Poważne awarie nie omijają budowy II linii metra, ale I też nie oszczędzały. Metro Warszawskie opublikowało właśnie listę kilkunastu zdarzeń, z których najstarsze miało miejsce w 1985 roku. Wtedy to doszło do osunięcia ziemi pod koroną stadionu „Syrenki” Politechniki Warszawskiej.
– Część stadionu zwyczajnie zapadła się pod ziemię – wspomina Krzysztof Malawko, rzecznik metra.
Spięli budynek by się nie zawalił
6 lat później poważne problemy zaczęły się przy ul. Polnej 40. Budynek zaczął pękać z powodu budowy stacji metra „Politechnika”. Konieczna była szybka interwencja, by nie doprowadzić do zawalenia.
– Budynek musiał być spięty klamrami. Trzeba było ratować fundamenty – mówi rzecznik metra i wymienia inne sytuacje, gdy budynki w bliskim sąsiedztwie budowy podziemnej kolejki miały problemy.
- W 2001 r. narożnik Muzeum Arsenału zaczął odpadać. Groziło to zawaleniem budynku. Trzeba było wzmacniać fundamenty, glebę i spiąć muzeum klamrami – opowiada Malawko.
Fiat wpadł do tunelu
Do niecodziennej, ale bardzo groźnej sytuacji, doszło w 1992 roku. Wtedy obok skrzyżowania al. Niepodległości z Malczewskiego doszło do osunięcia ziemi w głąb tunelu. Przypadek ten był o tyle pechowy, że do metra wpadł fiat 125 p. - Na szczęście w aucie nie było człowieka – mówi Malawko.
Tarcza wykorzystywana do drążenia I linii metra
Do innego zawalenia doszło w jednym z pawilonów wzdłuż ul. Marszałkowskiej. – W 1998 r. podłoga w sklepie zaczęła się osuwać. Trzeba było ewakuować okoliczne sklepy – mówi Malawko. Tym razem też nikt nie zginął.
Szczęście mieli również w 2002 r. pasażerowie przegubowego ikarusa, którego tylna oś wpadła w zapadlisko przy skrzyżowaniu Andersa ze Stawki. Ludzie tylko najedli się strachu i wszystkim udało się uciec. Nie miał go natomiast górnik, który zginął w czasie pracy w okolicach ul. Królewskiej. W 1998 roku doszło tam do bardzo dużego osunięcia ziemi. Budowlaniec nie miał szans uciec i został zasypany. O tym i innych dramatycznych wydarzeniach na budowie I linii metra pisaliśmy już w sierpniu.
"Peron widmo"
- To były bardzo poważne awarie, niektóre wstrzymywały budowę nawet na dwa miesiące – mówi Malawko i wymienia kolejne sytuacje, gdy problemem była geologia, jak i błędy ludzkie. – W 2007 roku zniszczony był bardzo duży wodociąg przy metrze Młociny - mówi rzcznik. Przypomina też o "ruszającej się" stacji Słodowiec. - Jej oddanie opóźniło się o 2 miesiące, ponieważ zauważyliśmy ruchy korpusu tunelu. Stacja minimalnie "pływała", dlatego na początku były to perony widmo. Metro dojeżdżało tylko do Marymontu, tam pasażerowie wysiadali, a puste wagoniki zawracały na stacji Słodowiec - mówi Malawko.
ZOBACZ DOKUMENT NA STRONIE METRA
band/roody
Źródło zdjęcia głównego: metro.waw.pl