Skazany na dożywocie za zabójstwo narzeczonej i jej syna. Obrona nie zgadza się z wyrokiem

Proces Artura K. (zdjęcie archiwalne)
Rozpoczął się proces Artura K.
Źródło: TVN24
Jest apelacja w sprawie wyroku dożywotniego więzienia, na który Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Artura K. Mężczyzna na przepustce z więzienia udusił swoją partnerkę i jej 3-letniego synka.

Jak przekazał pełnomocnik Artura K., przy zbrodni tego kalibru i karze orzeczonej w najsurowszym możliwym wymiarze, czyli dożywotniego pozbawienia wolności, sąd powinien wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące stanu zdrowia psychicznego oskarżonego.

- W mojej ocenie opinie - zarówno pisemna, jak i ustna opinia uzupełniająca - wydane przez powołanych w sprawie biegłych nie sprostały wymaganiom stawianym im przez kodeks postępowania karnego. Opinie są nie tylko niepełne, niejasne i wewnętrznie sprzeczne, ale przede wszystkim sprzeczne z obowiązującą międzynarodową klasyfikacją chorób ICD-10, w której wyraźnie wyodrębniono objawy pozwalające na rozpoznanie osobowości dyssocjalnej – poinformował adwokat Marek Małecki.

Odrzucone wnioski dowodowe obrony

Jak dodał, sąd I instancji oddalił wszelkie wnioski dowodowe obrony, zmierzające do przesłuchania w charakterze świadków osób mających bezpośrednią styczność z oskarżonym w okresie jego pobytu w areszcie śledczym w Radomiu. Według Małeckiego, zeznania świadków mogłyby stanowić istotny materiał dowodowy, na podstawie którego należałoby przeprowadzić opinię uzupełniającą z udziałem nowych biegłych.

- W sprawie, gdzie możliwe dotychczasowe błędy diagnostyczne i brak zastosowania skutecznego leczenia wobec osoby, która bezwzględnie tego wymagała, oraz gdzie trzy niewinne osoby zostały pozbawione życia, moim obowiązkiem jako obrońcy, ale także jako człowieka, jest dopełnienie wszelkiej możliwej staranności, aby w zakładzie karnym nie znalazła się osoba, wobec której należy zostać wdrożone natychmiastowe leczenie psychiatryczne, połączone z odpowiednim leczeniem farmakologicznym, a która może stanowić realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla funkcjonariuszy zakładu karnego, do którego trafi – poinformował adwokat Marek Małecki.

Dodał, że jeżeli okazałoby się Artur K. jest niepoczytalny, to nie można mówić o spełnieniu funkcji resocjalizacyjnej. - Biorąc pod uwagę, że dotychczasowe podejmowane przez niego decyzje świadczą o ich zupełnej irracjonalności, należy wykorzystać wszelkie przewidziane przez prawo możliwości do wyjaśnienia wątpliwości związanych z jego stanem zdrowia psychicznego, a nie tłumaczyć, że przeprowadzenie kolejnych czynności dowodowych w sprawie spowoduje przedłużenie postępowania, tak jak to argumentował sąd orzekający – przekazał Marek Małecki.

Najwyższy wyrok za podwójne morderstwo

Na początku grudnia ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Artura K. na karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach. To najwyższa możliwa kara w polskim wymiarze sprawiedliwości.

Dodatkowo nakazał wypłacenie odszkodowania dla matki, siostry i brata Moniki oraz ojca zabitego Oskara w kwocie 300 tysięcy złotych

Jak podkreślał sąd, Artur K. to wielokrotny morderca, z obszerną kartoteką kryminalną. 42-latek prawie dwie dekady temu należał do jednej z najbardziej brutalnych zorganizowanych grup przestępczych, kierowanej przez Janusza G. ps. "Graf" vel "Dziadunio", która ma na koncie wymuszenia rozbójnicze czy porwania dla okupu.

Ponad 90 razy wychodził na przepustki

42-latek zabił 8 września 2018 roku. Tego dnia Artur K. wyszedł na przepustkę z więzienia, gdzie odbywał 15-letni wyrok za zabójstwo poprzedniej partnerki. Kobieta została uduszona. Mężczyzna podczas odbywania kary ponad 90 razy wychodził na przepustki i zaczął spotykać się z Moniką K. Para poznała się na portalu społecznościowym i szybko ze sobą zaręczyła.

Feralnego dnia Artur K. przyszedł do mieszkania przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie odwiedzić swoją 35-letnią narzeczoną i - jak ustalił sąd - udusił ją gołymi rękami. Gdy Monika K. straciła przytomność, włożył jej do ust ścierkę i ręcznik. To samo zrobił z 3-letnim synkiem Moniki K. - Oskarem. Po dokonaniu zbrodni zgłosił się na policję.

W uzasadnieniu sędzia Michał Piotrowski wskazał też, że oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim oraz że wykonano cały zespół badań psychologicznych, które potwierdziły, że 41-latek w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Sam Artur K. twierdził, że jest inaczej. 

Czytaj także: