OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Kilkanaście osób wspięło się około godziny 6 na dach Ministerstwa Środowiska i wywiesiło baner uderzający w politykę resortu. Poza napisem znalazła się na nim również rysunkowa podobizna ministra środowiska Michała Wosia wycinającego drzewo.
Na Twitterze aktywiści wyjaśnili, że domagają się od ministra Wosia objęcia ochroną wszystkich starych polskich lasów. Krytykują go również za niedostateczną ochronę przyrody. "Od 19 lat nie powstał w Polsce park narodowy. Prezydent @AndrzejDuda zapowiadał w kampanii przełamanie tego impasu. Minister @MWosPL zdaje się mieć jednak inne plany. Czyż nie jest absurdem, że to @MinSrodowiska jest hamulcowym w ochronie przyrody?" - czytamy we wpisie aktywistów.
Policja potwierdziła zdarzenie. – Na dach Ministerstwa Środowiska wspięły się cztery osoby. Na miejscu są nasze służby i negocjatorzy, którzy próbują przekonać protestujących, żeby zeszli z dachu – przekazał nam rano Rafał Rutkowski z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
"Zatrzymani w kierunku naruszenia miru"
Po godzinie 10 Rutkowski podał informację o zatrzymaniach. - 11 osób, które były na dachu, nie stawiało oporu, po negocjacjach zostały zatrzymane w kierunku naruszenia miru. W manifestacji uczestniczyły też cztery osoby, które wisiały na liniach przy transparencie. One nie chciały dobrowolnie zejść z budynku, więc służby musiały im w tym pomóc - relacjonował policjant.
Jak przekazał Szymon Kisieliński z warszawskiej straży pożarnej, w akcji brało udział 10 zastępów straży pożarnej razem z grupą wysokościową.
W sumie zatrzymano 15 osób. - Są z nimi prowadzone czynności - dodał Rutkowski.
Zarzuty za poprzednią akcję
To nie pierwsza taka akcja Greenpeace w ostatnim czasie. 23 lipca aktywiści wykleili trocinami napis "Nie tnijcie!" na siedzibie dyrekcji Lasów Państwowych. Jak wyjaśnili, przywiezione przez nich wióry pochodziły z wycinek w Puszczy Piskiej. Jest to jedno z miejsc, w których - ich zdaniem - "działania szefostwa koncernu leśnego doprowadziły do degradacji przyrody i w praktyce udaremniły utworzenie tam planowanego od kilkudziesięciu lat parku narodowego".
Po zakończeniu akcji policja zatrzymała kilka osób. Cztery z nich usłyszały zarzuty.
Tym protestem aktywiści domagali się również zakończenia wycinek "we wszystkich najstarszych i najcenniejszych polskich lasach".
- Co najmniej 15 procent naszych lasów - wszystkie stare, najcenniejsze przyrodniczo siedliska w całej Polsce - musi zostać pilnie wyłączonych z wycinek i objęte ochroną, na jaką zasługują. Ochroną, jaka jest niezbędna, by ratować przyrodę i klimat! Szefowie przedsiębiorstwa nastawionego na utrzymywanie przychodów z pozyskania drewna i budowanie swojej politycznej pozycji nie mogą być najważniejszymi decydentami w kwestii ochrony lasów w naszym kraju. Dlatego minister środowiska musi przestać realizować szkodliwy dla przyrody, klimatu i nas wszystkich biznesplan szefów Lasów Państwowych i zacząć naprawdę chronić nasze wspólne dobro - zgodnie z aktualnym stanem wiedzy naukowej i wolą osób mieszkających w Polsce! - powiedziała w czasie protestu Marta Grundland, koordynatorka kampanii leśnej w Greenepeace.
- Bardzo dobrze jest troszczyć się o przyrodę. Cieszę się, że w Polsce wiele osób troszczy się o środowisko. Szkoda, że niektóre organizacje zrobiły sobie z tego pewien model biznesowy. To znaczy, na trosce o środowisko budują emocje, a później manipulują, bo nie mówią o tym, że w Lasach Państwowych jest wyłączonych blisko już dwadzieścia procent, zdaje się osiemnaście procent, z jakiejkolwiek gospodarki leśnej. 530 tysięcy hektarów w ogóle jest wyłączonych z wycinek, bo są to rezerwaty. Dla porównania, 23 parki narodowe to 300 tysięcy hektarów – skomentował akcję na antenie TVN24 minister środowiska Michał Woś.
Autorka/Autor: mp/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24