Już na wstępie rozmowy Trzaskowski zapewnia, że jeśli zostanie gospodarzem ratusza, przeprowadzi "poważny audyt z tego, jak powinno funkcjonować miasto". Nie deklaruje jasno, czy wejdzie do urzędu z nową i własną ekipą, czy zdecyduje się zostawić urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mówi jedynie, że ludziom w ratuszu "trzeba będzie się przyjrzeć". - Nie przewiduję olbrzymiej rewolucji, natomiast na pewno w wielu miejscach zarządzanie miastem będzie musiało się zmienić. Afera reprywatyzacyjna pokazała, że są takie miejsca w ratuszu, które na pewno trzeba przewietrzyć - zapowiada.
Dopytywany o plan na usprawnienie pracy ratusza Trzaskowski wymienia m.in. "bardziej sensowny podział obowiązków pomiędzy dzielnice i ratusz". Proponuje na przykład, by kompetencje dotyczące wydawania tzw. wuzetek bardziej scentralizować i przekazać do "dużego" ratusza (obecnie zajmują się tym dzielnice).
Krytycznie o Bajko i komisji Jakiego
Kilka razy podkreśla też, że "trzeba wyciągnąć wnioski z afery reprywatyzacyjnej" i krytykuje byłego szefa nieistniejącego już Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajkę. - Pan dyrektor, który teraz maluje się jako niezłomny rycerz, stworzył odrębne księstwo i jest w stu procentach odpowiedzialny za to, co się tam działo. Na takie zachowania nie może być miejsca w ratuszu - stwierdza Trzaskowski.
Dość krytycznie wypowiada się również o komisji weryfikacyjnej. Opisuje ją jako "instrument kampanii wyborczej" i "szopkę", która pomaga tylko wybranym osobom. - I to też w sposób niepewny, bo sądy mogą to [decyzje komisji - red.] kwestionować - zaznacza polityk. Dodaje, że namawia zarówno Patryka Jakiego (szefa komisji i kandydata Zjednoczonej Prawicy), jak i Pawła Rabieja (kandydata na swojego zastępcę w ratuszu), aby w chwili formalnego rozpoczęcia kampanii zrezygnowali z zasiadania w tym zespole.
Komisja weryfikacyjna jako jedna z nielicznych dopuściła do głosu lokatorów reprywatyzowanych kamienic, którzy przez lata byli przez miasto lekceważeni. Ich zeznania podczas posiedzeń były wstrząsające i pełne emocji. Trzaskowski pytany o tę kwestię przyznaje, że brak odpowiedniej reakcji ratusza "to olbrzymi błąd".
- A największym błędem Hanny Gronkiewicz-Waltz było to, że zbyt dużym zaufaniem darzyła urzędników, notabene zatrudnionych jeszcze przez poprzednie ekipy. Pani prezydent myślała być może, że jest to gwarancja niezależności i uczciwości tych urzędników i na tym się srodze zawiodła - ocenia kandydat. Jednak dopytywany, czy obecna prezydent miasta powinna usłyszeć zarzuty za niedopełnienie obowiązków odpowiada, że "nie ma ku temu żadnych podstaw".
- Hanna Gronkiewicz-Waltz, która jest osobą bardzo odpowiedzialną, nie kandyduje już na urząd prezydenta miasta - dodaje.
Trzaskowski o kampanii i ławeczce
W dalszej części rozmowy Trzaskowski jest pytany o swoją kampanię wyborczą. Nie zgadza się na porównanie swojej kampanii, do tej, którą prowadził prezydent Bronisław Komorowski, który nie ustrzegł się wpadek.
Zdaniem Trzaskowskiego, jedyna wpadka jaką popełnił, to "napisanie błędnego tweeta, którego usunął pięć minut później".
Co do słynnej niebieskiej "ławeczki Trzaskowskiego", przekonuje, że zaprasza na nią wszystkich, a nie - jak twierdzą jego przeciwnicy - wyłącznie działaczy Platformy Obywatelskiej.
- Siadają na niej ludzie, którzy byli zaproszeni z dyżuru poselskiego, którzy dowiedzieli się o spotkaniu z Facebooka; przychodzą też radni i sympatycy Platformy. Na ławeczce siedział również radny PiS, nota bene bardzo kulturalny i rzeczowy. To dobrze, czy źle, że pozwoliłem mu ze sobą porozmawiać? - pyta kandydat.
III linia metra i sposób na korki
Pytany z kolei o flagowe projekty do zrealizowania w razie wygranych wyborów, Trzaskowski wylicza m.in. dokończenie budowy drugiej linii metra i rozpoczęcie trzeciej, budowę linii tramwajowych na Gocław, Białołękę i Wilanów oraz dokończenie obwodnicy śródmiejskiej. O tej ostatniej było w ostatnich dniach głośno. Patryk Jaki wytknął Hannie Gronkiewicz-Waltz, że obiecywała domknięcie trasy przed każdymi wyborami samorządowymi, czego nie zrealizowała. Z drugiej strony, na materiałach wyborczych błędnie wyznaczył przebieg obwodnicy, wyrysowując ją przez most Poniatowskiego, a nie - jak w rzeczywistości przebiega - przez Łazienkowski.
Trzaskowski - w kontekście swoich planów - wymienia też m.in. budowę tanich mieszkań na wynajem, kompleksową opiekę nad seniorami, walkę z chaosem przestrzennym i inwestowanie w żłobki. - Pierwsze decyzje będą dotyczyły darmowych żłobków, powrotu opieki w weekendy nad dzieciakami w przychodniach w każdej dzielnicy oraz szerokiego wachlarza zajęć pozalekcyjnych dla dzieci, za które zapłaci miasto. Notabene, w przeciwieństwie do konkurencji, na wszystkie moje obietnice miasto jest stać, wyliczyłem to co do grosza - zapewnia.
Dopytywany o korki - jeden z największych problemów w Warszawie, polityk zapowiada dalsze inwestowanie w komunikację publiczną. Deklaruje też dość ostrożnie, że "będzie prowadził rozmowy z mieszkańcami na temat uelastycznienia opłat parkingowych w centrum". - Będziemy także wprowadzać system cyfrowego poszukiwania miejsc parkingowych oraz równolegle budować parkingi podziemne. Żadnych zmian w tym zakresie nie będę na pewno wprowadzał na złość warszawiakom - mówi.
Ulica Kaczyńskiego? "Nie wykluczam"
Na koniec Trzaskowski pytany był o pomnik smoleński na placu Piłsudskiego i ulicę Lecha Kaczyńskiego. W kontekście tego pierwszego wypowiada się dość ostrożnie. Przyznaje, że sprawa ta nie powinna być rozstrzygana podczas kampanii. Dopytywany dodaje jedynie, że "być może" o dalszych losach monumentu powinno się zadecydować w referendum lokalnym.
Pytany natomiast o ulice Lecha Kaczyńskiego odpowiada: - Nie wykluczam, że kiedyś Lech Kaczyński będzie miał ulicę w Warszawie, nie wiem, czy to powinna być jedna z najbardziej reprezentacyjnych ulic, ale tego nie wykluczam. Prezydent Lech Kaczyński zasługuje na upamiętnienie, to jego wysiłkom zawdzięczamy wspaniałe Muzeum Powstania Warszawskiego.
kw/PAP/pm