Prof. Chazan odmówił wykonania aborcji, mimo że były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu, powołując się na klauzulę sumienia. Nie wskazał też pacjentce - do czego zobowiązują go przepisy - innego lekarza lub placówki, gdzie można by wykonać zabieg.
W szpitalu zakończyła się kontrola m.in. Narodowego Funduszu Zdrowia. Efektem jest kara nałożona na szpital - w wysokości 70 tys. zł.
Kontrola wykazała, że "odraczanie przez prof. Chazana terminu konsultacji ciąży uniemożliwiło przeprowadzenie zabiegu przerwania ciąży", a "odmowa wskazania przez prof. Chazana ośrodka lub lekarza, gdzie pacjentka mogłaby otrzymać pomoc, jest niezgodna z obowiązującymi regulacjami prawnymi".
W szpitalu pacjentce nie zaproponowano i nie wykonano u niej badań prenatalnych, a także, że "u pacjentki z ciążą wysokiego ryzyka nie wykazano należytej staranności w zakresie oceny badań usg".
"Konsultant krajowy stwierdził także, że przedłużające się konsultacje przyczyniły się do znacznego wydłużenia postępowania diagnostycznego" - powiedział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Prokuratura zbiera dane
Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Katarzyna Calów-Jaszewska, śledztwo w powyższej sprawie zostało wszczęte z zawiadomienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Na tym etapie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia o przekazanie wszystkich materiałów z przeprowadzonej kontroli, a także o przekazanie danych pacjentki. Uzyskaliśmy już dane pacjentki, zaplanowany został termin jej przesłuchania - przekazała w rozmowie z TVN24.
Jak podkreśliła, do tej pory prokuratura nie otrzymała raportu z wyników samej kontroli.
nsz//gak