Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana, czy czuje się moralnie i politycznie odpowiedzialna za skandale reprywatyzacyjne wskazała innych. - To przede wszystkim te osoby, które nie doprowadziły do ustawy reprywatyzacyjnej powinny czuć się odpowiedzialne – mówiła prezydent stolicy.
Przypomniała, że sama doprowadziła do uchwalenia tzw. małej ustawy reprywatyzacyjnej. Czy jako wiceszefowa Platformy Obywatelskiej nie mogła zrobić więcej, skoro jej partia osiem lat rządziła krajem? - Przez ten okres proponowałem dwa razy projekty ustaw. Premier Kopacz na szczęście zgodziła się, że w ograniczonym zakresie będą chronione szkoły, przedszkola, zieleń, że nie będzie kuratorów – odpowiedziała.
Gronkiewicz-Waltz o odpowiedzialności za reprywatyzację
"Ciągle byliśmy nękani"
Tłumaczyła, że pierwsza wprowadziła w urzędzie miasta procedurę weryfikowania roszczeń w Ministerstwie Finansów (nie zadziałało to w przypadku sławnej działki Chmielna 70, za którą przyznano już odszkodowanie Duńczykowi). Podtrzymywała, że mechanizm nadzoru nad zwrotami w ratuszu był dobry, a sprawach reprywatyzacji urzędnicy czuli presję z zewnątrz.
- Ciągle byliśmy nękani za bezczynność organów, za to że długo procedujemy z odszkodowaniami i zwrotami, wojewoda nas poganiał – argumentowała.
Zapytana wprost, jak to możliwe, że mimo to dochodziło do nieprawidłowości powiedziała, że "urzędników mogła zgubić rutyna, mogła też być nieuczciwość".
Pojawił się też wątek małżonki mecenasa Grzegorza Majewskiego. To prawnik, który przejął wraz z dwiema innymi osobami Chmielną 70, a jego żona pracowała w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. - Nie wolno nam sprawdzać, czy ktoś jest czyimś mężem, żoną czy partnerem. A osób o tym nazwisku pracuje w urzędzie 20 - zauważyła.
Prezydent stolicy o urzędniczce BGN
"Koledzy mnie wspierają"
Prowadząca dopytywała, dlaczego Gronkiewicz-Waltz nie spotkała się z aktywistami stowaryszenia Miasto Jest Nasze, którzy alarmowali od dawna, że wokół reprywatyzacji dzieją się niepokojące rzeczy.
- Nie prosili mnie o spotkanie. Mój zastępca proponował Janowi Śpiewakowi, żeby się ze mną spotkał. Nie chcieli. Dla mnie ważniejsze było, że spotykaliśmy się z lokatorami. Od 2009 roku zdecydowałam, że lokatorzy będą dostawali mieszkania komunalne, przedtem nikogo to nie obchodziło – stwierdziła wiceprezydent stolicy.
Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała za właściwą decyzję o wznowieniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej, działaczki ruchu lokatorskiego, która miała popełnić samobójstwo w Lesie Kabackim. - My (urząd miasta - red.) nie mamy możliwości kryminalnych sprawdzania jakie były okoliczności śmierci - informowała. Przypomniała, że nie ona oddała kamienicę przy Nabielaka, w której mieszkała Brzeska biznesmenowi skupującemu roszczenia. Stało się to za czasów PiS.
Powrócił też temat odszkodowanie, które Marek Mossakowski miał otrzymać na podstawie dokumentu napisanego ręcznie na kartce z zeszytu. Wiceminister skarbu Maciej Małecki nazwał to w poniedziałek "receptą na 20 mln zł". - Na tej podstawie na pewno nie dostał. Ministerstwo powiedziało nieprawdę. Tego nie wzięlibyśmy pod uwagę jako rozpatrzenia do odszkodowania, bo odszkodowanie można dostać tylko po wydaniu decyzji administracyjnej - zapewniała.
- Wszyscy mówią, że to, co się dzieje w Warszawie ciągnie Platformę - zauważył Monika Olenik.- Koledzy mnie wspierają - odparła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM NA TVN24.PL
b