- To dziewczynka! - usłyszeli od podekscytowanego ojca ci, którzy w środę po południu znaleźli się na dworcu Śródmieście. Przyszła na świat o godzinie 16.30, na peronie numer dwa. O nietypowym porodzie opowiedzieli policjanci, którzy przy nim asystowali.
Od momentu, kiedy 33-letnia kobieta wyszła z pociągu, do przyjścia dziecka na świat minęło raptem 15 minut.
- Patrolowaliśmy dworzec Śródmieście, usłyszeliśmy krzyk kobiety. Zobaczyliśmy, że leży, na kolanach. Podbiegliśmy – opisuje Roman Jaworski, policjant, który był na miejscu.
Jak dodaje, przy ciężarnej był mąż, który poinformował, że jego żona właśnie rodzi. Na miejsce zostało już wezwane pogotowie, odgrodzili więc rodzącą od pasażerów, po czym pomogli mężowi rodzącej kobiety rozłożyć ręcznik. - Jedna z pań podała szal, którym pracownicy ochrony osłonili rodzącą kobietę – opowiada z przejęciem sierżant Konrad Malantowicz, drugi z policjantów.
Mundurowi dzwonili jeszcze do operatora pogotowia, informując, że dziecko już przyszło na świat i prosili, aby na miejsce jak najszybciej przyjechała karetka. Jednocześnie informowali, jak czuje się matka i dziecko.
Po chwili, pomogli kobiecie usiąść i podali jej dziecko. - Cały czas byłem na linii z operatorem pogotowia, poinformowałem, gdzie dokładnie się znajdujemy. Relacjonowałem, jaki jest stan zdrowia matki i dziecka. Po przyjeździe ratowników wraz z kolegą pomagaliśmy przy ułożeniu matki na macie transportowej i przeniesieniu do karetki – dodaje Malantowicz.
Będzie wyprawka
Matka i noworodek zostali bezpiecznie przetransportowani do szpitala, a kolejarze zastanawiają się, jak poród w nietypowym miejscu uczcić.
– Będzie wyprawka. Przedstawiciel kolei powiedział, że jest przygotowywana. Będzie w niej coś, co ma zachęcić do polubienia kolei – relacjonuje Małgorzata Telmińska, reporterka TVN24.
kz/r