Informacje, do których dotarł portal tvnwarszawa.pl, potwierdziła stołeczna policja. 20-letni kierowca mercedesa, który z 2,5 promilami alkoholu we krwi, doprowadził do tragicznego w skutkach wypadku, nie pierwszy raz wsiadł za kierownicę po alkoholu. I właśnie dlatego kilka miesięcy temu sąd odebrał mu prawo jazdy.
- Stracił je w czerwcu tego roku za jazdę po pijanemu. Został wtedy zatrzymany do rutynowej kontroli. Dokumenty zostały zabrane mu na rok - mówi nam Piotr Świstak ze stołecznej policji. - Za złamanie zakazu sądowego zakazu grożą trzy lata pozbawienia wolności - dodaje.
Kierowca w szpitalu
Ale 20-letni mężczyzna na razie nie usłyszał żadnych zarzutów, bo wciąż przebywa w szpitalu. - Nie został jeszcze przesłuchany, nie pozwala na to san jego zdrowia - informuje Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury okręgowej.
Funkcjonariusze zabezpieczyli monitoring z ronda Sedlaczka. Na razie nie ujawniają, czy widać na nim dokładnie moment wypadku. - Będziemy analizować nagrania. Wszystkie materiały trafią później do prokuratury - zaznacza Świstak.
Pasażer zginął
Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło w sobotę rano na skrzyżowaniu ul. Rozbrat, Myśliwieckiej i Łazienkowskiej. Rozpędzony do około 180 km/h mercedes ściął sygnalizację, uderzył w ogrodzenie i zatrzymał się na drzewie obok domu kultury. 19-letni pasażer zginął na miejscu, 20-letni kierowca trafił do szpitala. - Byli kolegami, prawdopodobnie wracali z imprezy - podaje Piotr Świstak.
Po przebadaniu okazało się, że prowadzący miał 2,5 promila alkoholu we krwi. CZYTAJ WIĘCEJ
Śmiertelny wypadek
su/b