- Kiedyś pracowaliśmy po 8 godzin i byliśmy królami, a teraz po 16 i jesteśmy nikim - krzyczeli taksówkarze, którzy przyszli do PKiN na sesję Rady Warszawy. Radnych zagłuszyli trąbieniem i spowodowali przerwę w obradach.
Po niej na mównicę wpuszczono Artura Oporskiego, przewodniczącego Porozumienia Warszawskich Taksówkarzy. - Słyszałem narzekania, że po podwyżce z naszych usług nie będą mogły korzystać chore osoby starsze i dzieci. Nie naszą winą jest, że sieć komunikacji nie jest rozwinięta, że nie ma autobusów spod domu pod sam szpital. My prowadzimy usługę, która powinna być - ale teraz nie jest - luksusowa. Jest tańsza niż komunikacja miejska - mówił Michał Oporski.
Chciał deklaracji, że na najbliższej sesji znajdzie się punkt dotyczący zmiany opłat za taksówki.
- Podtrzymuję deklarację rozmowy na spokojnie, by móc ustalić warunki ewentualnej zmiany uchwały - odpowiedział mu wiceprezydent miasta Michał Olszewski. I tłumaczył, że uchwała nie jest dzisiaj głosowana, bo związki zawodowe zleciły analizę kosztów świadczenia usług taksówkarskich i planowanych podwyżek opłat. Ich wyników Ratusz jeszcze nie zna.
Miasto ma swoje analizy. Wynika z nich, że opłata "za trzaśnięcie drzwiami" powinna w tym roku wzrosnąć do 8 zł. Taksówkarze chcą podniesienia opłaty do 10 zł.
Czytaj więcej: Taksówki podrożeją?
ec/mz