- Bardzo bolą podwyżki cen prądu – mówi w "Rozmowie Piaseckiego" TVN24 Rafał Trzaskowski. Zapowiedział, że oczekuje rekompensat od rządu. Odniósł się także do sprawy usuwania tabliczek z nazwiskiem Lecha Kaczyńskiego.
Prowadzący poranny program Konrad Piasecki pytał prezydenta Warszawy między innymi o zapowiadane podwyżki cen prądu.
- Bardzo bolą. Idą w 30 - 50 procent. Wszyscy warszawiacy dostali podwyżki – stwierdził Trzaskowski.
Dodał, że dotyczy to między innymi komunikacji miejskiej, szpitali czy szkół. – Muszą płacić, ale czekamy na rekompensaty od rządu – zaznaczył.
"Będę zdejmował"
Pytany był również o dekomunizację ulic. Prowadzący program chciał wiedzieć, czy Trzaskowski zarządzi zdejmowanie tabliczek, między innymi z nazwiskiem Lecha Kaczyńskiego.
Prezydent Warszawy przypomniał decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego, który orzekł o przywróceniu nazw sprzed dekomunizacji. - Będę zdejmował - powiedział, ale zastrzegł: - Nie wykluczam, że Lech Kaczyński będzie miał ulicę w Warszawie. Uważam, że powinien i że większość warszawiaków by się zgodziła, że powinien mieć na przykład przy Muzeum Powstania Warszawskiego – stwierdził Trzaskowski.
Dla kontrastu, zdaniem prezydenta, kwestię nazwy "Armii Ludowej" powinni rozstrzygać historycy.
Zapowiedział również, że będzie rozmawiał z radnymi miasta na temat patronów, którzy pojawili się w ramach dekomunizacji. Chce ocenić, czy "zasługują na swoje miejsce w Warszawie".
Religia w szkołach?
Prezydent Warszawy odniósł się również do kwestii religijnych podczas uroczystości miejskich. Zapowiedział, że nie będzie zapraszał księdza na tego typu wydarzenia. - Ale jak mamy święta i zostanie zaproszony ksiądz, to nie mam z tym problemu. Jestem katolikiem - zaznaczył Trzaskowski.
Prezydent nie jest też przekonany co do lekcji religii w szkołach. Jego zdaniem to się nie sprawdziło, ale nie będzie "z tym wojował". Zapowiedział, że będzie o tym "spokojnie rozmawiać". - Na pewno opcja z etyką nie powinna być fikcją. Zastanawiam się, czy dwie lekcje religii to zakres, który jest potrzebny - dodał prezydent.
Pensje w ratuszu
Piasecki w "dogrywce" pytał również Trzaskowskiego, czy jego zdaniem pensje w Narodowym Banku Polskim powinny być jawne. Prezydent stolicy stwierdził, że tak. Dodał, że zarobki w ratuszu są jawne. – Ja zarabiam osiem tysięcy na rękę – podał. Nie chciał oceniać, czy to dużo, czy mało. Zaznaczył, że najwyższa pensja w ratuszu to około 25 tysięcy złotych brutto, czyli około 18 tysięcy na rękę. Tyle zarabiają wiceprezydenci. Tak samo jest w ministerstwach. Minister zarabia dużo mniej niż dyrektorzy – tłumaczył Trzaskowski.
Wrócił również temat wysokości bonifikat za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność. Trzaskowski przypomniał, że 98-procentowa ulga na terenach miejskich to olbrzymie obciążenie i jest niesprawiedliwe, bo w przypadku skarbu państwa obowiązuje 60-procentowa zniżka. Przypomniał, że zdecydował o ustanowieniu ostatecznie bonifikaty w wysokości 98 procent. "Warszawiacy wysłali mi sygnał - tak oszałamiający sygnał - że oni uważają, że to była obietnica wyborcza i mam się z niej wywiązać i wysłuchałem warszawiaków", tłumaczył.
ran/r