Mamy tylko ogromne doły i kałuże po zdjętym asfalcie - alarmują mieszkańcy ulicy Ludwinowskiej na Ursynowie. Narzekają, że "remont się ślimaczy" i że rok temu było dokładnie tak samo.
Remont na fragmencie Ludwinowskiej, od Farbiarskiej do Kujawiaka, jest coraz bardziej uciążliwy - napisał do nas czytelnik na Kontakt 24. Skarży się, że prace w ogóle nie posuwają się do przodu. "Po czterech miesiącach postępów praktycznie nie widać, poza ogromnymi dołami i kałużami, które zostały po zdjętym asfalcie. W tamtym roku remont pierwszej części ulicy też bardzo się ciągnął. Taka sytuacja jest bardzo uciążliwa i niebezpieczna dla nas mieszkańców. Nie da się przejść suchą nogą do przedszkola - pisze.
Samochody brną w błocie
Na miejsce pojechał reporter tvnwarszawa.pl, Tomasz Zieliński.
- Przejazd w tym miejscu jest tragiczny. Jest zakaz wjazdu, który nie dotyczy mieszkańców i służb, ale mieszkańcy mają tu duże problemy z przejazdem. Gdy pada deszcz, samochody brną w błocie. Ale to, co robotnicy robili pod ziemią, jest już gotowe. - relacjonuje.
To normalny czas budowy
Na ten temat rozmawialiśmy z burmistrzem Ursynowa Robertem Kempą, który tłumaczył, dlaczego prace trwają tak długo. - Na Ludwinowskiej budujemy odwodnienie, którego nigdy tam nie było. Prace się nie przedłużają. Pierwsza wersja umowy zakładała, że droga zostanie oddana do użytku 31 sierpnia, ale po dwóch aneksach termin przesunął się na koniec października.
Ponadto Robert Kempa wyjaśnił, że termin zakończenia prac zależy zarówno od warunków pogodowych jak i od historii terenu. - Jeszcze dwadzieścia lat temu te tereny miały przeznaczenie rolnicze - wyjaśnia burmistrz. - Przede wszystkim dbamy o bezpieczeństwo mieszkańców. Chcemy, żeby nie dochodziło do zalewania posesji - dodał i poinformował, że na Ludwinowskiej powstanie także chodnik.
mp/mś