"Trzeba było fotografować i w sposób procesowy ujawniać ich nazwiska"

"Tam, gdzie łatwiej, to wchodzimy"
Źródło: TVN24
- Panowie policjanci, waszym zadaniem było sfotografowanie tych, którzy mieli racę i tych, którzy nieśli transparenty o skandalicznej wymowie. I dalej, w sposób czysto procesowy pracować nad ujawnianiem ich nazwisk - mówił o przebiegu sobotniego marszu organizowanego przez narodowców Jerzy Dziewulski, gość programu "Tak jest" w TVN24.

Tematem wtorkowego "Tak jest" było zabezpieczenie marszu przez policję. - Dlaczego policja nie wkracza do tłumu? Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, kiedy policjanci mieliby wejść do środka i wyciągać te pojedyncze osoby. Gdybyśmy tam weszli, gdyby doszło do większej zadymy, to dzisiaj byśmy rozmawiali o prowokacji policyjnej wobec tych, którzy manifestują - mówił Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendy Głównej Policji.

Prowadzący podał wtedy przykład poniedziałkowej manifestacji przed stołecznym ratuszem. Krytykując władze Warszawy i służby za brak reakcji na odpalanie rac, członkowie Obywateli RP sami odpalili kilka sztuk.

- To jest grupka osób, wobec których interwencję można podjąć, bez skutku takiego, że agresja tej grupy będzie skierowana wobec policjantów - przyznał Sokołowski. - Trzeba pamiętać o psychologii tłumu (...) Ci z pierwszego rzędu może będą wiedzieli, jakie jest wezwanie policyjne, po kogo oni idą, a ci z tyłu uważają, ze to atak na nich - tłumaczył były rzecznik KGP.

"Waszym zadaniem było sfotografowanie"

Były antyterrorysta Jerzy Dziewulski zgodził się co do taktyki policji, jednak zwrócił uwagę na inny aspekt.

- Policjanci nie działają w odosobnieniu. Dodatkowo powinni pracować wywiadowcy, po cywilnemu, których zadaniem ma być dokumentowanie tego zjawiska. Panowie policjanci, waszym zadaniem było sfotografowanie tych, którzy mieli racę i tych, którzy nieśli transparenty o skandalicznej wymowie. I dalej, w sposób czysto procesowy pracować n ujawnianiem ich nazwisk - instruował Dziewulski, a Sokołowski, zapewniał, że tożsamość tych ludzi jest już ustalana. Dziewulski zwracał też uwagę, że nie powinniśmy mieć przesadnych pretensji do policjantów, którzy zabezpieczają manifestacje. - Oni są robotnikami. Wykonują określone zadanie, a zadania stawia kierownictwo. Konkretnie, przy każdej tego typu sytuacji, są odprawy służbowe, na których przekazuje się zalecenia - argumentował.

Prowadzący program Andrzej Morozowski przypomniał, że minister Mariusz Błaszczak ocenił, iż do incydentów mogli doprowadzić prowokatorzy. - To są głupoty o tych prowokatorach. Tam, gdzie się nie potrafi wytłumaczyć swoich działań i ludzi, którzy podlegają organizatorowi, używa się kłamliwego słowa "prowokacja" - podsumował były antyterrorysta.

kz/b

Czytaj także: