Byli dziećmi, gdy trafili do piekła na ziemi. Getto warszawskie: świat, z którego nie ma ucieczki

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Niemcy utworzyli w Warszawie getto dla ludności żydowskiej
Niemcy utworzyli w Warszawie getto dla ludności żydowskiej
wideo 2/6
Niemcy utworzyli w Warszawie getto dla ludności żydowskiej

W tamtych czasach, gdyby ktoś chciał zrobić film, który pokazywałby sceny, do których dochodziło w getcie - to ludzie uznaliby to za totalną przesadę. Za fikcyjny świat, za sceny po prostu niemożliwe! Można by to było porównywać z dzisiejszymi horrorami o potworach, było to aż tak niewiarygodne. Takie rzeczy nie mogły się pomieścić w głowie normalnego człowieka - mówi Marian Kalwary w rozmowie z Magdą Łucyan w jej książce "Dzieci Getta".

Rankiem 19 kwietnia 1943 roku kilkuset młodych ludzi z Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Bojowego podjęło desperacką decyzję, występując przeciwko Niemcom, którzy rozpoczęli ostateczną likwidację getta warszawskiego. Przez blisko miesiąc stawiali opór, choć wiedzieli, że szanse na powodzenie niemal nie istnieją. Ich zryw był walką o godną śmierć. Nie było już nadziei, ale wciąż tlił się gniew i potrzeba odwetu za ludobójstwo narodu żydowskiego.

Te 28 dni było ostatnim aktem trwającej niemal trzy lata gehenny getta warszawskiego. W największej zamkniętej dzielnicy żydowskiej w okupowanej Europie znalazło się w 1940 roku około 400 tysięcy osób. Od reszty stolicy odcinał je mur otoczony drutem kolczastym. Był jak więzienie zajmujące w początkowej fazie cztery kilometry kwadratowe. Próba wydostania się na zewnątrz groziła karą śmierci. Codziennością był głód, choroby i prześladowania.

Reporterka "Faktów" Magda Łucyan zrealizowała dwa lata temu cykl rozmów "Getto". Swoimi wspomnieniami podzieliły się z nią osoby uwięzione w getcie jako kilkuletnie dzieci. Opowiedziały, jak z ich perspektywy wyglądało życie w tym "piekle na ziemi". Ich relacje stały się punktem wyjścia do powstania książki "Dzieci Getta", której fragmenty przytoczymy premierowo w naszym artykule. Książka trafi do księgarń 19 maja 2021 roku.

WSZYSTKIE ROZMOWY MAGDY ŁUCYAN MOŻNA ZOBACZYĆ W TVN24 GO

"Znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie, z którego nie było ucieczki"

Marian Kalwary znalazł się w getcie warszawskim na samym początku jego istnienia - w październiku 1940 roku. Miał wtedy dziewięć lat.

Na początku getto nie wyglądało jeszcze tak tragicznie. Ludzie mieli jakieś swoje zasoby, majątki ocalone przed przeszukiwaniami i rewizjami. Nie było jeszcze tak przeludnione, nie trafili do niego Żydzi ze wszystkich podwarszawskich miejscowości. Dzięki temu każdy miał dach na głową, zdobycie jedzenia nie graniczyło z cudem, łatwiej udawało się je kupić. Można było jeszcze swobodnie chodzić po ulicach, jeździły tramwaje, działała elektryczność.

To wszystko niestety zmieniało się w błyskawicznym tempie. Z dnia na dzień robiło się coraz gorzej. Rozpoczęto budowę okalającego getto muru, który niedługo później szczelnie zamknięto. Niby żyliśmy w tym samym mieście, na tych samych ulicach co wcześniej, a jednak znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie, z którego nie było ucieczki.

Marian Kalwary w rozmowie z Magdą Łucyan tvn24

"Jedynym regulatorem liczby Żydów w getcie była ich śmierć"

Granice getta zostały zamknięte w nocy z 15 na 16 listopada 1940 roku. Jak opisywał Kalwary, jedną z grup w najtrudniejszej sytuacji byli Żydzi przesiedlani do stolicy z różnych części Generalnego Gubernatorstwa i spoza jego granic.

Ci mieli najgorzej, bo tu w Warszawie nie mieli już nic. Ani majątku, ani miejsca do spania. Niektórym, tym najbardziej zaradnym, najszybszym i najbogatszym, pewnie udawało się coś znaleźć, ale na pewno mieszkań, pokojów, piwnic nie starczało dla wszystkich.

Już od połowy 1941 roku getto było systematycznie zmniejszane, odcinano kolejne fragmenty dzielnicy. Równocześnie zwiększało się zagęszczenie. Jedynym regulatorem liczby Żydów w getcie była ich śmierć. Śmierć głodowa, spowodowana chorobami, plagą tyfusu plamistego… I to jest ten najtragiczniejszy widok, który zapamiętałem. To jest widok, który musiał zapamiętać każdy, kto tam wtedy był.

Codziennie rano, a nawet i w nocy ludzie wynosili trupy na ulicę. Kładli je gdzieś przed bramą, pod murami. Gdzie było miejsce. W sumie ciężko nawet mówić, że to były ludzkie ciała. To były szkielety, u których można było rozpoznać każdą kość, policzyć każdy kręg, a oczodołami prawie że zajrzeć do środka. Te ciała były przykrywane jakimiś gazetami, papierami, czym kto miał. To był niestety jedyny możliwy gest szacunku dla tych zmarłych. Jednak po chwili nawet lekki wiatr odsłaniał te wykrzywione kończyny albo twarz, na której na zawsze zastygło cierpienie.

Kalwary opisywał, że z czasem ludzie uodparniali się na takie widoki. Wszechobecność śmierci i cierpienia stawała się dla mieszkańców getta powszedniością. Jego zdaniem osoby, które zmarły w getcie - choć brutalnie to brzmi - miały więcej szczęścia, niż wielu pozostających jeszcze przy życiu. Niejeden z nich trafił później do obozu zagłady, a jego los zakończył się w komorze gazowej i piecu krematoryjnym. Wszelki ślad po nim zaginął.

W tamtych czasach, gdyby ktoś chciał zrobić film, który pokazywałby sceny, do których dochodziło w getcie - to ludzie uznaliby to za totalną przesadę. Za fikcyjny świat, za sceny po prostu niemożliwe! Można by to było porównywać z dzisiejszymi horrorami o potworach, było to aż tak niewiarygodne. Takie rzeczy nie mogły się pomieścić w głowie normalnego człowieka!

Getto warszawskieGerman Federal Archives/Wikipedia (PD)

"Wszyscy wstrzymywaliśmy oddech, by nie zdradził nas najmniejszy szmer"

W lipcu 1942 roku Niemcy rozpoczęli tak zwaną Wielką Akcję, będącą częścią operacji "Reinhardt". Jej celem była fizyczna likwidacja Żydów. W dwa miesiące do obozu w Treblince wywieziono z Warszawy około 265 tysięcy osób. Kolejne 10 tysięcy zginęło na miejscu. W ten sposób unicestwiono 75 procent ludności getta warszawskiego. Za jego murami pozostało około 60 tysięcy Żydów. Szacuje się, że połowa przebywała tam nielegalnie. Pozostali byli przymusowymi pracownikami zakładów produkcyjnych utworzonych na potrzeby III Rzeszy.  

Ten okres jest jednym z najgorszych wspomnień Krystyny Budnickiej. Miała wtedy dziesięć lat. Do getta trafiła tuż po jego utworzeniu.

Najgorszy czas zaczął się razem z wywózkami, a co za tym idzie - z łapankami na ulicach. Być może ja nie wszystko wtedy rozumiałam, ale strachu nie trzeba rozumieć. To się po prostu czuje. Po 1942 roku ciągle trzeba było się ukrywać. Nie wychodziło się na zewnątrz bez konieczności, ja nie wychodziłam w ogóle. Stale byliśmy w ukryciu. Wtedy już każde wyjście na ulicę groziło złapaniem i deportacją do obozu zagłady. Mieliśmy tego pełną świadomość.

By tego uniknąć, najpierw kryliśmy się w warsztacie ojca, do którego schodziliśmy przez dziurę w podłodze, a później, już w nowym mieszkaniu przy Miłej, moi bracia stworzyli dla nas skrytkę w kominie wentylacyjnym.

Getto warszawskie: Żydzi oczekujący na Umschlagplatzu na deportacjęWikipedia (PD Polish)

Budnicka opowiada, że w tamtym okresie na terenie getta Niemcy rozwieszali ogłoszenia o poszukiwaniu ludzi do pracy. W ramach "rekrutacji" wraz z granatowymi policjantami chodzili po podwórkach kamienic i wołali: "Wszystkich mieszkańców wzywamy do stawienia się na dole. Dostaniecie chleb na drogę! Zabierzcie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, każdy dostanie bochenek chleba!".

Jak już wspominałam - jedna kromka była wtedy niezwykle cenna, co dopiero cały bochenek! Dlatego wielu ludzi wychodziło z mieszkań albo swoich kryjówek. Wierzyli w te słowa, w to, że dostaną jedzenie, i w to, że jadą do pracy. My nie. Dla nas to był sygnał, że natychmiast trzeba się schować. Całą rodziną jak najszybciej wchodziliśmy do komina. Dziurę, na wszelki wypadek, maskowaliśmy niewielką szafeczką. W kominie były stopnie, jakby dla grotołazów. Wchodziliśmy do niego po kolei i siedzieliśmy jedno na drugim. Ja, rodzice, siostra i czterech braci.

Na zewnętrznej stronie drzwi do mieszkania celowo zostawialiśmy kłódkę, by wyglądało, jakby mieszkanie było zamknięte z zewnątrz. Nie odstraszyła ona jednak Niemców, którzy przeszukując budynek, wyłamali ją i bez problemu weszli do środka.

Pamiętam swój strach i ich ciężkie kroki. Szukali wszędzie, we wszystkich zakamarkach, przesuwali nawet meble, by sprawdzić, czy nigdzie w ścianie nie ma żadnej skrytki. Trudno opisać, co wtedy czułam. Serce łomotało mi tak mocno, że w uszach od szalonego ciśnienia miałam wielki szum. Ciało i umysł były jak sparaliżowane. Czekałam na najgorsze. Tuliłam się do mamy tak mocno, żeby mieć poczucie, że jesteśmy jednością. Do bólu zaciskałam pięści na jej spódnicy. Wszyscy wstrzymywaliśmy oddech, by nie zdradził nas najmniejszy szmer.

Nie znaleźli nas. Tym razem udało się przeżyć.

Krystyna Budnicka w rozmowie z Magdą Łucyantvn24

"To była wegetacja, bierne trwanie, letarg"

Krystyna Budnicka jest jedyną z dziesięcioosobowej rodziny, która przeżyła II wojnę światową. Na początku 1943 roku rozpoczęła ukrywanie się w podziemnym bunkrze przy ulicy Zamenhofa. Wybudowali go jej bracia. Wybrali budynek, którego piwnice można było połączyć z kanałami. To miało stanowić szansę na ucieczkę.

Nie wiem, czy wtedy w ogóle żyłam. Czy to można nazwać życiem. Te dziewięć miesięcy mojego pobytu pod ziemią to jest właściwie… Nie wiem, czy cokolwiek czułam, czy o czymkolwiek myślałam, chyba już też niczego się nie bałam. Nie dlatego, że nie miałam czego… Od tak dawna byłam niedożywiona, wygłodzona wręcz, że moje funkcje życiowe musiały być zaburzone. To była wegetacja, bierne trwanie, letarg. Jakbym była otępiała, nieświadoma. Przeważnie spałam, leżałam gdzieś skulona. W chwili zagrożenia zrywałam się nagle i uciekałam. Reagowałam instynktownie. Jak zwierzątko, nie jak człowiek.

Bohaterka książki Magdy Łucyan spędziła w schronie okres powstania w getcie.

Ten tunel, który wydrążyli moi bracia, by połączyć schron z kanałami, nie raz uratował nam życie. Mówię ‘"nie raz’" bo pod ziemią spędziłam dziewięć długich, mrocznych i niezwykle ciężkich miesięcy. Do bunkra zeszliśmy w styczniu 1943 roku. Wyszliśmy z niego we wrześniu 1943 roku.

Gdy Budnicka opuszczała podziemny schron, getto warszawskie już nie istniało. W trakcie powstania Niemcy metodycznie palili domy i burzyli je. Zmuszali mieszkańców do ucieczki.  Po stłumieniu zrywu dzielnica żydowska została zrównana z ziemią.

Symboliczną datą zakończenia powstania jest 8 maja, dzień samobójczej śmierci dwódcy Mordechaja Anielewicza, sztabu ŻOB i ponad stu bojowników, ukrywających się w bunkrze przy Miłej 18. Pojedyncze walki trwały jednak jeszcze do 16 maja. Wieczorem Niemcy wysadzili Wielką Synagę na Tłomackiem. Miało to być ostatecznym znakiem zwycięstwa.

"Nie ma już żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Warszawie" - te słowa w raporcie do Heinricha Himmlera napisał wówczas kierujący likwidacją getta Juergen Stroop.

Premiera książki Magdy Łucyan 19 majamateriały prasowe

Autorka/Autor:kk/r

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: German Federal Archives/Wikipedia (PD)

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Piaszczysta łacha, a obok główny nurt z rekordowo niskim poziomem wody. Tak jeszcze 8 września wyglądała Wisła w rezerwacie przyrody Wyspy Zawadowskie. Teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. Aktualnie poziom wody w Wiśle wynosi 186 centymetrów. Meteorolodzy przewidują, że będzie spadał.

20 centymetrów, a po 12 dniach o ponad 160 więcej. "Jak bardzo nieprzewidywalną rzeką jest Wisła"

20 centymetrów, a po 12 dniach o ponad 160 więcej. "Jak bardzo nieprzewidywalną rzeką jest Wisła"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek wcześnie rano wodomierz przy warszawskich bulwarach wskazał 184 centymetry. Po godzinie 10 poziom Wisły nieznacznie wzrósł do 186 centymetrów. Według szacunków Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej dzisiaj należy spodziewać się kulminacji fali. W kolejnych dniach poziom rzeki będzie spadał, by we wtorek wieczorem zejść do tzw. strefy wody niskiej. Czyli poniżej 105 centymetrów.

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. Dziś kulminacja, potem zacznie spadać

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. Dziś kulminacja, potem zacznie spadać

Źródło:
tvn24.pl

Od wielu dni na budowie nowych wiaduktów Trasy Łazienkowskiej pojawiają się pojedynczy pracownicy. Nie ma ciężkiego sprzętu. Nie widać postępów, można wręcz odnieść wrażenie, że inwestycja została wstrzymana. Jak dowiadujemy się w Stołecznym Zarządzie Rozbudowy Miasta, konieczny jest nowy projekt, który pozwoli na kontynuowanie prac.

Zastój na budowie wiaduktu Trasy Łazienkowskiej. Muszą podpisać aneks

Zastój na budowie wiaduktu Trasy Łazienkowskiej. Muszą podpisać aneks

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca ciężarówki jadąc w kierunku Warszawy stracił na drodze ekspresowej S8 panowanie nad pojazdem. Na wysokości Radziejowic wjechał do rowu. Przewoził alkohol.

Kierowca ciężarówki wjechał do rowu. Przewoził alkohol

Kierowca ciężarówki wjechał do rowu. Przewoził alkohol

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z warszawskiego Bemowa prowadzili nocny pościg za kierowcą, który nie zatrzymał się do kontroli. Mężczyzna w trakcie ucieczki staranował radiowóz. Po jego zatrzymaniu okazało się, że 41-latek był wcześniej notowany za jazdę po alkoholu.

Nie zatrzymał się do kontroli, staranował radiowóz i uciekł

Nie zatrzymał się do kontroli, staranował radiowóz i uciekł

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Rozpoczął montaż się ponad 100 elektronicznych tablic na przystankach tramwajowych. Zainstalowano w nich kilka nowości.

Będą nowe wyświetlacze na przystankach. Już nie pokażą "???". Mapa

Będą nowe wyświetlacze na przystankach. Już nie pokażą "???". Mapa

Źródło:
PAP

Na skrzyżowaniu ulic Odrowąża i Matki Teresy Kalkuty na Bródnie doszło do wypadku z udziałem rowerzystki oraz tramwaju. Kobieta została zabrana do szpitala.

Rowerzystka wjechała pod tramwaj

Rowerzystka wjechała pod tramwaj

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Polska policja we współpracy z niemiecką namierzyła i ujęła sprawcę wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Mężczyznę czeka teraz procedura wydania Polsce w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania – wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl. Wieczorem potwierdziła je Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. zatrzymany w Niemczech

Sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. zatrzymany w Niemczech

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W czwartek wieczorem na ulicy Połczyńskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklem. Kierujący jednośladem trafił do szpitala. Okoliczności wypadku wyjaśnia policja.

Zderzenie auta i motocykla na Bemowie. Jedna osoba ranna

Zderzenie auta i motocykla na Bemowie. Jedna osoba ranna

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Żelechowie (województwo mazowieckie) doszło do obywatelskiego zatrzymania 50-latka, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Z jednej strony auto nie miało opon, a mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania.

"Z dużą prędkością jechał bez opon". Nie miał prawa jazdy, wydmuchał dwa promile

"Z dużą prędkością jechał bez opon". Nie miał prawa jazdy, wydmuchał dwa promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na czwartkowej sesji radni i radne Warszawy jednogłośnie przyjęli uchwały o pomocy finansowej czterem gminom poszkodowanym przez powódź. Nysa, Lądek-Zdrój, Kłodzko i Głuchołazy dostaną od Warszawy po pięć milionów złotych.

Warszawscy radni jednogłośni w sprawie pomocy gminom poszkodowanym przez powódź

Warszawscy radni jednogłośni w sprawie pomocy gminom poszkodowanym przez powódź

Źródło:
PAP

Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie świętuje 10. urodziny - z tej okazji przygotowano urodzinowy program, w ramach którego w dniach 26-30 września odbędą się koncerty, autorskie oprowadzania, noc filmowa, debata i warsztaty.

Koncert, warsztaty, pokazy filmów, debata. Muzeum POLIN hucznie świętuje 10. urodziny

Koncert, warsztaty, pokazy filmów, debata. Muzeum POLIN hucznie świętuje 10. urodziny

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności niebezpiecznego zdarzenia na Pradze Południe. Kierowca range rovera miał próbować umyślnie rozjechać kierującego skuterem, a gdy to się nie udało, z grupą innych osób go pobił. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa.

Próba umyślnego przejechania autem, a później pobicie. Zarzut usiłowania zabójstwa dla kierowcy

Próba umyślnego przejechania autem, a później pobicie. Zarzut usiłowania zabójstwa dla kierowcy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

62-latka została okradziona w jednym ze sklepów odzieżowych. Policja publikuje nagranie z tego zdarzenia. Widać na nim kobietę, która miała wyjąć portfel z plecaka klientki. Jest poszukiwana.

Zakryła ręce sukienką i portfel klientki sklepu zniknął

Zakryła ręce sukienką i portfel klientki sklepu zniknął

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Porwał ją nurt Wisły, unosiła się na powierzchni wody twarzą do dołu. Kobietę wyciągnęli z wody policjanci z komisariatu rzecznego i przeprowadzili resuscytację. Na brzegu czekali już na nią ratownicy medyczni.

Nurt Wisły porwał kobietę

Nurt Wisły porwał kobietę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ratownicy medyczni opisali w mediach społecznościowych dramatyczną akcję na Mokotowie. Policjanci zostali tam zaatakowani podczas interwencji, padły strzały. Trzy osoby trafiły do szpitala. W czwartek rano prokuratura poinformowała o śmierci 35-letniego mężczyzny, który zaatakował policjantów.

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura postawiła zarzuty matce noworodka, którego znaleziono martwego w koszu na śmieci. Podejrzanymi w sprawie są też "osoby z bliskiego otoczenia dziewczyny". Mieli utrudniać śledztwo.

Martwy noworodek w śmietniku. "Dziecko urodziło się żywe". Zarzuty i wniosek o areszt

Martwy noworodek w śmietniku. "Dziecko urodziło się żywe". Zarzuty i wniosek o areszt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca zasnął za kierownicą, blokując przejazd przez skrzyżowanie na Młocinach. Próbowali go obudzić strażnicy miejscy, a potem policjanci i ratownicy medyczni. Nie udało się, trafił do szpitala.

Zasnął na skrzyżowaniu. Próbowali go obudzić strażnicy, policjanci i ratownicy. Bezskutecznie

Zasnął na skrzyżowaniu. Próbowali go obudzić strażnicy, policjanci i ratownicy. Bezskutecznie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Powstaje boisko do rugby, kształtów nabiera bieżnia stadionu. Stawiane są trybuny, zbudowana została szatnia. Trwają też prace związane ze zbiornikiem rekreacyjnym. Ciekawostką jest ocalała fontanna, z której już niedługo popłynie woda. Postępy prac w kompleksie sportowym Skra.

Stawiane są trybuny, widać zarys stawu. Trwają prace w kompleksie sportowym Skra

Stawiane są trybuny, widać zarys stawu. Trwają prace w kompleksie sportowym Skra

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Prokuratura w Płocku postawiła zarzut pedofilii lekarzowi. Zarzucono mu między innymi dopuszczenie się innej czynność seksualnej wobec małoletniej. Został tymczasowo aresztowany.

Zatrzymali lekarza w przychodni. Zarzuty i areszt

Zatrzymali lekarza w przychodni. Zarzuty i areszt

Źródło:
PAP

W Parku Skaryszewskim trwają prace archeologiczne w ramach projektu odtworzenia ogrodu daliowego. "Zostały zalecone przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków i mają na celu wyznaczenie oryginalnego układu rabat i dróg oraz odkrycie śladów oryginalnej nawierzchni z okresu powstania ogrodu" – wyjaśnia Zarząd Zieleni Warszawy.

Odtworzą ogród daliowy w Parku Skaryszewskim

Odtworzą ogród daliowy w Parku Skaryszewskim

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Podczas gaszenia pożaru domu w miejscowości Wolkowe strażacy znaleźli spalone ciało 77-letniego mężczyzny. Z ustaleń prokuratury wynika, że to 41-letni syn zmarłego podłożył ogień. Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa oraz znęcania się nad ojcem.

Groził ojcu, że go zabije i spali. Prokuratura: podłożył ogień w budynku, 77-latek zginął w płomieniach

Groził ojcu, że go zabije i spali. Prokuratura: podłożył ogień w budynku, 77-latek zginął w płomieniach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kręcono w nim "Pana Tadeusza", nowi właściciele zapowiadali powstanie luksusowego hotelu. Deweloperowi przerwała prace sprawa w sądzie. Został oskarżony o uszkodzenie zabytkowego spichlerza, dziś zapadł wyrok. Sąd uniewinnił dewelopera. Prokuratura nie wyklucza apelacji.

Finał sprawy uszkodzenia zabytkowego spichlerza, deweloper uniewinniony

Finał sprawy uszkodzenia zabytkowego spichlerza, deweloper uniewinniony

Źródło:
tvnwarszawa.pl