Przybyło słupków, są też pasy rowerowe, ale znacznie ubyło miejsc parkingowych. Mieszkańcy protestują, a urzędnicy przypominają: kierowcy na Dąbrowskiego auta parkowali nielegalnie, a zmiany są efektem projektu z budżetu obywatelskiego.
Projekt "Stary Mokotów: chodniki wolne od rowerów" zakładał wyznaczenie nowych przejść dla pieszych wraz z azylami, budowę drogi dla rowerów na Batorego oraz dopuszczenie dwukierunkowego ruchu rowerowego (kontraruch) na niektórych odcinkach jednokierunkowych, w tym na ulicy Dąbrowskiego. Na pomysł zagłosowało ponad 600 mieszkańców, a drogowcy właśnie zaczęli malować pasy, postawili też słupki, które uniemożliwiają parkowanie.
Wtedy protestować zaczęli mieszkańcy.
Mieszkańcy mają argumenty
Zaraz po pierwszych zmianach na Dąbrowskiego podniósł się bunt. "Mieszkańcy masowo kontaktowali się z urzędami, składali skargi, słali pisma, spotkali się też z przedstawicielami Zarządu Dróg Miejskich" - tłumaczą w piśmie wysłanym do naszej redakcji "Sąsiedzi Starego Mokotowa".
Podnoszą też, że urzędnicy nie zorganizowali konsultacji społecznych w tej sprawie, nie poinformowali o zmianach, a nowa organizacja ruchu została wprowadzona z dnia na dzień.
Co do samego projektu - ich zdaniem - wprowadzenie kontraruchu dla rowerów na ulicy jednokierunkowej jest niebezpieczne, ponieważ według nich rowery wjeżdżają samochodom wprost pod maski. Jak twierdzą, ulica Dąbrowskiego jest za wąska na takie rozwiązania.
"Ruch rowerów mógłby z powodzeniem odbywać się na szerokich chodnikach, szczególnie, że rowerów na Dąbrowskiego jest jak na lekarstwo" - komentują w przesłanym do naszej redakcji piśmie.
Osłupkowanie chodników oceniają z kolei jako bezmyślne. "Gdzie mamy zostawiać auta?" - pytają. Argumentują przy tym, że długie szukanie miejsc parkingowych generuje spaliny, a samochody są zostawiane daleko od domów. "Mamy z małymi dziećmi i osoby starsze są tu szczególnie poszkodowane" - twierdzą.
Planują protest
"Wszystko sprowadza się do tego, że budżet partycypacyjny miał być dla nas - mieszkańców. Sami najlepiej wiemy, co zmienić na własnym podwórku - gdzie potrzebne są ławki, jaka część ulicy jest niedoświetlona. Zamiast tego jednak budżet partycypacyjny jest wykorzystywany przez skrajnie zideologizowane organizacje społeczne jako wygodne narzędzie do forsowania za publiczne pieniądze zmian we wspólnej przestrzeni" - oceniają.
Zapowiadają też protest. 15 grudnia o godzinie 15 spotkają się na rondzie Jasiennicy.
Od drogowców żądają przywrócenia dwóch pasów wyjazdowych z Dąbrowskiego na Wołoską oraz wyznaczenia dodatkowych miejsc postojowych. Nie chcą też słupków, które jak piszą: "blokują dojazd karetek pod bloki, możliwość odbioru śmieci, utrudniają działalność przedsiębiorcom, a nawet bez sensu zwężają pieszym chodnik".
"Kierowcy łamali przepisy"
O wątpliwości mieszkańców zapytaliśmy Zarząd Dróg Miejskich. Jego rzecznik - Paweł Olek przypomniał nam na wstępie, że to projekt obywatelski i urzędnicy zobowiązani są, aby go zrealizować. Jednak zastrzegł przy tym, że przed wprowadzeniem projektu urzędnicy przeprowadzili na Dąbrowskiego wizję lokalną. Ta wykazała, że kierowcy notorycznie łamią tam przepisy. Jak wyliczał nam Olek, samochody zostawiane są w odległości mniejszej niż dziesięć metrów od przejść dla pieszych, co ogranicza widoczność. Aut nie brakowało też w pobliżu skrzyżowań.
- Kierowcy zatrzymywali się też na chodnikach, samochody ograniczały widoczność, uniemożliwiały swobodne przejście rodzicom z wózkami czy niepełnosprawnym - podaje przedstawiciel ZDM-u.
Dodaje, że w tym miejscy parkowały też samochody powyżej dwóch ton, co powodowało niszczenie infrastruktury. Auta zostawiane były również na pasie do skrętu w lewo.
- Na Dąbrowskiego łamane były przepisy, co powodowało zagrożenie bezpieczeństwa oraz ograniczenie płynności ruchu. Niszczona była infrastruktura, to marnotrawienie publicznych pieniędzy - podsumowuje Olek.
Co do braku konsultacji społecznych rzecznik ZDM-u przypomina, że pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się 29 stycznia 2016 roku. Informacja o nim była dostępna na stronie urzędu oraz w mediach społecznościowych. - Mieszkańcy mogli też zobaczyć projekt, a przed wdrożeniem zmian urzędnicy przygotowali wizję lokalną - kończy.
kz