Mecz na pewno nie zostanie dokończony, a piłkarze z Warszawy bezpośrednio po tej decyzji sędziego zaczęli świętować tytuł, choć formalnie potrzebne było jeszcze stwierdzenie walkowera dla stołecznej drużyny. Posiedzenie Komisji Ligi w tej sprawie odbyło się natychmiast. Około 21.30 ogłoszono walkower dla stołecznej drużyny. Legia została więc mistrzem Polski, bo przed ostatnią kolejką miała 3 punkty przewagi nad drugą Jagiellonią. Wygrywając w Poznaniu nie musiała oglądać się na wynik z Białegostoku. Tam z resztą piłkarze Jagiellonii odebrali srebrne medale zanim Komisja Ligi podjęła oficjalną decyzję, co do wyniku meczu Lech-Legia.
Radujące się grupy kibiców
Tuż po przerwaniu przez sędziego meczu w Poznaniu, co stało się po wrzuceniu przez kibiców Lecha rac na murawę około 80. minuty spotkania, na stołeczne ulice spontanicznie wylegli kibice klubu z Łazienkowskiej. Skierowali się na plac Zamkowy. Jak relacjonował około 20.30 nasz reporter, Tomasz Zieliński, pod kolumną Zygmunta świętowało około 300-400 osób. - Kibice śpiewają, odpalają race. Wszystkiemu przygląda się policja. Jest bezpiecznie - mówi Zieliński.
Obecność kibiców na placu Zamkowym potwierdza policja. - Nie zanotowaliśmy nadzwyczajnych sytuacji, nie mam informacji, żeby było jakieś zagrożenie - mówi Ewa Szymańska ze stołecznej policji.
Zgromadzenie na placu jest spontaniczne, ale ciągle rośnie. Oficjalne świętowanie 13. w ogóle, 5. w ostatnich 6 latach i 3. z rzędu tytułu mistrza Polski dla Legii klub zaplanował na poniedziałek o 17.30 na placu Zamkowym. Wtedy też ma się odbyć dekoracja piłkarzy. Tuż przed 22 reporter TVN24, Adrian Mielnik, poinformował, że na placu jest około 2,5 tysiąca osób.
Kibice Legii na placu Zamkowym
Jechali po swoje
Piłkarze ze stolicy pojechali do Wielkopolski w jasno określonym celu, jakim było zgarnięcie mistrzostwa. Los mieli we własnych rękach, bo druga w tabeli Jagiellonia traciła do nich trzy punkty. Oznaczało to, że Legii wystarczał remis z Lechem.
Warszawianie tytuł mogliby zgarnąć również w przypadku porażki, ale wtedy musieliby liczyć na potknięcie białostoczan w starciu z Wisłą Płock. Porażka Legii i zwycięstwo Jagi mistrzostwo to scenariusz wymarzony na Podlasiu. Wtedy mistrzostwo pojechałoby właśnie tam. O tym możemy już zapomnieć.
Wymarzony początek
Dla piłkarzy ze stolicy mecz w Wielkopolsce rozpoczął się w najlepszy możliwy sposób. Fatalny w skutkach błąd na własnej połowie popełnił stoper gospodarzy Nikola Vujadinović, a tego legioniści ani myśleli marnować. Miroslav Radović dokładnie dograł do Domagoja Antolicia, a temu pozostało tylko dopełnić formalności.
W następnych minutach to Lech przeważał, ale Legia mądrze się broniła. Gospodarze szczególnie groźni byli po stałych fragmentach, ale brakowało skuteczności. W drugiej części warszawianie zadali kolejny cios. Po kontrze trafił Michał Kucharczyk, a to dla kibiców Lecha było za wiele. Na boisku pojawiły się race i petardy. Mecz został przerwany i dziś nie zostanie zakończony. W szatni Legii rozpoczęło się już świętowanie mistrzostwa, choć oficjalnej decyzji komisji ligi co dalej z meczem na razie nie znamy.
Dzielna Wisła Płock
Legia nie zamierzała oglądać się na innych. Wygrywała i nie musiała sprawdzać wyniku Jagiellonii. A tej Wisła Płock postawiła bardzo trudne warunki.
To piłkarz z Mazowsza trafili jako pierwsi za sprawą Jose Kante. W tym momencie mistrzostwo bardzo się od piłkarzy Ireneusza Mamrota oddaliło, ale jeszcze się nie poddali. Gola na 1:1 strzelił tuż przed przerwą Ivan Runje.
Wydawało się, że na drugą część gospodarze wyjdą podbudowani i będą szukać kolejnego gola. Tymczasem błyskawicznie po wznowieniu gry kolejny raz dla Wisły trafił Kante. Arbiter skorzystał jednak z wideo weryfikacji VAR i gola nie uznał.
W pełni prawidłową bramkę strzeliła za to Jaga. Trzy punkty zapewnił jej Cilian Sheridan, ale nie ma to już wielkiego znaczenia. Białostoczanie drugi rok z rzędu ze srebrnymi medalami mistrzostw Polski.
Wyniki 37. kolejki:Lech - Legia 0:2 (przerwany)Jagiellonia - Wisła Płock 2:1Górnik - Wisła Kraków 2:0Korona - Zagłębie 0:2
pqv/mś