Tematem wtorkowego "Tak jest" było zabezpieczenie marszu przez policję. - Dlaczego policja nie wkracza do tłumu? Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, kiedy policjanci mieliby wejść do środka i wyciągać te pojedyncze osoby. Gdybyśmy tam weszli, gdyby doszło do większej zadymy, to dzisiaj byśmy rozmawiali o prowokacji policyjnej wobec tych, którzy manifestują - mówił Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendy Głównej Policji.
Prowadzący podał wtedy przykład poniedziałkowej manifestacji przed stołecznym ratuszem. Krytykując władze Warszawy i służby za brak reakcji na odpalanie rac, członkowie Obywateli RP sami odpalili kilka sztuk.
- To jest grupka osób, wobec których interwencję można podjąć, bez skutku takiego, że agresja tej grupy będzie skierowana wobec policjantów - przyznał Sokołowski. - Trzeba pamiętać o psychologii tłumu (...) Ci z pierwszego rzędu może będą wiedzieli, jakie jest wezwanie policyjne, po kogo oni idą, a ci z tyłu uważają, ze to atak na nich - tłumaczył były rzecznik KGP.
"Waszym zadaniem było sfotografowanie"
Były antyterrorysta Jerzy Dziewulski zgodził się co do taktyki policji, jednak zwrócił uwagę na inny aspekt.
- Policjanci nie działają w odosobnieniu. Dodatkowo powinni pracować wywiadowcy, po cywilnemu, których zadaniem ma być dokumentowanie tego zjawiska. Panowie policjanci, waszym zadaniem było sfotografowanie tych, którzy mieli racę i tych, którzy nieśli transparenty o skandalicznej wymowie. I dalej, w sposób czysto procesowy pracować n ujawnianiem ich nazwisk - instruował Dziewulski, a Sokołowski, zapewniał, że tożsamość tych ludzi jest już ustalana. Dziewulski zwracał też uwagę, że nie powinniśmy mieć przesadnych pretensji do policjantów, którzy zabezpieczają manifestacje. - Oni są robotnikami. Wykonują określone zadanie, a zadania stawia kierownictwo. Konkretnie, przy każdej tego typu sytuacji, są odprawy służbowe, na których przekazuje się zalecenia - argumentował.
Prowadzący program Andrzej Morozowski przypomniał, że minister Mariusz Błaszczak ocenił, iż do incydentów mogli doprowadzić prowokatorzy. - To są głupoty o tych prowokatorach. Tam, gdzie się nie potrafi wytłumaczyć swoich działań i ludzi, którzy podlegają organizatorowi, używa się kłamliwego słowa "prowokacja" - podsumował były antyterrorysta.
kz/b