Historyczna posadzka w budynku przy ulicy Miedzianej 1a została zniszczona. Robotnicy skuli ją podczas remontu kamienicy. Na miejscu pojawił się konserwatora zabytków, który zażądał natychmiastowego wstrzymania prac.
Kamienica przy ulicy Miedzianej 1a pochodzi z lat 30 XX wieku. Jej najcenniejszym elementem była kafelkowa posadzka w przejeździe przy bramie. O tym, że została skuta, poinformowano w mediach społecznościowych. - Znika kolejna przedwojenna posadzka. Niestety wszystkie kafelki w bramie zostaną usunięte, podobnie jak modernistyczne detale na ścianach – zaalarmowali autorzy strony "Warszawy historia ukryta".
Interwencja konserwatora
W piątek rano na miejscu pojawił się zastępca stołecznego konserwatora zabytków Michał Krasucki. Na swoim profilu na Facebooku poinformował, że prowadzone prace polegały na skuwaniu ceramicznej posadzki i okładaniu płytami gresowymi tynkowanych ścian.
Konserwator napisał też, że inwestor prowadził remont nielegalnie. Nie posiada pozwolenia od urzędu dzielnicy.
Posadzka przy Miedzianej 1a
Kamienica przy Miedzianej nie znajduje się w rejestrze zabytków. Widnieje jedynie w gminnej ewidencji. Oznacza to, że inwestor powinien poinformować wydział architektury w urzędzie dzielnicy na Śródmieściu o planowanym remoncie. Urzędnicy zawsze wysyłają takie zgłoszenia również do konserwatora i wspólnie z nim podejmują decyzję o przyznaniu pozwolenia.
"W tym wypadku inwestor nawet nie złożył wymaganego prawem zgłoszenia prac remontowych (…). Prace są prowadzone bez jakiejkolwiek wiedzy urzędu dzielnicy" – zawiadamia Krasucki.
Remont został wstrzymany
Konserwator złożył zawiadomienie do nadzoru budowlanego, który zajmuje się budynkami ujętymi w gminnej ewidencji zabytków. Spotkał się też z administratorem budynku i zażądał wstrzymania prac.
Krasucki przekonuje, że sytuacja pokazuje ignorancję inwestora. "Poprosiłem wykonawców, aby zabezpieczyli zdjęte dotychczas płytki oraz pouczyłem o potrzebie konserwatorskiego podejścia do prowadzenia dalszych robót w przyszłości" – tłumaczy na Facebooku.
Formalnie konserwator nie ma jednak prawnej kontroli nad budynkami ujętymi w gminnej ewidencji. W Warszawie przyjęło się, że pracownicy urzędów konsultują z nim remonty, które w istotny sposób wpływają na stan zabytków. Nie jest to jednak uregulowane w prawie.
Zdaniem Krasuckiego, sytuacja przy Miedzianej pokazuje, że potrzebna jest natychmiastowa zmiana prawa budowlanego, a konserwator powinien uzyskać większe uprawnienia w tym zakresie.
kw/r