Michał Kłys uległ wypadkowi na obozie sportowym w 2002 roku. Jedna z zawodniczek rzuciła młotem i trafiła go w głowę. 17-letni wówczas chłopak został ciężko ranny. Nigdy nie odzyskał już sprawności. Organizator obozu (Mazowiecko-Warszawska Federację Sportu) został zobowiązany prawomocnym wyrokiem do wypłaty miliona złotych odszkodowania dla Michała i miesięczną rentę w wysokości 3 tys. zł. Do tej pory Michał nie dostał ani złotówki. Wiceprezydent stolicy obiecał pomoc na początku lutego, gdy reporter programu UWAGA TVN, przywiózł Kłysa wraz z ojcem na Bal Mistrzów Sportu Warszawy.
Miasto obiecało pomoc
O sprawie zbiórki pieniędzy dla sparaliżowanego młociarza Jarosław Jóźwiak mówił na antenie "Wstajesz i weekend" TVN 24. - W piątek sprawdzałem na koncie Fundacji Kamili Skolimowskiej było już 12 000 zł z naszej zbiórki i wiem, że kolejne umowy darowizny są procedowane i tak jak obiecałem, będzie to kwota co najmniej kilkudziesięciu tysięcy na pomoc - powiedział wiceprezydent.
- Mam też informację, że Unia Związków Sportowych, czyli organizacja, która się zawiązała po rozpadzie federacji, też pracuje nad tym, żeby w jakiś sposób pomóc Michałowi. Mam nadzieję, że wkrótce usłyszymy konkrety z ich strony, szczególnie, że to federacja była zobowiązana do odszkodowania i renty - powiedział Jóźwiak. Jak zapewnił, miasto będzie stale pomagać Kłysowi. - Mamy kilka pomysłów na pracę wolontariacką i rehabilitacyjną - mówił w studiu TVN24 Jóźwiak.
O sprawie Michała zrobiło się głośno na początku lutego, gdy reporter programu UWAGA TVN, przywiózł Kłysa wraz z ojcem na Bal Mistrzów Sportu Warszawy. Wówczas Jóźwiak zadeklarował, że miasto zacznie zbierać pieniądze na pomoc Michałowi.
Życie dobrze zapowiadającego się młociarza zmieniło się po wypadku na obozie sportowym w 2002 roku. Jedna z zawodniczek rzuciła młotem i trafiła Michała prosto w głowę. 17-letni wówczas chłopak został ciężko ranny. Nigdy nie odzyskał już sprawności. Organizator obozu został zobowiązany prawomocnym wyrokiem do wypłaty miliona złotych odszkodowania dla Michała i miesięczną rentę w wysokości 3 tys. zł. Do tej pory chłopka nie dostał ani złotówki.
Unikają wypłaty odszkodowania
Do fatalnego wypadku, który na zawsze zmienił życie dobrze zapowiadającego się młociarza doszło w 2002 roku. Podczas treningu, na obozie sportowym Zamościu, jedna z zawodniczek rzuciła młotem i nieszczęśliwie trafiła Michała prosto w głowę. 17-letni wówczas chłopak został ciężko ranny, wybudził się ze śpiączki dopiero po siedmiu miesiącach. Nigdy nie odzyskał już sprawności, teraz jest przykuty do wózka, ledwie udaje mu się wypowiedzieć proste słowa. Cały czas opiekuje się nim ojciec.
Odpowiedzialność za wypadek spadła na trenera, który powinien pilnować zawodników. Po tej tragedii mężczyzna popełnił samobójstwo. Po śmierci trenera odpowiedzialność przeszła na organizatora obozu: Mazowiecko-Warszawską Federację Sportu, dotowaną z publicznych pieniędzy. W 2011 roku została ona skazana prawomocnym wyrokiem sądu na milion złotych odszkodowania dla Michała i miesięczną rentę w wysokości 3 tys. zł.
Jednak pieniądze nigdy do Michała nie trafiły. Federacja rozwiązała się, zmieniła nazwę, a jej konta były puste. Miasto nie interesowało się losem Michała aż do stycznia 2016 roku. Wtedy reporter programu UWAGA TVN, Endy Gęsina-Torres przywiózł Michała wraz z ojcem na Bal Mistrzów Sportu Warszawy i nagłośnił historię sparaliżowanego młociarza.
Walka o odszkodowanie dla Michała Kłysa trwa od lat
kś