W warszawskich szpitalach brakuje pielęgniarek

Jest problem z pielęgniarkami
Jest problem z pielęgniarkami
Źródło: archiwum TVN

O problemie z liczbą pielęgniarek mówiła we wtorek we wtorek prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas. - Czy stać nas, żeby eksportować pielęgniarki? - pytała.

- Ogromna aglomeracja miejska, ogromne zapotrzebowanie na etaty pielęgniarskie. Pielęgniarki pracują w kilku miejscach z dwóch powodów: żeby poprawić swoją sytuację ekonomiczną, a po drugie gdyby pielęgniarki i położne w Warszawie i w Polsce ograniczyły się tylko do jednego miejsca pracy, wtedy zobaczylibyśmy, ile oddziałów szpitalnych musiałoby zostać zamkniętych - mówiła na konferencji w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim Małas. Dodała, że wtedy widoczna byłaby natychmiast ta "skala braków", która mogłaby uzmysłowić decydentom, jak ważną rolę pełnią pielęgniarki.

- Jeżeli nie będzie rozwiązań systemowych, to problem będzie nadal nierozwiązany - przekonywała prezes NRPiP.

"Mamy problem niesamowity"

- Pielęgniarki widzą, jak ciężka jest to praca. Mamy raport, który mówi, że tylko niecałe 40 proc. pielęgniarek, które otrzymują dyplomy, występuje do okręgowych izb o prawo do wykonywania zawodu - zaznaczyła Małas. - Mamy problem niesamowity, bo kształcimy pielęgniarki, kształcenie jest bardzo drogie. Czy stać nas jako nie najbogatszy kraj w Unii Europejskiej żeby eksportować pielęgniarki? - pytała.

Zwróciła uwagę, że średnia płaca pielęgniarki i położnej to 3,4 tys. zł brutto. - To nie jest nawet średnia płaca krajowa. Jest to przykre, że pielęgniarka jako specjalista nie ma nawet średniej płacy krajowej - dodała. Jej zdaniem pielęgniarka wchodząca do zawodu powinna ją otrzymywać. - W zależności od podnoszenia kwalifikacji i specjalizacji, powinna sięgać do dwóch średnich krajowych - stwierdziła.

Zdaniem Małas dobrym rozwiązaniem mogłyby być np. co najmniej trzyletnie staże dla pielęgniarek czy rezydentury dla specjalistek.

"Sytuacja jest bardzo zła"

Z kolei w ocenie dyrektora biura polityki zdrowotnej Dariusza Hajdukiewicza sytuacja w Warszawie jest "nieco lepsza" niż na Mazowszu i w pozostałych częściach kraju. - Warszawa jest jakimś magnesem także dla pielęgniarek - mówił.

Jednak - jak podkreślił - patrząc przez pryzmat całej Polski sytuacja jest bardzo zła. Według Hajdukiewicza można ją poprawić m.in. przez rozszerzenie dostępu do zawodu i zachęcanie do zostania w nim po ukończeniu odpowiednich szkół. - Zachęcić można i dobrymi warunkami pracy i dobrymi warunkami płacy - mówił.

Ponadto stwierdził, że atutem może być również możliwość "robienia dobrej ścieżki kariery zawodowej".

Bardzo niskie wskaźniki

Z ubiegłorocznego raportu Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych "Zabezpieczenie społeczeństwa polskiego w świadczenia pielęgniarek i położnych" wynika, że po wejściu Polski do UE wydano prawie 17,5 tys. zaświadczeń o uznaniu kwalifikacji zawodowych pielęgniarek i położnych potrzebnych do podjęcia pracy za granicą. Jednocześnie pod koniec 2014 r. w Polsce zarejestrowanych było jedynie 31 pielęgniarek, które mają obywatelstwo innego kraju UE.

Liczba pielęgniarek na 1000 mieszkańców w Polsce wynosi 5,4. Dla porównania w Szwajcarii wskaźnik ten wynosi 16, w Danii - 15,4, Niemczech - 11,3, a w Wielkiej Brytanii - 9,1. Z prognoz NRPiP wynika, że mimo zmniejszającej się populacji polskiego społeczeństwa, wskaźnik ten będzie malał z powodu większego tempa ubytku pielęgniarek niż ubytku naturalnego ludności.

Ponadto z raportu wynika, że zdecydowana większość polskich pielęgniarek to osoby pomiędzy 41. a 65. rokiem życia. Średnia wieku w tej grupie zawodowej to obecnie 48 lat.

Jesienią pielęgniarki protestowały przed KPRM:

Pielęgniarki w Al. Ujazdowskich

PAP/b/ec

Czytaj także: