Usłyszeli zarzuty za reprywatyzację, nie pójdą do aresztu

Doprowadzenie podejrzanego
Źródło: TVN24
Wrocławski Sąd Rejonowy nie zastosował w piątek tymczasowego aresztu dla dwóch podejrzanych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości – handlarza roszczeniami Mirosława B. oraz jego pełnomocnika Krzysztofa D. Na taki środek zapobiegawczy sąd nie zdecydował się również wobec byłego głównego specjalisty w Biurze Gospodarki Nieruchomościami Jacka W., który usłyszał cztery zarzuty.

O decyzji sądu w sprawie Jacka W. poinformował obrońca oskarżonego adwokat Maciej Chłodny. - Sąd podzielił naszą argumentację i uznał, ze wolnościowe środki zabezpieczające wystarczą - dodał adwokat.Jacek W. już wcześniej miał postawione dwa zarzuty korupcyjne w związku z reprywatyzacją. Był też trzykrotnie tymczasowo aresztowany na okresy trzymiesięczne, dlatego wniosek o kolejny areszt był rozpatrywany przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Wynika to z przepisów - gdy areszt tymczasowy w sumie przekracza jeden rok, kolejnym wnioskiem musi się zająć sąd wyższej instancji.

Cztery zarzuty

W. został zatrzymany ponownie w środę wraz z czterema innymi osobami podejrzanymi o przestępstwa związane z "dziką reprywatyzacją" w stolicy.

Sprawa dotyczy nieruchomości położonych w prestiżowych lokalizacjach stolicy. Zdaniem śledczych z roszczeniami do tych nieruchomości, które – jak podkreśla prokuratura - po przemianach ustrojowych w Polsce przeszły na własność samorządów, wystąpił Krzysztof D. Działał on jako pełnomocnik Mirosława B. W rezultacie – jak podała Prokuratura Krajowa w komunikacie – warszawski magistrat "z naruszeniem prawa wszczął i prowadził postępowania administracyjne, które zakończyły się bezzasadnymi decyzjami o ustanowieniu prawa użytkowania wieczystego nieruchomości, których faktycznym beneficjentem był Mirosław B.".

Zarzuty postawione w czwartek przez wrocławskich śledczych dotyczą reprywatyzacji trzech nieruchomości. Według prokuratury, decyzja dotycząca jednej z nich zapadła w wyniku przyjęcia korzyści majątkowych przez byłego głównego specjalistę w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Jacek W. usłyszał cztery zarzuty, dotyczą one m.in. przyjęcia korzyści majątkowych o wartości 20 tys. zł i niedopełnienia obowiązków.

- Wartość szkody objętej zarzutami, a poniesionej przez miasto Warszawa wynosi ponad 13,5 miliona złotych - przekazała prokuratura.

"Bezzasadne decyzje"

W piątek wrocławski Sąd Rejonowy nie uwzględnił wniosku prokuratury i nie zastosował również tymczasowego aresztu dla Mirosława B. oraz jego pełnomocnika Krzysztofa D.

Śledczy postawił im po dwa zarzuty dotyczące działania wspólnie i w porozumieniu z urzędnikami warszawskiego ratusza, którzy nie dopełnili swoich obowiązków i przekroczyli uprawnienia służbowe. Sprawa dotyczy korupcji przy wydawaniu decyzji dekretowych oraz odszkodowawczych dla warszawskich nieruchomości.Chodzi o nieruchomości położone w prestiżowych miejscach w stolicy. Zdaniem śledczych, z roszczeniami do tych nieruchomości, które – jak podkreśla prokuratura - po przemianach ustrojowych w Polsce przeszły na własność samorządów, wystąpił Krzysztof D. Działał on jako pełnomocnik Mirosława B. W rezultacie – jak podała Prokuratura Krajowa – warszawski ratusz "z naruszeniem prawa wszczął i prowadził postępowania administracyjne, które zakończyły się bezzasadnymi decyzjami o ustanowieniu prawa użytkowania wieczystego nieruchomości, których faktycznym beneficjentem był Mirosław B.".

Zarzuty dla pozostałych

Radcy prawnemu w BGN warszawskiego ratusza Bogusławie D.-R. zostały postawione zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych poprzez zawarcie niekorzystnych dla miasta Warszawy aktów notarialnych.Z kolei notariusz Leszek Z. usłyszał dwa zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Podejrzanym mężczyznom grozi kara od roku do 10 lat więzienia, zaś podejrzanej Bogusławie D.-R. kara pozbawienia wolności do lat trzech.W stosunku do Leszka Z. i Bogusławy D.-R. prokurator zastosował środki o charakterze wolnościowym - poręczenia majątkowe odpowiednio 25 tys. zł i 50 tys. zł, dozór policji i zakaz kontaktowania się z osobami wskazanymi w postanowieniu.

Seria zatrzymań

Sprawy dotyczące "dzikiej reprywatyzacji" prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Pierwszy obszerny akt oskarżenia w tej sprawie, przygotowany przez prokuraturę, trafił do warszawskiego SO w końcu marca ubiegłego roku. W sprawie - obejmującej siedem osób - oskarżony został skupujący roszczenia biznesmen Maciej M., jego syn Maksymilian M. oraz adwokat Andrzej M., dwoje adwokatów występujących jako kuratorzy Grażyna K.-B. i Tomasz Ż. oraz dwóch rzeczoznawców majątkowych Michał Sz. i Jacek R.Jesienią 2018 r. do wpłynął kolejny obszerny akt oskarżenia obejmujący wątki 15 reprywatyzowanych nieruchomości. Oskarżenie objęło dziewięć osób w tym b. wiceszefa stołecznego BGN Jakuba R., jego matkę Alinę D., b. dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Grzegorza M. oraz biznesmena skupującego roszczenia do warszawskich nieruchomości Janusza P.Latem zeszłego roku został zatrzymany antykwariusz i skupującego roszczenia Marek M. Usłyszał on wówczas zarzuty w sprawach nieprawidłowości przy reprywatyzacji nieruchomości przy ul. Dynasy 4, ale także Opoczyńskiej 4B oraz tzw. Folwarku Służewiec. W poniedziałek do SO trafił akt oskarżenia, którym objęto m.in. Marka M. Prokuratura poinformowała, że M. razem z Krystyną O. wprowadzili pokrzywdzoną w błąd co do tożsamości nabywców oraz co do "zakresu i przedmiotu przysługujących jej praw i roszczeń względem tej nieruchomości i jej faktycznej wartości". "Działając w ten sposób odkupili od pokrzywdzonej roszczenia za kwotę 300 zł" - ustaliła prokuratura.

Marek M. odpowie także za doprowadzenie drugiej ze spadkobierczyń dawnych właścicieli nieruchomości przy ul. Dynasy 4 do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - udziałem wynoszącym 1/8 w prawach do tej nieruchomości również o wartości 1 mln 40 tys. zł - przy wykorzystaniu błędu pokrzywdzonej. "M. zawarł z pokrzywdzoną umowę sprzedaży roszczeń do tej nieruchomości za kwotę 500 zł" – przekazano.

TAK DOPROWADZANO DO PROKURATURY JEDNEGO Z OSTATNICH ZATRZYMANYCH:

Jeden z podejrzanych został już doprowadzony do prokuratury

PAP/ran/b

Czytaj także: