Od wystąpienia objawów neurologicznych do wysłania na tomografię komputerową pacjentki upłynęło zbyt wiele czasu. Potraktowaliśmy to jako błąd i rozstaliśmy się z lekarzem, który pełnił wtedy dyżur - poinformował dyrektor do spraw medycznych Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku Tomasz Sławomir Koper.
Chodzi o przypadek 27-letniej Sylwii Król. Kobieta z bólami głowy i skurczem karku trafiła 23 marca do Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku. Według relacji jej męża sanitariusze "zaświecili żonie latarką po oczach i stwierdzili, że oczy uciekają jej w bok, a źrenice są powiększone. - Zapytali, czy Sylwia brała jakiejś narkotyki. Zaprzeczyłem. Oboje opiekujemy się trójką małych dzieci - opowiadał Jacek Król.
Przebieg zdarzeń wyglądał następująco: kobieta trafiła na izbę przyjęć do szpitala w Otwocku, dyżurujący lekarz zlecił ogólne badania, w tym toksykologiczne, i podał leki, m.in. paracetamol, wstępnie miał też stwierdzić, że doszło do zatrucia narkotykami niewiadomego pochodzenia.
Mąż poszkodowanej twierdzi, że gdy około godziny 2 żona dostała wypis ze szpitala, "słaniała się na nogach", "nie potrafiła złożyć zdania w logiczną całość". Rano zawieziono ją do szpitala w Międzylesiu, a stamtąd po kilku godzinach do szpitala przy Banacha w Warszawie, gdzie trafiła na stół operacyjny.
Lekarze poinformowali go, że żona miała rozległy wylew krwi do mózgu, prawdopodobnie z powodu naczyniaka. - Była w stanie krytycznym i przeszła operację, podczas której przeprowadzono obustronną trepanację czaszki. Mam wyniki toksykologiczne, które nie wykazały żadnej obecności narkotyków. Jak to możliwe, że doszło do takiej sytuacji? - mówił Król.
Obecnie kobieta przebywa w szpitalu w Międzylesiu. Jest w śpiączce.
Powołano komisję
Dyrektor ds. medycznych Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku Tomasz Sławomir Koper poinformował we wtorek, że w szpitalu powołano komisję, która badała okoliczności przyjęcia pacjentki, hospitalizacji, diagnostyki i terapii. Komisja zakończyła już pracę.
- Otrzymaliśmy protokół. Została podjęta decyzja wspólnie z panią prezes, że rozstajemy się z lekarzem, który pełnił wtedy dyżur. Nie będzie już pracować w szpitalu - powiedział Koper.
Dodał, że komisja podjęła decyzję jednogłośnie i oceniła, że lekarz "nie zachował należytej staranności, mimo że jego wyjaśnienia mogą różnie wskazywać. - Natomiast od czasu wystąpienia objawów neurologicznych do czasu wysłania pacjentki na tomografię komputerową upłynęło zbyt wiele czasu. Potraktowaliśmy to jako jego błąd, no i tym samym rozstaliśmy się z lekarzem - wyjaśnił Koper.
Jacek Król pod koniec marca zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Otwocku o nieumyślnym narażeniu żony na utratę zdrowia i życia. Od poniedziałku sprawa jest zarejestrowana w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi dochodzenie w sprawie ewentualnego błędu w sztuce lekarskiej i narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Jak informowała prokuratura, w tej sprawie zostali przesłuchani pierwsi świadkowie. Została też zabezpieczona dokumentacja medyczna dotycząca pokrzywdzonej.
PAP/kz/ran
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps