Ikona walki o prawa lokatorów i symbol ruchu lokatorskiego - tak mówią członkowie Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów o Jolancie Brzeskiej. Właśnie minęło sześć lat od jej tragicznej śmierci. W tym roku to data szczególna - na Mokotowie nazwano jej imieniem skwer.
Skwer imienia Jolanty Brzeskiej znajduje się na tyłach Liceum im. Cervantesa, między Iwicką, Zakrzewską i Sielecką. Znajduje się nieopodal miejsca, gdzie mieszkała, czyli bloku przy Nabielaka 9.
- Jest bardzo fajnym miejscem, ale bezpieczniejszym miejscem są własne cztery ściany. Mam nadzieję, że gdzieś tu duch mojej mamy jest - mówiła podczas oficjalnego otwarcia córka Brzeskiej, Magda
Inicjator otwarcia, przedstawiciel Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Piotr Ciszewski zaznaczył, że stowarzyszenie nie do końca cieszy się z otwarcia skweru. - Wolelibyśmy, żeby Jolanta Brzeska była tu z nami - mówił.
- Niestety w Warszawie przez lata panowała patologia, której na imię reprywatyzacja, panował system, w którym człowieka można przekazać jako wkładkę mięsną razem z kamienicą, gdzie zwykli mieszkańcy miasta się nie liczą - podkreślił Ciszewski.
Zaznaczył, że chciałby, żeby skwer im. Jolanty Brzeskiej był miejscem spotkań lokalnej społeczności i zapewnił mieszkańców, że stowarzyszenie będzie dbać o to, żeby służył lokatorom. - Tak, jak Jolanta Brzeska pomagała i służyła innym ludziom - dodał.
W trakcie otwarcia skandowano hasła: "Solidarność naszą bronią" oraz "To nie towar - lokatorzy". Śpiewano piosenki upamiętniające Jolantę Brzeską. Na skwerze stanął głaz, na którym spisano postulaty Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Domaga się ono m.in. przywrócenia regulacji czynszów w prywatnych mieszkaniach, zatrzymania reprywatyzacji i wywłaszczenia czyścicieli kamienic, poszerzenia zasobów mieszkań komunalnych, anulowania sztucznych długów lokatorów oraz likwidacji eksmisji na bruk.
Antoni Wiesztort z Kolektywu Syrena zaznaczył, że autorką wielu z tych postulatów jest Jolanta Brzeska. Ocenił, że gdyby wprowadzono je w życie, wówczas być może uniknęłaby ona śmierci. Jak dodał, formalnie gospodarzem terenu, na którym znajduje się skwer jest Zakład Gospodarowania Nieruchomościami. - Zakład Gospodarowania Nieruchomościami symbolicznie udostępnił skwer, ale dużo ważniejsze jest, żeby udostępniał mieszkania dla żywych, a nie skwery dla zmarłych - mówił.
Na wniosek mieszkańców
Wniosek o nazwanie tego miejsca imieniem Brzeskiej złożyli w ubiegłym roku mieszkańcy, którzy w tej sprawie zebrali ponad 200 podpisów. "Zginęła tak, jak żyła. A żyła, walcząc o prawo i godność człowieka" - napisali w uzasadnieniu. W listopadzie zgodnie poparli go radni PO i PiS z komisji nazewnictwa, a potem podczas sesji - Rada Warszawy.
- To wyjątkowy moment w radzie miasta. Po raz pierwszy będzie uchwalona uchwała upamiętniająca działacza społecznego, który został zamordowany. Jolanta Brzeska była współzałożycielką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Przez wiele lat działa na rzecz mieszkańców Warszawy pro publico bono. Zapłaciła za to najwyższą cenę – mówił wtedy radny Oskar Hejka (PiS).
Walczyła z kamienicznikami
Jolanta Brzeska była działaczką społeczną i obrończynią praw lokatorów. Pomagała ludziom, którym groziła eksmisja. Sama też zmagała się ze znanym kamienicznikiem Markiem M., który wykupił roszczenia do kamienicy w której mieszkała.
Opierała się przed eksmisją. Jej spalone ciało znaleziono sześć lat temu na polanie w Lesie Kabackim. Śledztwo wykazało, że została zamordowana, ale sprawców nigdy nie ujęto. W kwietniu 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w tej sprawie z powodu niewykrycia sprawców. Od jesieni ubiegłego roku prokuratura, ale już spoza stolicy, próbuje na nowo rozwikłać zagadkę śmierci Brzeskiej.
Zobacz materiał o śmierci Jolanty Brzeskiej:
PAP/md/r