Wolontariusze Schroniska na Paluchu napisali list otwarty do dyrektora placówki Henryka Strzelczyka. Niepokoją ich zmiany w procedurach adopcyjnych. Ich zdaniem mogą zostać pozbawieni wpływu na to, do jakiego domu będą trafiały psy i koty. - To do wolontariusza należy decyzja, czy chce w danym procesie adopcyjnym uczestniczyć - odpowiada dyrektor schroniska.
List otwarty wolontariuszy został opublikowany w sobotę rano na stronie Droga do Domu - Psie Adopcje na Facebooku. Podpisało go ponad 250 osób, które chcą wyrazić zaniepokojenie ostatnimi zmianami w schronisku. Jak piszą, czują również smutek z powodu ignorowania stanowiska wolontariuszy. Kwestią sporną stał się nowy punkt regulaminu pozwalający osobom ubiegającym się o adopcję na wniesienie sprzeciwu od opinii pracownika lub wolontariusza schroniska. W takiej sytuacji ostateczną decyzję w sprawie przekazania zwierzęcia będzie podejmował dyrektor placówki.
"Uczestnictwo wolontariuszy w procesie adopcji zwiększa bezpieczeństwo"
"Jesteśmy zmuszeni wykorzystać formułę listu otwartego, ponieważ zamknięte spotkania liderów wolontariuszy z Panem i przyjmowane na nich ustalenia nie przekładają się na podejmowane później przez Pana decyzje" - zwracają się do dyrektora placówki Henryka Strzelczyka.
Na wstępie listu wolontariusze przypominają, na czym polegają ich zadania: spacery z podopiecznymi schroniska, szukanie dla nich domów, socjalizacja i szkolenia zwierząt, pielęgnacja i dbanie o zdrowie, organizowanie zrzutek, akcji charytatywnych na rzecz zakupu karmy, leków i leczenia. Zajmują się też promowaniem adopcji i przygotowywaniem opisów psów i kotów, które szukają nowej rodziny. "Jest nas ponad 300 osób. Robimy to wszystko z własnej woli - zgodnie z misją schroniska: 'Chronimy bezdomne zwierzęta, stwarzamy im drugą szansę. Wiemy, że czują'. Jedyną nagrodą dla nas jest widok naszego podopiecznego opuszczającego schronisko" - zaznaczają autorzy listu.
Jak opisują, dotychczas w schronisku obowiązywały dość restrykcyjne zasady dotyczące adopcji, wszystko po to, by zapobiegać sytuacjom, gdy zwierzęta trafiają w nieodpowiednie ręce. "Natomiast w roku 2021 roku wprowadza Pan procedurę, w której wolontariusze - mimo że mają największą wiedzę o psach - mogą w niektórych przypadkach zostać zupełnie pominięci w procesie adopcji i nawet nie poznać przyszłych adoptujących" - twierdzą wolontariusze.
Autorzy listu zarzucają dyrektorowi schroniska, że mimo spotkań w sprawie nowych procedur, ich postulaty nie zostały uwzględnione. Jego postawę określają jako "niszczenie wolontariatu i próbę zlikwidowania jego roli nadzoru społecznego". "Jeżeli uważa Pan, że rolą wolontariuszy jest promowanie psów, szkolenie i socjalizowanie, ale brak wpływu na to, czy zwierzę trafi do odpowiedniego domu, w rzeczywistości likwiduje Pan wolontariat, sprowadzając nas do roli osób pomagających w spacerach" - piszą. I dodają, że nie ma ich zgody na takie działanie.
Tłumaczą też, dlaczego udział wolontariuszy w procesie adopcyjnym jest tak ważny. Po pierwsze, to od nich przyszły adoptujący może uzyskać najwięcej informacji o tym, jak zwierzę zachowuje się w trakcie spacerów, zabaw czy wyjść poza schronisko. "Uczestnictwo wolontariuszy w procesie adopcji zwiększa bezpieczeństwo nie tylko adoptowanego zwierzęcia ale i domowników. Wolontariusze dostarczają ważnej wiedzy w zakresie potencjalnych problemów wychowawczych, uświadamiając przyszłym rodzinom koszty i wyzwania, na jakie muszą być gotowi. W ogromnej większości przypadków jesteśmy też pierwszą linią kontaktu po adopcji w sytuacjach, gdy adoptujący potrzebują dodatkowych wskazówek dotyczących utrzymania, profilaktyki, leczenia i zachowania psa lub kota" - wskazują.
Nowe zasady w procesie adopcyjnym
Dyrektor Schroniska na Paluchu Henryk Strzelczyk potwierdza, że od 10 maja obowiązują nowe zasady dotyczące procedury adopcyjnej. Jak wyjaśnia, zmiany miały na celu doprecyzowanie kilku kwestii: określenia początku rozpoczęcia procesu adopcyjnego, limitu osób jednocześnie uczestniczących w procesie adopcyjnym danego zwierzęcia, czasu trwania i tempa procesu adopcyjnego oraz celu spacerów przedadopcyjnych.
Nowością jest też wspomniana wcześniej możliwość wniesienia sprzeciwu od opinii wolontariusza lub opiekuna zwierzęcia. Prawo do takiego protestu mają osoby zainteresowane adopcją oraz uczestnicy danego procesu. Zgodnie z nowym regulaminem, sprzeciw można wnieść w ciągu 24 godzin od otrzymania decyzji ze schroniska. Należy przesłać go na adres dyrektora. W regulaminie czytamy, że powinien on zawierać "istotne udokumentowane przesłanki mogące mieć wpływ na podjętą decyzję".
"Wolontariusze nie zostali odsunięci od procesów adopcyjnych"
- Wprowadzone zmiany mają na celu uporządkowanie procesów adopcyjnych i zapewnienie obiektywnego podejmowania decyzji o wydaniu zwierzęcia do adopcji - twierdzi Henryk Strzelczyk. - Możliwość wniesienia sprzeciwu od dokonanych ustaleń w procesie adopcyjnym sprawia, ze jednoosobowa opinia wolontariusza co do zasadności wydania zwierzęcia do adopcji danej osobie, czy jednoosobowa decyzja pracownika biura adopcji o wydaniu zwierzęcia danej osobie, przestała być nieodwracalnym 'wyrokiem' dla osób uczestniczących w danym procesie adopcyjnym, albowiem wprowadzono instytucje sprzeciwu i możliwość kontrolnej weryfikacji już dokonanych ustaleń. Dla Schroniska ważne jest dobro zwierząt, ale i szacunek do osób które chcą je ze Schroniska Na Paluchu adoptować - podkreśla dyrektor.
Przekonuje też, że "wolontariusze nie zostali odsunięci od procesów adopcyjnych". - Nie budzi wątpliwości, że zmieniona procedura zapewnia udział wolontariuszy w procesie adopcyjnym. To do wolontariusza należy decyzja, czy chce w danym procesie uczestniczyć - zaznacza dyrektor Schroniska na Paluchu. - Dla zwierząt, z którymi wolontariusz w sposób szczególny się zaprzyjaźnił lub do których się mocno przywiązał, procedura w części dotyczącej "adopcji z domu tymczasowego" zapewnia dodatkowo pełną decyzyjność i dowolność prowadzenia procesu adopcyjnego, jednak pod warunkiem wcześniejszego przejęcia opieki nad zwierzęciem w formie domu tymczasowego - dodaje.
- Sam list otwarty zawiera wiele nieścisłości i wprowadza w błąd jego odbiorców - twierdzi dyrektor.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM