- Szukamy osoby, która chciałaby podjąć wyzwanie i zmierzyć się z potężnym sejfem – apeluje Sławomir Majcher ze Stacji Muzeum. To w jednym z pokojów muzealnego zaplecza znajduje się zapomniany skarbiec. Staroświecki, jak z westernu, potężny – jak przystało na miejsce, gdzie eksponatami są wielotonowe lokomotywy. Na drzwiach duże pokrętło, uchwyt do otwierania, trzy dziurki na klucze, na górnej ramie tabliczka producenta: Specjalistyczna Spółdzielnia Pracy Skarbiec Warszawa.
Stoi w pomieszczeniu serwerowni, ale kiedy ktoś go tu wstawił, komputery dopiero raczkowały, bo były to lata 70. Nawet najstarsi pracownicy nie wiedzą, co może być w środku i gdzie podziały się klucze.
To nie jest robota dla ślusarza
W siedzibie Stacji Muzeum jest także drugi egzemplarz kasy pancernej. – Tam przetrzymywane są najcenniejsze muzealia nieprzebywające na ekspozycji. Oczywiście klucze z tamtego sejfu nie pasują do tego – przekazuje pracownik placówki. Otwarcie skarbca bliźniaka pozwala zobaczyć, z jaką konstrukcją mamy do czynienia. Drzwi grube na co najmniej 20 centymetrów, już samo otwarcie lub zamknięcie wymaga pracy dwóch rąk.
W ostatnich tygodniach muzeum ogłosiło na Facebooku, że szuka kogoś, kto pomoże. - Były próby były wewnętrzne, jeden ślusarz, drugi, przychodzili, sprawdzali, a na koniec pytali - może palnikiem? My oczywiście nie możemy się na to na to zgodzić. Chcielibyśmy otworzyć ten sejf nieinwazyjnie, bezpiecznie, nie uszkadzając konstrukcji, a przede wszystkim wnętrza – zastrzega Majcher.
Dokumenty, muzealia, tajemnica "złotego pociągu"?
- Nie wiemy, co kryje wnętrze, może są tam bardzo cenne przedmioty - muzealia lub dokumenty opisująca rzeczywistości tamtych lat, a może znajdziemy wskazówki do odkrycia tajemnicy "złotego pociągu" – żartuje . Ale dopuszcza też, że pancerna szafa będzie… pusta. Pewności nie ma, wiadomo, że poszukiwany jest specjalista od sejfów, najlepiej starych modeli, niekoniecznie ślusarz. – Teraz umiejętności ślusarzy ograniczają się do wymiany zamka, a to wymaga pewnego kunsztu. Trzeba zagłębić się w te zamki, zajrzeć do wnętrza, prześledzić historię, dotrzeć do dokumentacji – dodaje nasz rozmówca.
- To może lepiej zarzucić wędkę w środowisku gangsterskim? – dopytuję, a z tyłu głowy plącze się motyw z filmu "Vabank". Chyba nie tylko mi. - Tam nie będziemy szukać, no chyba że trafiłby się ktoś jak filmowy Kwinto – odpowiada Majcher.
Piotr Bakalarski