"Spółdzielcza mafia" w centrum Warszawy. Aktywiści nagłaśniają aferę

Jan Śpiewak o spółdzielni
Źródło: TVN24
Aktywiści miejscy nagłaśniają sprawę bloku na osiedlu Za Żelazną Bramą. Twierdzą, że mieszkańcy nie mogą dostać prawa użytkowania wieczystego przez roszczenia do… działki obok. Zarzucają też władzom spółdzielni mieszkaniowej niegospodarność i stworzenie gigantycznych długów. - Dzisiaj mafie spółdzielcze działają w biały dzień - grzmiał Jan Śpiewak na wtorkowej konferencji prasowej. Sprawą byłych władz Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zajmuje się prokuratura.

Szef organizacji Wolne Miasto Warszawa, a zarazem radny Śródmieścia zwołał ją przy budynku znajdującym się pod adresem Grzybowska 9 - tu znajduje się jeden z charakterystycznych bloków osiedla zbudowanego na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Należy do Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Ponad 60 zarzutów

- 24 maja Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła 64 zarzuty dziesięciu podejrzanym o popełnienie występku z artykułu 296, paragraf 1 kodeksu karnego, czyli działania na szkodę spółdzielni - poinformował Śpiewak.

Chodzi o osoby związane ze ŚSM, między innymi jej byłe władze.

- Była prezes spółdzielni Krystyna R. ma ponad 30 zarzutów prokuratorskich. Przyszła do spółdzielni, gdy umarł jej mąż, który był jej prezesem. Przejęła jakby jego funkcje. Można powiedzieć, że potraktowano spółdzielnię, jako prywatną własność rodziny R., folwark. Krystyna R. ma 30 zarzutów z tytułu wyprowadzania majątku ze spółdzielni mieszkaniowej - mówił szef ruchu Wolne Miasto Warszawa.Dodał, że wśród osób z zarzutami jest też Marcin M. - Szef bardzo wziętej kancelarii adwokackiej, ma postawionych dziewięć zarzutów. Był zarówno pełnomocnikiem zarządu, pełnił funkcję adwokata byłego zarządu spółdzielni mieszkaniowej, ale równocześnie był członkiem rady nadzorczej - wyliczał Śpiewak. Jak podkreślił, spółdzielnia wypłaciła mu 1,5 miliona złotych z tytułu pełnienia funkcji. - Za wysyłanie pism procesowych. Również z rachunku powierniczego, który prowadził pan Marcin M. wyparowało dwa miliony złotych - zaznaczył Śpiewak.

"Naliczają opłaty"

Wskazał też na sam budynek przy Grzybowskiej 9. - To blok mieszkalny, który zdaniem władz tego miasta unosi się w powietrzu. Nie ma żadnego tytułu umowy gruntu na ten budynek. Co miesiąc władze miasta naliczają spółdzielni opłaty za bezumowne korzystanie z gruntu za ten blok - mówił.Jest to związane z podziałem ziemi dokonanym - jak podkreśla działacz - przez miasto na wniosek byłych władz spółdzielni. Podział potrzebny był po to, aby na jednej z wydzielonych działek zbudować wieżowiec( pomiędzy Grzybowską 9 a pobliskim budynkiem Q22). Pozwolenie na budowę, mierzącego 94 metry budynku, wydały władze Warszawy - twierdził Śpiewak.- Część z działek (po podziale gruntu) trafiło do powiązanej z Marcinem M. spółki Bud Group, która należy do jego wspólnika, część do byłej księgowej spółdzielni, a część do firmy Gresco. Tutaj mamy kolejny wątek aferalny – przekonywał Śpiewak. - Spółdzielnia chciała razem z Gresco wybudować wieżowiec na tym gruncie, ale podpisała niekorzystną umowę, nie mogła spełnić warunków w stosunku do Gresco, zaczęto im naliczać kary umowne i firma weszła im na hipotekę - dodał, ale nie zna szczegółów. Dalej przekonywał, że w ten sposób powstał "wirtualny" dług na około 20 milionów złotych, a teraz toczy się walka o przejęcie terenu, na którym miałby stanąć wieżowiec. - Mamy do czynienia z układem, który nosi cechy zorganizowanej grupy przestępczej. Naszym zdaniem nie jest to możliwe, żeby zarząd spółdzielni nie działał w porozumieniu, że to nie był większy plan. Prokuratura powinna wnioskować o ich areszt. Mogą mataczyć, wpływać na świadków - stwierdził Śpiewak.Powiązania pomiędzy byłymi członkami spółdzielni pokazał na tablicy, która przypominała formą Warszawską Mapę Reprywatyzacji łączącą różne osoby związane ze zwrotami i handlem nieruchomościami.O zarzuty stawiane przez Jana Śpiewaka spytaliśmy prokuraturę okręgową. Rzecznik odesłał nas do komunikatu na stronie. "Prokuratura Okręgowa w Warszawie kontynuuje śledztwo przeciwko 12 osobom związanym ze Śródmiejską Spółdzielnią Mieszkaniową w Warszawie, którym zarzucono wyrządzenie w mieniu Spółdzielni w latach 2012-2014 szkód majątkowych sięgających łącznie blisko 40 mln zł, a także narażenie Spółdzielni na niebezpieczeństwo wyrządzenia szkód o wartości ok. 118,5 mln zł" - czytamy w komunikacie prokuratura Michała Dziekańskiego.

W toku śledztwa podejrzanym zarzucono łącznie 79 przestępstw na szkodę spółdzielni. Wobec Krystyny R. i Marcina M. zastosowano dozory policji oraz zakazy opuszczania kraju, a Marcina M. dodatkowo zawieszono w wykonywaniu zawodu adwokata. "Wobec podejrzanych stosowane są zabezpieczenia majątkowe w postaci hipotek i zajęć rachunków bankowych na łączną kwotę 27 mln zł. Za przestępstwa zarzucone podejrzanym grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności" - podaje Dziekański.Prokuratura rejonowa skierowała wobec Krystyny R., Jacka S., Agnieszki Ch. i Władysława Ś. akt oskarżenia. Zarzuca im przestępstwo zaniechania poddania Spółdzielni w latach 2010-2013 obowiązkowej lustracji. Sprawa jest przed sądem.

Niesłuszne roszczenia?

Osobno wątek Grzybowskiej 9 potraktowali też aktywiści z Miasto Jest Nasze, byli koledzy Jana Śpiewaka. Skoncentrowali się na problemach mieszkańców budynku. Sprawę opisali na Facebooku w poniedziałek wieczorem. Żeby zrozumieć istotę problemu, trzeba cofnąć się w czasie kilkadziesiąt lat.Przed 1939 rokiem ta okolica była gęsto zabudowana kamienicami. Po niemieckiej inwazji na Polskę zostały w dużej mierze zniszczone. "Tak było m.in. w przypadku domu przy Twardej 14 (nr hip. 1097A). W oparciu o dekret o nacjonalizacji gruntów warszawskich działkę znacjonalizowano i przeznaczono na cele odbudowy Warszawy" - opisuje MJN.Ta działka znajduje się obok bloku przy Grzybowskiej 9, ale przez nią mieszkańcy mają kłopot. Chcą, by przyznano im prawo użytkowania wieczystego, ale miasto odmawia im tego prawa. Jak podaje MJN, urzędnicy argumentują, że to przez roszczenia reprywatyzacyjne. "Faktycznie, taki wniosek został złożony w 2008 przez spadkobiercę przedwojennych właścicieli Twardej 14. Ale zaledwie rok wcześniej dokonano nowego podziału działek na tym terenie (wcześniej zostały one połączone, by umożliwić budowę bloków Osiedla Za Żelazną Bramą). W efekcie z dużej działki wykrojono kilka mniejszych, w tym jedną o dziwacznym kształcie - niemal dokładnie po obrysie budynku przy Grzybowskiej 9" - piszą członkowie stowarzyszenia. "Wkrótce później okazało się, że sąd zezwolił Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na użytkowanie wieczyste kilku działek…z wyjątkiem tej, na której stoi blok przy Grzybowskiej 9. I to mimo, że z przedwojenną działką przy Twardej 14 blok jedynie graniczył" - dodają.Aktywiści chcą wiedzieć, dlaczego roszczenia przypisano do działki pod tym blokiem, chociaż dawna Twarda 14 nawet w części się z nią nie pokrywała. - To prowadzi do sytuacji, że mieszkańcy bloku nie mogą wykupić mieszkań. Sprawa jest zawieszona w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Mieszkańcy zgłosili sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Chcemy jako strona społeczna włączyć się w to postępowanie. Jeżeli zostaniemy dopuszczeni, będziemy domagać się wygaszenia roszczeń do tego budynku - mówi tvnwarszawa.pl Jan Mencwel z MJN.Poprosiliśmy rzeczników ratusza o ustosunkowanie się do sprawy Grzybowskiej 9. Nie dostaliśmy odpowiedzi. Za to ogólnie do sprawy odniosła się Hanna Gronkiewicz-Waltz na wtorkowej konferencji dotyczącej parkingów.

- Generalnie rzecz biorąc ziemia i grunt nie są za darmo – mówiła prezydent Warszawy.

- Postępowaliśmy w taki sam sposób w stosunku do każdej spółdzielni, regulujemy stopniowo ich relacje związane z gruntem. Rząd ma przygotować ustawę, która ma uwłaszczyć spółdzielnie. Naszą rolę jest przede wszystkim, powiedziałabym, pobieranie tych wszystkich opłat - powiedziała.

Podział przy Grzybowskiej
Podział przy Grzybowskiej
Źródło: MJN

Kto pierwszy, ten lepszy?

Przy ujawnianiu problemu z Grzybowską 9 pojawił się jeszcze jeden wątek. Sprawę nagłośnili mniej więcej w tym samym czasie aktywiści, którzy jeszcze do niedawna działali razem. Mowa o organizacji Miasto Jest Nasze i jej byłym szefie Janie Śpiewaku, który odszedł ze stowarzyszenia w marcu i założył Wolne Miasto Warszawa.O tym, że wokół Grzybowskiej są kontrowersje WMW poinformowało media w poniedziałek około południa – organizacja zaprosiła dziennikarzy na konferencję prasową na wtorek na godz. 12. Ale tego samego dnia wieczorem MJN opublikowało na swoim profilu na Facebooku opis afery.- Są w naszym stowarzyszeniu osoby, które zajmowały się tym tematem od kilku miesięcy. Nie odpowiadamy za działania Jana Śpiewaka. Nie wiem, skąd ma informację, którymi chce się podzielić. Jeżeli działanie Jana Śpiewaka pomoże, to też się ucieszę - powiedział tvnwarszawa.pl Jan Mencwel.Jan Śpiewak podkreśla, że nad sprawą pracował od kilku miesięcy. - Wraz z pozostałymi osobami, które odeszły z Miasto Jest Nasze pracowaliśmy nad tym tematem od pół roku. A później kontynuowaliśmy badanie tej sprawy. Do tego Karol Perkowski, który jest w Wolnym Mieście Warszawa jest szefem rady osiedla Za Żelazną Bramą, więc zajmuje się tym niejako "z urzędu"- mówi tvnwarszawa.pl Śpiewak.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Główne zdjęcie: Leszek Szymański/PAP

ran

Czytaj także: