Na jednym z nagrań krążących w sieci widać, jak kierowca taksówki wciąga nosem biały proszek. Na razie policja nie ustaliła tożsamości mężczyzny, nie wiadomo również, czy proszek to narkotyk. - Nagranie jest niezwykle niepokojące, zostało przekazane do poszczególnych komend rejonowych i wydziałów ruchu drogowego - powiedział podinspektor Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
Na kilkudziesięciosekundowym nagraniu widać, jak kierowca auta z oznaczeniami charakterystycznymi dla taksówek wciąga nosem biały proszek. Pojazd, w którym siedzi, zaparkowany jest częściowo na chodniku. W nagraniu widać przez moment koguta z logo firmy Promin Partner, dla której najprawdopodobniej pracuje mężczyzna. Poprosiliśmy jej przedstawiciela o komentarz w sprawie.
"Jeśli policja znajdzie tego kierowcę, to oczywiście poniesie on konsekwencje"
- Nie wiemy, gdzie to nagranie zostało zarejestrowane. Widać na nim, że coś ten kierowca wciąga. Dokładnie nie wiadomo, co się stało wewnątrz pojazdu i co to był za proszek. Odnosimy się negatywnie do tej sytuacji, też korzystamy z taksówek i nie chcielibyśmy, by ktoś taki wiózł kogokolwiek – powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Bohdan Yefimenko z Promin Partner. Jednocześnie zaznaczył, że będzie problem z ustaleniem tego konkretnego kierowcy, bo na nagraniu widać tylko numer boczny auta. Jak tłumaczył Yefimenko, jest to numer licencji Promin Partner. - Mówi on o tym, że konkretny samochód posiada naszą licencję. On jest u wszystkich naszych kierowców. Mamy 1500 wpisów z naszej licencji w całej Warszawie, a niebieskich toyot prius jest około 100 w naszej firmie – dodał. I wyjaśnił, że do identyfikacji konkretnego kierowcy potrzebny jest numer rejestracyjny samochodu, którym się poruszał. – Bez niego jest to trudne. Na nagraniu słabo też widać twarz kierowcy – uzupełnił Yefimenko.
W tej sprawie w firmie Promin Partner była już policja. - Podaliśmy informację, których potrzebowali. Przeprowadzali ustalenia i szukają tego kierowcy – powiedział Yefimenko. - Jeśli policja znajdzie tego kierowcę, to oczywiście poniesie on konsekwencje. Zerwiemy z nim umowę zlecenie - zapewnił.
"Nagranie jest niezwykle niepokojące"
O komentarz w sprawie poprosiliśmy również stołeczną policję. - Nagranie jest niezwykle niepokojące. W tym przypadku zachęcamy do tego, by każdorazowo, gdy spotkamy się z podobną sytuacją, przede wszystkim poinformować policjantów. Takie zgłoszenie pozwoli na szybką reakcję i wyeliminowanie z ruchu kierowców, którzy mogą kierować pojazdami pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Oczywiście to nagranie zostało przekazane do poszczególnych komend rejonowych i wydziałów ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji celem wykorzystania służbowego - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
Marczak przypomniał, że jazda w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających zagrożona jest karą dwóch lat pozbawienia wolności. - Ale dużo wyższa jest ona, w przypadku gdy mamy do czynienia z negatywnymi konsekwencjami, czyli doprowadzeniem do zdarzenia drogowego, w którym giną osoby lub dochodzi do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wtedy jest to 12 lat pozbawienia wolności - dodał.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook