Aleja Adamowicza w Parku Mazowieckiego. "Wiele bym dała, by usłyszeć, o czym dzisiaj rozmawiają"

DULKIEWICZ
"Znów są razem, po śmierci"
Źródło: TVN24
W śródmiejskim parku Tadeusza Mazowieckiego władze Warszawy, wraz z żoną i bratem zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza oraz obecną prezydent tego miasta Aleksandrą Dulkiewicz, odsłoniły aleję jego imienia. - Nigdy nie zapomnimy, że Gdańsk-Warszawa to wspólna sprawa - mówił Rafał Trzaskowski.

Aleja parkowa Pawła Adamowicza, który zmarł po tym, jak został zaatakowany nożem na ubiegłorocznym finale WOŚP w Gdańsku, mieści się w parku Tadeusza Mazowieckiego (to teren na tyłach ambasady Niemiec, wzdłuż ulicy Myśliwieckiej).

Prezydent Trzaskowski podkreślał, że Paweł Adamowicz stał się symbolem samorządów, bliskości z ludźmi i wierności swoim poglądom.

Przywołał także anegdotę, zgodnie z którą Paweł Adamowicz, kiedy jeździł do Warszawy, powtarzał: "Gdańsk-Warszawa, wspólna sprawa". - My nigdy w Warszawie Pawła Adamowicza nie zapomnimy i nigdy nie zapomnimy, że Gdańsk-Warszawa to wspólna sprawa - zadeklarował prezydent stolicy.

"Wiele bym dała, by usłyszeć, o czym rozmawiają"

Aleksandra Dulkiewicz podczas uroczystości wskazywała na związki między Pawłem Adamowiczem a Tadeuszem Mazowieckim. - Od dziś znów są razem - powiedziała.

Żona Pawła Adamowicza, europosłanka Magdalena Adamowicz podziękowała władzom Warszawy za tę inicjatywę i mówiła o wadzę, jaką jej mąż przywiązywał do samorządu. - Idee Pawła miały charakter "glokalny", bowiem on myślał globalnie, a działał lokalnie. Nie prowadził polityki krótkowzrocznie, nie był zainteresowany szybkim osiąganiem celów. Miał wizje sięgające daleko w przyszłość - podkreśliła.

Piotr Adamowicz, starszy brat zmarłego i poseł Koalicji Obywatelskiej, podkreślał, że Gdańsk jest nie tylko miastem wolności, lecz także solidarności. Małgorzata Kidawa-Błońska wskazywała natomiast, że jedne z ostatnich słów Pawła Adamowicza mówią o tym, że dobrem trzeba się dzielić. - O tym trzeba pamiętać: ludzi trzeba szanować, z ludźmi trzeba rozmawiać, w każdym trzeba znaleźć coś dobrego i taki był Paweł Adamowicz - mówiła.

"Pomyliłam się. Historia wraca"

Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska przyznała z kolei, że wiele by oddała, aby nie musieć stać dziś na tym miejscu i aby to tragiczne wydarzenie nigdy nie nastąpiło.

- Ale nastąpiło. W Warszawie co roku chodzimy w inne miejsce, stawiamy świeczki w miejscu, gdzie został zamordowany Gabriel Narutowicz. Przez całe lata, kiedy tam chodziłam, wydawało mi się, że czczę moment historii, coś, co się w ogóle nie może zdarzyć w dzisiejszych czasach. Pomyliłam się. Historia wraca - powiedziała.

Tragiczna śmierć prezydenta

Paweł Adamowicz był samorządowcem, politykiem, działaczem opozycji w PRL, prezydentem Gdańska w latach 1998–2019. 13 stycznia 2019 roku 27-letni Stefan W. ugodził go nożem na scenie podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec zmarł następnego dnia w szpitalu. Miał 53 lata.

Z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego 16 stycznia Rada Warszawy głosami KO przyjęła uchwałę nadającą alei parkowej imię Pawła Adamowicza. Radna niezrzeszona Monika Jaruzelska wstrzymała się wówczas od głosu, a w głosowaniu nie wzięli udziału radni Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej radni PiS argumentowali, że żadna ze stołecznych ulic nie została dotąd nazwana imieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który blisko dziesięć lat temu zginął w katastrofie smoleńskiej.

Czytaj także: