Ponad dwa tygodnie temu władze miasta obiecały pomoc dla Michała Kłysa, sparaliżowanego po wypadku młociarza. Spytaliśmy wiceprezydenta Warszawy, jak wywiązują się ze swoich deklaracji. - Cały czas trwa zbiórka pieniędzy. Proszę być spokojnym, kilkadziesiąt tysięcy się zbierze - zapowiada Jarosław Jóźwiak.
O sprawie sparaliżowanego młociarza Michała Kłysa zrobiło się głośno na początku lutego, gdy reporter programu UWAGA TVN, przywiózł go wraz z ojcem na Bal Mistrzów Sportu Warszawy. Wówczas Jarosław Jóźwiak zadeklarował, że miasto zacznie zbierać pieniądze na pomoc Michałowi.
Swoją obietnicę powtórzył kilka dni później w studiu TVN24.
Minęły ponad dwa tygodnie, a my spytaliśmy wiceprezydenta stolicy, co się od tego czasu zmieniło. - Zbiórka cały czas trwa. Są przygotowywane umowy darowizn od kilku podmiotów. Podsumujemy ją pod koniec miesiąca. Proszę być spokojnym, kilkadziesiąt tysięcy się zbierze – zapowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent stolicy.
Ratusz organizuje zbiórkę wraz z Fundację Kamili Skolimowskiej. Jak mówił w studiu TVN24 Jóźwiak dwa tygodnie temu, Michał ma także "właściwą opiekę w miejskim zakładzie opiekuńczo-leczniczym".
Już po opublikowaniu tego tekstu Jarosław Jóźwiak napisał na Twitterze: - Właśnie rozpoczynam spotkanie z dyrektorami kilku biur w sprawie pomocy dla Michała.
Ucięli dopływ pieniędzy
Sprawa rozbija się jednak również o wypłatę odszkodowania przez Mazowiecko-Warszawską Federację Sportu (organizowała obóz sportowy, na którym doszło do wypadku). Sąd nakazał jej, żeby wypłaciła Kłysowi rentę i odszkodowanie. Czy ratusz zrobił coś w tej sprawie?
- My nie jesteśmy stroną w sprawie wypłaty odszkodowania dla pana Michała – zaznacza po raz kolejny Jóźwiak.
I zapewnia, że miasto reagowało na wszystkie ruchy federacji, które miały spowodować uniknięcie wypłaty odszkodowania. - Tak było m.in. wtedy, gdy chciała wykreślić się z rejestru fundacji i stowarzyszeń. Miasto złożyło wtedy swój sprzeciw w sądzie i do wykreślenia nie doszło – tłumaczy Jarosław Jóźwiak.
Ratusz sprawdza też, którzy członkowie Unii Związków Sportowych Warszawy i Mazowsza mają powiązania lub ich brak z poprzedniczką - Mazowiecko-Warszawską Federację Sportu. - Ta sprawa jest cały czas wyjaśniana. Do czasu jej rozwiązania miejskie dotacje dla unii są wstrzymane. Oficjalnie to wszystko, co możemy zrobić w sprawie odszkodowania – twierdzi Jóźwiak.
Unikają wypłaty odszkodowania
Do fatalnego wypadku, który na zawsze zmienił życie dobrze zapowiadającego się młociarza doszło w 2002 roku. Podczas treningu, na obozie sportowym Zamościu, jedna z zawodniczek rzuciła młotem i nieszczęśliwie trafiła Michała prosto w głowę. 17-letni wówczas chłopak został ciężko ranny, wybudził się ze śpiączki dopiero po siedmiu miesiącach. Nigdy nie odzyskał już sprawności, teraz jest przykuty do wózka, ledwie udaje mu się wypowiedzieć proste słowa. Cały czas opiekuje się nim ojciec.
Odpowiedzialność za wypadek spadła na trenera, który powinien pilnować zawodników. Po tej tragedii mężczyzna popełnił samobójstwo. Po śmierci trenera odpowiedzialność przeszła na organizatora obozu: Mazowiecko-Warszawską Federację Sportu, dotowaną z publicznych pieniędzy. W 2011 roku została ona skazana prawomocnym wyrokiem sądu na milion złotych odszkodowania dla Michała i miesięczną rentę w wysokości 3 tys. zł.
Jednak pieniądze nigdy do Michała nie trafiły. Federacja rozwiązała się, zmieniła nazwę, a jej konta były puste. Miasto nie interesowało się losem Michała aż do stycznia 2016 roku. Wtedy reporter programu UWAGA TVN, Endy Gęsina-Torres przywiózł Michała wraz z ojcem na Bal Mistrzów Sportu Warszawy i nagłośnił historię sparaliżowanego młociarza.
Wiceprezydent obiecał pomóc Michałowi Kłysowi
ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ NA STRONIE PROGRAMU "UWAGA!" TVN
jb/ran