W poniedziałek straż pożarna interweniowała w budynku urzędu skarbowego na Bielanach ze względu na "wyraźny zapach spalenizny". Na szczęście do pożaru nie doszło, ale przez zastawioną samochodami ulicę strażacy mieli problem z dojazdem.
Strażacy mieli zgłoszenie o zadymieniu w urzędzie skarbowym na Bielanach. - Aby tam dojechać, musieli wjechać w ulicę Augusta Wilkońskiego i dalej ulicą Skalbmierską. Ulica Wilkońskiego jest wąska, ustawione są znaki zakazu zatrzymywania się. Przejazd strażakom uniemożliwiły jednak zaparkowane po obu stronach ulicy auta. Ostatecznie dojechali na miejsce okrężną drogą - przekazał reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz
"Sprawa została zgłoszona straży miejskiej"
Straż pożarna potwierdziła informację o interwencji w tej okolicy. - Około godziny 18 otrzymaliśmy zgłoszenie o wyraźnie wyczuwalnym zapachu spalenizny w budynku przy ulicy Skalbmierskiej. Po przyjeździe na miejsce i sprawdzeniu budynku, nie stwierdzono żadnych oznak pożaru - poinformował Michał Konopka ze stołecznej straży pożarnej.
Strażak potwierdził również, że zadysponowany na miejsce wóz miał problem z dojazdem. - Ulica Wilkońskiego była zastawiona przez samochody osobowe. Sprawa została zgłoszona straży miejskiej - poinformował Konopka.
Jak ocenił Artur Węgrzynowicz, odległość pomiędzy zaparkowanymi samochodami po jednej i drugiej stronie ulicy wynosi około dwóch i pół metra. - Lusterka samochodu przejeżdżającego ulicą Wilkońskiego dzieli zaledwie kilkanaście centymetrów od zaparkowanych aut. Większy pojazd, taki jak samochód dostawczy czy wóz straży pożarnej, nie ma możliwości przejazdu tą ulicą - stwierdził nasz reporter.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl