyłączane z nich będą jedynie lokale użytkowe. Jak mówił, to spowoduje, że skala podwyżek cen gazu dla mieszkańców będzie mniejsza. - Będzie na poziomie 50 procent, tak jak dla wszystkich gospodarstw domowych - zaznaczył Sasin.
Wcześniej pytaliśmy o sprawę rzeczniczkę ratusza Monikę Beuth-Lutyk, która przekonywała, że nie istnieje taka procedura, że miasto musiało coś zgłaszać i informować, że to są mieszkania. - To się dzieje bez trybu. W opisie przedmiotu zamówienia jest wyraźnie napisane, że są to budynki mieszkalne. Wcześniej gaz był kupowany na tych samych zasadach, dokładnie w taki sam sposób sformułowanych. Te firmy od lat dostarczają gaz do tych samych adresów. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że podyktują nam takie warunki cenowe - wyjaśniała rzeczniczka.
Do sprawy odniósł się też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Niniejszym przedkładam na ręce Pana Premiera Mateusza Morawieckiego oraz Pana ministra Jacka Sasina, a także kogokolwiek, kogo może to dotyczyć, wniosek o uznanie przez sprzedawców gazu mieszkań komunalnych, spółdzielczych, wspólnotowych – w ogóle wszystkich mieszkań – za MIESZKANIA. Nadmieniam, iż mam na myśli mieszkania w Warszawie, Swarzędzu, Świdnicy oraz w innych miastach w całej Polsce, których mieszkańcy otrzymali w ostatnich dniach kilkusetprocentowe podwyżki opłat za gaz. Dziękuję za napomnienia i porady, że te podwyżki to moja wina, ponieważ trzeba było złożyć wniosek – jeżeli mój powyższy wniosek spowoduje, że wszystkie osoby w Polsce, dotknięte horrendalnymi podwyżkami opłat za gaz, unikną ruiny finansowej, czynię to niezwłocznie" - ironizował Trzaskowski na Facebooku.
Ocenił też, że to w jaki sposób rządzący próbują zrzucić z siebie odpowiedzialność to "oczywisty absurd i żenada". "Jak można wnioskować np. do PGNiG o zmianę taryfy z jednej na drugą, na etapie przetargu publicznego, gdy nie mamy jeszcze umowy z żadnym wykonawcą i nie sposób przewidzieć z kim umowa zostanie podpisana? W ZGN Włochy PGNiG nie złożyło nawet oferty w przetargu. Naprawdę sądzicie Państwo, ze podpisując umowę z kilkusetprocentowymi podwyżkami, na dostawę gazu do konkretnych adresów, sprzedawca nie wiedział, że to mieszkania, mimo że w opisie przedmiotu zamówienia było to napisane czarno na białym?" - pytał Trzaskowski.
"Można byłoby się zaśmiać, niestety sprawa jest bardzo poważna, ponieważ dotyczy dramatu konkretnych ludzi, naszych mieszkańców. Nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce" - podkreślił prezydent stolicy.
Jeszcze tego samego dnia na wpis prezydenta stolicy odpowiedział PGNiG Obrót Detaliczny. "PGNiG Obrót Detaliczny nie miało wiedzy na temat przeznaczenia i sposobu wykorzystania danych obiektów zarządzanych przez warszawskie ZGN, ponieważ nie wskazaliście Państwo w dokumentacji przetargowej, że lokale są przeznaczone wyłącznie na cele mieszkalne lub jaki stanowią procent budynków objętych przetargiem" - przekonywało PGNiG Obrót Detaliczny.
Dodało, że tylko w grudniu przedsiębiorstwo otrzymało ponad tysiąc wniosków z całej Polski, by rozliczać znajdujące się w nich gospodarstwa domowe według taryf. "Pytaniem retorycznym jest, dlaczego część warszawskich wspólnot / spółdzielni nie dokonała takich zgłoszeń, choć inne o tym wiedziały" - zauważyła spółka.
A co ze szpitalami, żłobkami, ośrodkami sportu?
Jeśli sprawę uda się rozwiązać, mieszkańcy tysięcy mieszkań - nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce - odetchną z ulgą. Jednak pozostanie problem z miejskimi podmiotami takimi jak szkoły, żłobki czy ośrodki sportu, które także stanęły w obliczu horrendalnych podwyżek cen za ogrzewani e. - Ceny gazu rujnują budżety Ośrodków Sportu i Rekreacji - to jest od 390 do 490 procent podwyżki. Bardzo podobnie jest w oświacie i w placówkach ochrony zdrowia. Ten rok jest rokiem ciężkim, ale rok przyszły będzie trudniejszy, jeśli nie zmienią się przepisy i jeśli placówki o charakterze użyteczności publicznej nie zostaną włączone w obszar ochronny i będziemy zwyczajnym biznesem. Zostaliśmy włączeni w grupę odbiorców biznesowych, dlatego ceny oszalały - przyznała wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska.
Spodziewa się ona, że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej, bo wiele podmiotów ma umowy obowiązujące do końca 2022. - Ale od 2023 roku prawie wszystkie nasze placówki oświatowe będą na rynku zamówień publicznych kupować gaz. Jeżeli nie zostaną włączone w obszar ochronny obiekty użyteczności publicznej - żłobki, przedszkola, szkoły, instytucje kultury, sport, szpitale - to wszyscy jesteśmy wielkim biznesem. Czy to pozostanie bez wpływu? Oczywiście, że nie - zwróciła uwagę Kaznowska.
- Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie skąd wziąć pieniądze na to wszystko? Zadania obligatoryjne muszą być zrealizowane, więc będzie brakowało środków na całą resztę - zadań fakultatywnych, dodatkowych, chociażby w oświacie, to jest chociażby czas pracy świetlic, przedszkoli. To wszystko staje pod wielkim znakiem zapytania - podsumowała wiceprezydentka.
Autorka/Autor: mp/b
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock