Ekspertyzy wykazały, że kładka nad torami na warszawskim Rakowcu zagraża pieszym. Dzielnica i kolejarze są zgodni - musi zniknąć. Chociaż decyzja o rozbiórce zapadła w 2016 roku, sypiący się i zardzewiały szkielet, jak stał, tak stoi. A legalnego przejścia w pobliżu brak.
Kładka na wysokości Sąchockiej, w okolicy stacji PKP Rakowiec łączyła Ochotę z Włochami. Faktu, że była potrzebna najlepiej dowodzi, wydeptana obok ścieżka przez tory.
W połowie maja opisywaliśmy, że doszło tam do śmiertelnego wypadku. Pociąg śmiertelnie potrącił 40-letniego mężczyznę, który - jak wynikało z ustaleń PKP - wtargnął "w niedozwolonym miejscu". "Wypadek wydarzył się w miejscu, gdzie stoją ruiny kładki. Wybudowanie nowej lub remont istniejącej konstrukcji nie udaje się od wielu lat. Nie udało się też skutecznie zabezpieczyć nielegalnego przejścia. Indolencja władzy zbiera kolejne ofiary" - krytykowało wówczas Zielone Mazowsze.
Wykonawca nie przystąpił do prac
O przyszłość kładki zapytaliśmy PKP S.A. Jak przekazał nam rzecznik spółki Michał Stilger, nie znajduje się ona na liście "środków trwałych" PKP, ale jest na terenie będącym w użytkowaniu wieczystym spółki. - Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie dzielnicy Ochota wykazała, że kładka jest w złym stanie technicznym, uniemożliwiającym bezpieczne korzystnie z niej przechodniom. Na spotkaniu władz dzielnicy i PKP S.A. obydwie strony stwierdziły, że z uwagi na bezpieczeństwo pieszych kładka powinna zostać rozebrana - wskazał rzecznik.
Jak opisał, z ruchu została wyłączona pod koniec 2016 roku. Wtedy też zdecydowano, że zostanie rozebrana. - Jako że kładka nie prowadzi na perony, nie służy pasażerom kolei, a mieszkańcom, to w opinii PKP S.A. kwestia ewentualnej odbudowy tego obiektu leży po stronie władz dzielnicy - przyznał Stilger.
Od decyzji minęło już pięć lat, a kładka dalej stoi. Dlaczego? Rzecznik informuje, że w czerwcu tego roku, po uzyskaniu niezbędnych zgód i zakończeniu prac nad dokumentacją techniczną, ogłoszone zostało postępowanie na wybór wykonawcy robót rozbiórkowych. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
- Na początku września zatwierdzony został także specjalny regulamin prowadzenia ruchu pociągów w czasie wykonywania rozbiórki kładki, co zostało zaplanowane na czwarty kwartał bieżącego roku. Niestety, mimo wezwań ze strony PKP S.A., wybrany w postępowaniu wykonawca nie przystąpił do realizacji prac, w związku z czym spółka została zmuszona do wypowiedzenia umowy – przekazał nam rzecznik.
Ogłosili drugi przetarg, potem trzeci
Kolejarze ogłosili kolejne postępowanie przetargowe na rozbiórkę, ale pojawiły się komplikacje. - Zostało ono unieważnione z uwagi na fakt, że wpłynęła tylko jedna oferta, której wartość przewyższała kwotę, jaką PKP miały zarezerwowane na ten cel - podał Michał Stilger. Jak dodał, ogłoszono kolejny, trzeci już przetarg. - Obecnie trwa badanie otrzymanych ofert - podsumował.
W urzędzie dzielnicy Ochota pytamy o plany budowy nowej kładki. - Oczywiście pomysły na wybudowanie nowej kładki są, bo jest ona potrzebna zarówno mieszkańcom dzielnicy Ochota, jak i dzielnicy Włochy. Do czasu rozbiórki trudno mówić o jakichś konkretach, ale z pewnością będą podejmowane działania – zapewnił Jerzy Kowaliszyn z urzędu dzielnicy. Podkreślił jednak, że to wiąże się z dużymi kosztami. - Tutaj będą potrzebne dodatkowe pieniądze z puli miejskiej - zastrzegł.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl