W niedzielnym programie "Fakty po Faktach" w TVN 24 prezydent stolicy odniosła się do planów podziału Mazowieckiego na dwa województwa obejmujące Mazowsze i Warszawę. Taka reforma oznaczałaby prawdopodobnie także likwidację stanowiska prezydenta stolicy, którego zastąpiłby marszałek i wojewoda.
- Myślę, że to wielka rzecz przejść do historii jako ostatni prezydent w wolnym, demokratycznym państwie, jakim Polska by była dopóki nie skasowałaby prezydenta Warszawy – skomentowała z uśmiechem Gronkiewicz-Waltz.
"Absolutne kłamstwo"
Powtórzyła, że proponowany przez PiS podział uważa za szkodliwy dla stolicy. - Myślę, że to chodzi o taki podział, żeby doprowadzić do tego, żeby nie było koalicji PO-PSL na Mazowszu i żeby nie było większości PO w radzie i żeby nie było prezydenta z PO – stwierdziła. Taką propozycję nazwała "czysto polityczną" i uznała, że wcale "nie ulży Mazowszu".
- A skąd! Na przedostatnim posiedzeniu rządu stwierdzono, żeby podzielić tę bogatszą część Mazowsza, czyli siedem powiatów i Warszawę na inny NUTS (Nomenclature of territorial units for statistics), jak zrobiono w przypadku Dublina i ta reszta, która ma niższy dochód, żeby mogła więcej środków pozyskać. To jest już w zasadzie w Komisji Europejskiej załatwione. To jest absolutnie nieprawdą, to jest absolutnie kłamstwo, że ta biedniejsza część Mazowsza dostałaby mniej – tłumaczyła Gronkiewicz-Waltz.
Po co ta zmiana?
Propozycja podziału województwa miałaby pomóc Mazowszu w pozyskiwaniu środków unijnych. Chodzi o to, aby uciec od sytuacji, w której bogata Warszawa zawyża statystyki zmniejszając szanse na fundusze UE w biednych gminach Mazowsza. Przed wyborami Jarosław Kaczyński otwarcie przyznał, że Warszawa straci na takim rozwiązaniu. Potem inni politycy próbowali niuansować ten przekaz i tłumaczyć, że wszystko można przeprowadzić tak, aby stolica nie straciła.
Kilka dni temu o "wielkim wyzwaniu podziału Mazowsza" przypomniał marszałek Sejmu z PiS Marek Kuchciński.
b