Stadion symbolem stolicy? "Niech zastąpi Pałac Kultury"

Narodowe Centrum Sportu pochwaliło sie właśnie nowymi wizualizacjami stadionu fot. NCS
Narodowe Centrum Sportu pochwaliło sie właśnie nowymi wizualizacjami stadionu fot
Źródło: | Koło Naukowe "Skrzyneczka"
- Stadion Narodowy stał się symbolem najnowocześniejszych inwestycji w Polsce - oznajmił na początku stycznia na placu budowy premier Donald Tusk. Miasto liczy, że stanie się też symbolem nowoczesnej Warszawy. Ale liczenie może nie wystarczyć.

Miejscy urzędnicy pokładają w Stadionie Narodowym spore nadzieje: - Od dwóch lat chwalimy się nim na każdych targach, na których jesteśmy obecni - podkreśla Katarzyna Ratajczyk, szefowa biura promocji w urzędzie miasta.

Według niej, stadion stanie się w przyszłości kolejną ikoną Warszawy. - Ale nie chcemy, żeby zastępował na pocztówkach PKiN. Chodzi raczej o to, żeby pojawiał się razem z Pałacem - dodaje.

- A my właśnie chcemy, żeby stadion zastąpił PKiN - odpowiada Daria Kulińska, rzeczniczka Narodowego Centrum Sportu, które buduje stadion.

I zapowiada, że tuż po zakończeniu budowy z kopyta ruszy kampania promocyjna.

"Za mało oryginalny"

- Chwalić się stadionem owszem, ale promować? Po co? - dziwi się jednak Jarosław Chludziński, dyrektor zarządzający z Agencji Reklamowej PZL. - W skali krajowej stadion rzeczywiście robi wrażenie, ale w Europie od lat są podobne obiekty - zwraca uwagę.

Jego zdaniem, budowanie wizerunku nowoczesnej Warszawy oparte tylko na Stadionie Narodowym byłoby zbyt ubogie.

W podobnym tonie wypowiada się też dr Krzysztof Domaradzki, architekt i urbanista, współautor koncepcji zagospodarowania terenów wokół stadionu. - Nie będzie nowym symbolem Warszawy, jest za mało oryginalny, żeby zastąpić PKiN na pocztówkach - twierdzi.

I ostrzega: - Oby nie okazało się, że Stadion Narodowy stanie się symbolem źle wydanych pieniędzy. To w końcu dwa miliardy złotych.

Perfect zagra, reprezentacja niekoniecznie

Trudno dziwić się jego obawom, gdy śledzi się dotychczasowe pomysły na promocję stadionu.

Według NCS, jedną z form budowania wizerunku mają być imprezy. Na razie zaplanowano dwie: budzące rzeczywiście sporo emocji, widowiskowe popisy motocyklistów "Red Bull X-Fighters" i uroczystość otwarcia, która (nawiasem mówiąc) odbędzie się prawie miesiąc później. Nie będzie to jednak występ światowej gwiazdy, nawet przebrzmiałej. Zagrają rodzime "dinozaury", które raczej nie przyciągną uwagi świata.

Na stadionie nie odbędzie się za to gala MTV Music Awards z udziałem aktualnych, światowych gwiazd. Miastu nie udało się przekonać organizatorów, że narodowa arena będzie na czas spełniać ich wymogi.

Ale muzycy przynajmniej na stadionie zagrają. Piłkarze już niekoniecznie. Polski Związek Piłki Nożnej opublikował na swojej stronie zaskakujący wywiad z prezesem. Grzegorz Lato oznajmił, że stadion narodowym jest tylko z nazwy. Faktycznie tę funkcję wciąż pełni stadion w Chorzowie. Prezes przypomniał też sobie, że z nikim na rozgrywanie meczów reprezentacji na warszawskim stadionie się nie umawiał.

Lato nie ukrywa, że chodzi o pieniądze i otwarcie deklaruje konflikt z NCS. Skarży się, że Centrum zbyt dużo sobie życzy za wynajęcie obiektu i straszy, że reprezentacja może grać też w Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i wspomnianym Chorzowie. Tak czy inaczej, konflikt wokół nazwy i rangi obiektu, który nie został jeszcze nawet otwarty, nie wróży dobrze jego wizerunkowi. Zapewnia wprawdzie promocję, ale chyba nie taką, o jakiej marzy miejskie biuro promocji i NCS.

par/roody

Czytaj także: